poniedziałek, 30 grudnia 2013

POLE DANCE'OWE PODSUMOWANIE ROKU 2013


Rok 2013 był rokiem intensywnym i oczywiście innym niż każdy poprzedni i nadchodzący. Każdy zapewne mógłby powiedzieć, że: był dobry; zły; mógł być lepszy; dobrze, że nie był gorszy; szkoda, że się kończy; oj, żeby już się skończył. Subiektywnie każdy może spojrzeć na rok 2013 ze swojej perspektywy i ocenić go, jak sobie tylko chce, ale obiektywnie - rok 2013 pokazuje, jak szybko pole dance rozwija się w Polsce i o ile więcej się dzieje z roku na rok. Życzę Wam, by rok 2014 przyniósł wiele radosnych chwil, łez szczęscia oraz stale Was pozytywnie zaskakiwał. Poniżej krótkie podsumowanie ODCHODZĄCEGO ROKU 2013:


LUTY

  • Uruchomienie Pole Form - sklepu ze sprzętem do pole dance własnej produkcji
MARZEC

Kategoria solistki elite:
I miejsce – Agata Jarzębowska
II miejsce – Aleksandra Kolczyńska
III – Malwina Ginter

Kategoria solistki debiutantki:
I miejsce – Nina Tseltova
II miejsce – Agnieszka Jurczak
III miejsce – Agnieszka Potera

Kategoria soliści debiutanci:
I miejsce – Jarosław Derybowski
II miejsce - ---------------------
III miejsce - --------------------


KWIECIEŃ


MAJ
Kategoria solistki elite:
I miejsce Agata Jarzębowska
II miejsce Nina Teltsova
III miejsce Martyna Dominikowska

Kategoria solistki debiutantki:
I miejsce Berenika Nienadowska
II miejsce Małgorzata Jurczek
III miejsce Magdalena Marycz

Kategoria soliści debiutanci:
I miejsce – Jakub Kolasa
II miejsce - ----------------
III miejsce - ---------------


CZERWIEC


LIPIEC

I miejsce – Vane Lunatica
II miejsce – Alex Schukin
III miejsce – Julia Snopova


SIERPIEŃ


WRZESIEŃ

Agata Jarzębowska – 5 miejsce w kategorii solistki
Jakub Kolasa – 6 miejsce w kategorii soliści
Berenika Nienadowska – 14 miejsce w kategorii solistki



PAŹDZIERNIK

  • Warsztaty z KT Coates - Sunset Girl Pole Dance Studio/Pole Unity Poland
  • Powstanie blogu Pole Dance Polska

LISTOPAD

  • Warsztaty z Alexem Schukinem – Sunset Girl Pole Dance Studio Katowice
  • Finał International Pole Championships w Singapurze z udziałem Joanny Derybowskiej


GRUDZIEŃ


(jeśli chcecie coś dodać lub coś skorygować, piszcie na: info@poledancepolska.pl)

czwartek, 19 grudnia 2013

Pożegnanie PINK FITNESS STUDIO

  1. W dniu dzisiejszym, czyli 19.12.2013, Izabela Malndowska oficjalnie poinformowała, że z dniem 31.12.2013 PINK FITNESS STUDIO przestanie istnieć. Iza już nie raz zapowiadała pewne zmiany, ale jeszcze do niedawana jej decyzją było to, że Bożena Kuświk przejmie studio, tak się jednak nie stało przez wzgląd na wiele czynników, jak chociażby poważna kontuzja Bożeny. Iza wciąż poszukuje osób, które chciałyby poprowadzić studio PINK FITNESS i można się w tym celu skontaktować bezpośrednio z Izą (w razie pytań Pole Dance Polska skieruje osoby zainteresowane do Izy).

  2. Pink Fitness Studio zostało otwarte w 2009 roku i uświetniało mapę Polski pole dance o Gorzów Wielkopolski, w którym rozwijanie pole dance w roku 2009, 2010 nie było łatwym zadaniem. Mimo wielu trudności Izabela Malendowska - właścicielka Pink Fitness Studio, stworzyła studio rozpoznawalne i tym samym Pink Fitness stało się niepodważalną marką. Iza Malendowska oraz Bożena Kuświk (choć Iza z racji doświadczenia oraz umiejętności znacznie częściej) uświetniały mistrzostwa i konkursy pole dance organizowane w Polsce i tym samym stale wspierały rozwój tej dyscypliny. Miejmy nadzieję, że mimo rozwiązania Pink Fitness Studio, zarówno Bożena (już po rehabilitacji), jak i Iza nadal będą aktywnymi zawodniczkami i będą zachwycały widzów swoimi występami.  Na ten czas Pink Fitness Studio się zamyka i w dniu 10.01.2014 organizuje imprezę pożegnalną, na którą serdecznie zapraszamy.

    (Więcej informacji o imprezie tutaj: https://www.facebook.com/events/730487120325202/?ref_dashboard_filter=upcoming)

piątek, 13 grudnia 2013

"Wytrwałości, inspiracji i odwagi do przesuwania "poledancowych" granic" - tego życzy świątecznie Wiktoria Wosińska

Wiktoria Wosińska – zwyciężczyni mikołajkowego konkursu Pole Dance Polska "Pole Dance poza studio vol. 1" – zaraża swoim optymizmem i pasją. Co ją tworzy i inspiruje – przeczytajcie sami

Natalia Maria Wojciechowska: Na początek standardowo - jak rozpoczęła się Twoja przygoda z pole dance?
Wiktoria Wosińska: Taniec od zawsze był obecny w moim życiu. Próbowałam swoich sił w różnych stylach tańca od towarzyskiego po dancehall, ale za każdym razem czułam, że to nie jest to. Zawsze instruktorzy powtarzali mi, że każdy z tych tańców ma swój określony charakter. Zaczęłam szukać takiego stylu, w którym to ja będę mogła decydować o jego charakterze… Rozpoczęłam poszukiwania nowych inspiracji, trafiłam na artykuł poświęcony pole dance oraz filmik Anastasi Skukhtorovej – "Angel". Oglądałam go z niedowierzaniem i myślą, że też muszę tego spróbować. Później były już tylko poszukiwania szkoły, w której prowadzone są kursy tańca na rurze i pierwsze zajęcia ;).

NMW: Kiedy poczułaś taki moment, że już bez pole dance to raczej nie możesz iść dalej przez życie, no i jakie są objawy tej przyjemnej dolegliwości?
WW: W czerwcu skręciłam kostkę. Akurat w tym czasie zaczynałyśmy robić na treningach coraz to trudniejsze odwrócone figury: scorpio, gemini… Kiedy siedząc z nogą w szynie oglądałam filmik wspomnianej już Anastasi, zdałam sobie sprawę, że pole dance zajmuje w moim życiu bardzo ważne miejsce. Chyba już tak jest, że najbardziej doceniamy to, co utracimy, choćby nawet tak na chwilę. Do treningów wróciłam w połowie października, a dziś czuję się od nich uzależniona ;). To niesamowite, mogę mieć naprawdę zły dzień, ale jak tylko znajdę się na sali treningowej, zapominam o wszystkim. Wtedy liczy się tylko czas, jaki mogę z uśmiechem na twarzy poświęcić na doskonalenie moich umiejętności oraz pracę nad własnym ciałem.
NMW: Ile ćwiczysz? Jakie są Twoje plany? Jakieś konkursy? A może licencja instruktora? Czy po kolei - wszystko?
WW: Staram się ćwiczyć jak najczęściej. Średnio dwa/trzy razy w tygodniu po półtorej godziny. Jeśli z powodu innych obowiązków zdarzy mi się opuścić trening, nadrabiam go ćwiczeniami na wzmocnienie mięśni i  stretchingiem. Moim noworocznym postanowieniem (a także planem na najbliższą przyszłość) jest wygospodarowanie większej ilości czasu nie tylko na „rurkowe” treningi, ale także street workout oraz obowiązkowo na stretching. Konkursów nie wykluczam. Myślę, że jest jednak trochę za wcześnie, aby brać w nich udział.   

NMW: Jak na pole dance zareagowali Twoi najbliżsi? Jak im o tym powiedziałaś, albo może jak niektórzy - zaskoczyłaś ich pokazem?
WW: Mam bardzo dobry kontakt z rodzicami i bratem, zawsze mnie wspierają. Tak było i wtedy, kiedy dowiedzieli się, że zamierzam zacząć tańczyć na rurze. Prawda, tacie początkowo nie bardzo podobały się moje siniaki, przekonał się do nich zaraz po obejrzeniu pierwszego filmiku w moim telefonie. Znajomi reagowali różnie. Niektórzy słuchali z niedowierzaniem, inni byli pozytywnie zaskoczeni, a część stwierdziła, że to pokręcony pomysł. Przypomniała mi się dość zabawna sytuacja. Pewnego razu stałam z grupą znajomych pod uczelnią, wtedy jeszcze nie wiedzieli, że zaczęłam trenować pole dance. Rozmawialiśmy, kiedy nagle spojrzałam na zegarek i okazało się, że powinnam iść na trening. Pożegnałam się z nimi mówiąc, że uciekam na pole dance. Mieli niesamowite miny, jakbym mówiła do nich w obcym języku. Zapytali czym jest pole dance, odpowiedziałam; „No jak to nie wiecie?! Pole dance to taniec na rurze!”
.
NMW: Masz swoją idolkę, idola?
WW: Anastasia Sokolova oraz Anastasia Skukhtorova są dla mnie wzorami wytrwałości i odwagi do przekraczania wszystkich możliwych granic. Uwielbiam je za to, że łączą lekkość z niesamowitą siłą, profesjonalizm z wielką skromnością. Jeśli chodzi o polskie tancerki - Agata Jarzębowska jest dla mnie osobą, od której można się wiele nauczyć. Podczas ostatnich warsztatów pokazała mi, że warto do uczenia się nowych figur podchodzić ze spokojem i pokorą. Zwłaszcza kiedy próbuje się zrobić jade lub allegrę ;).
 
NMW: Gdzie ćwiczysz i kto Cię uczy? Dlaczego wybrałaś akurat tę szkołę i tego instruktora?
WW: Ostatnimi czasy ćwiczę w różnorodnych szkołach. Przygodę z pole dance zaczęłam w Novej w Katowicach pod czujnym okien Ani Bozhenko. Kiedy szukałam szkoły tańca, Nova była jedną z dwóch możliwości. Z biegiem czasu zaczęłam korzystać z otwartej sali w Sunset Girl Pole Dance Studio. Ostatnio do tych dwóch miejsc dołączyła jeszcze na mojej mapie Favela - z powodu wysokiej jakości sprzętu i częstego udostępniania wolnej sali swoim kursantkom. Mam przeczucie, że na tym się nie skończy!

NMW: Czy masz swoją ulubioną firmę produkującą rurki, akcesoria, talki itd.? Jakie i dlaczego?
WW: Myślę, ze nikogo, kto ma styczność z pole dancem, nie zaskoczę, mówiąc, że Sun Pole i X-Pole są moimi faworytami, jeśli chodzi o produkcję rurek. Z Sun Pole'a wolę rurki obrotowe, a z X-Pole'a statyczne. Magnezji nie udało mi się jeszcze kupić takiej, żebym była z niej w stu procentach zadowolona

NMW: Niejednokrotnie w środowisku przewija się motyw dziwnych komentarzy w stosunku do osób trenujących pole dance, czy Ty też spotkałaś się z niesprawiedliwym zachowaniem tylko dlatego, że trenujesz pole dance?

WW: Niestety tak, kilka razy znalazłam się w takiej sytuacji. Dzięki temu udało mi się znaleźć dobry sposób na pokazanie takim ludziom, że pole dance niewiele na wspólnego z zadymionymi klubami nocnymi. Kiedy podczas rozmowy o tańcu na rurze usłyszałam kilka niezbyt przyjemnych słów skierowanych w moją stronę, postawiłam mojemu rozmówcy ultimatum. Powiedziałam mu wtedy, że jeśli zrobi odwrócony krzyż, może myśleć i mówić o osobach trenujących taniec na rurze, co mu się podoba. Próbował raz, drugi, trzeci, czwarty, aż w końcu doszedł do wniosku, że to wcale nie jest takie proste, jak się wydaje. A przede wszystkim uświadomił sobie, że nie powinien oceniać czegoś, o czym nie miał zielonego pojęcia!

NMW: Czego pole dance'owego życzyłabyś sobie i innym na święta?
WW: Przede wszystkim odpoczynku w świątecznej atmosferze, aby nabrać sił na jak największą ilość treningów. Wytrwałości, nowych inspiracji, odwagi do przesuwania „pole dance'owych” granic.
NMW: Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcia pochodzą z archiwum osobistego Wiktorii Wosińskiej.

czwartek, 12 grudnia 2013

Miss & Mister Pole Dance Duende 2013

W dniu 8 grudnia 2013 roku odbył się amatorski konkurs pole dance Miss & Mister Pole Dance Duende 2013. W tegorocznej edycji wystartowało 10 uczestników w czterech różnych kategoriach:

Mini Miss (solistki, które uczą się pole dance mniej niż 6 miesięcy)

Kate Ciborowska (1. miejsce)

Miss 40+ (solistki w wieku powyżej 40 lat bez względu na staż nauki)

Magdalena Kowgird (1. miejsce)
Renata Miś (2. miejsce)

Miss (solistki uczące się powyżej 6 miesięcy w wieku do 35 lat) 

Agnieszka Maniecka (1. miejsce, Miss Publiczności)
Marta Filewska (2. miejsce)
Kamila Pietraszuk (3. miejsce, Miss Gracji i Elegancji)

Mister (soliści uczący się powyżej 6 miesięcy w wieku do 35 lat)

Emil Witkowski (1. miejsce, Mister Publiczności) 
Mateusz Kloc (2. miejsce)
Paweł Borowski (3. miejsce) 
Michał Prochocki (4. miejsce)

W Jury zasiadły:

Weronika Zdunek - właścicielka Duende;
Lucyna Szymańska - instruktorka Duende;
Agata Jarzębowska - Mistrzyni Polski Pole Dance 2013;
Monika Jedynak - instruktorka Duende;
Natalia Maria Wojciechowska - czyli ja :) i było mi super miło z tego powodu.

Edycja 2013 Miss & Mister Pole Dance Duende była jak zwykle zorganizowana w siedzibie Duende przy ul. Ostrobramskiej 38a w sali zwanej Vertical, czyli tej, w której odbywają się zajęcia pole dance. Przez liczne przybycie nie wszyscy zebrani mogli podziwiać wszystkie występy, jednakże to nie przeszkadzało w stworzeniu miłej, iście przedświątecznej atmosfery. 

Zanim rozpoczęła się część konkursowa imprezy, zebrani usłyszeli wiele informacji dotyczących szkoły tańca Duende - zrozumiała i bardzo kreatywna promocja szkoły -  i mieli okazję oglądać świąteczny pokaz tańca kursantek szkoły oraz pokaz instruktorki sexy dance, który miał zachęcić do zapisania się na te zajęcia. Publiczność mogła też dowiedzieć się, jakie nagrody otrzymają laureaci konkursu: kupony na zabiegi kosmetyczne o różnych wartościach, diademy, tiary itd. o łącznej wartości ponad 3000 zł! Na pewno takie nagrody stanowią dodatkową motywację do wzięcia udziału w konkursie, a i są miłym gestem podkreślającym, że właściciele szkoły doceniają wkład kursantów w rozwój przedsięwzięcia i tym samym szkoły.

Część konkursowa, czyli występy uczestników, była przeplatana wcześniej nagranymi wywiadami przeprowadzonymi z uczestnikami konkursu, a w trakcie konkursu widzowie zostali poinformowani o możliwości wcielenia się w rolę jury i głosowania na Facebooku na Miss i Mistera publiczności. Ta formuła przypominała lipcowy Pole Dance Cup - wywiady z zawodnikami oraz facebookowe głosowanie zorganizowane podczas finału. To fajne, bo najwyraźniej taka formuła się spodobała i, sądząc po liczbie udostępnień zdjęć uczestników podczas Miss & Mister Pole Dance Duende (co przecież dodatkowo promuje pole dance w sieci), formuła ta ma przyszłość podczas innych wydarzeń tego typu. 

Uczestnicy, którym należy pogratulować odwagi (bo trzeba dużo odwagi, by przed około 100 osobami: A) zaprezentować się w kreacji nieukrywającej delikatnych nawet wad ciała, B) pokazać swoje niekiedy bardzo jeszcze nierozwinięte umiejętności oraz C) odkryć kawałek swojej duszy, a na dodatek D) być ocenianym przez 5-osobowy skład jury), pokazali się bardzo różnorodnie i to było niesamowicie miłe i ekscytujące doświadczenie dla mnie oceniającej, jak i dla widzów. Widzowie podziwiali kreacje m.in. rodem z "Piratów z Karaibów", mieli okazję zobaczyć, jak pole dance łączy się z różną muzyką od popu po mało znane utwory repertuaru francuskiego i przede wszystkim zobaczyli to, że pole dance nie tylko sprawia wiele radości, ale też na pewno jest tańcem, a nie formą striptizu.

Mnie osobiście, jak i sądząc po wynikach konkursu również resztę jury tego artystycznego konkursu, urzekł występ Emila Witkowskiego, który ubrany w skromny, acz pomysłowy kostium, wystąpił do bardzo melancholijnego układu, całym sobą interpretując muzykę oraz temat pokazu. Emil całym ciałem (dosłownie każdym palcem, oczami) oraz dobraną choreografią pokazał, że mężczyźni też potrafią mówić po wenusjańsku i nieobce są im głęboko przeżywane emocje. Emil nie tylko pokazał się jako tancerz emocjonalny, ponieważ dodatkowo zachwycił figurami oraz siłą i choć do prawdziwego Iron–X (handsrping vertical straddle – zdjęcie obok) jeszcze dużo mu brakuje, to jednak ma potencjał i może będziemy mieli szansę go oglądać na nadchodzących Mistrzostwach Polski Pole Sport?

Jednym z występów, które również na pewno doskonale i na długo zapamiętam, był występ Kamili Pietraszuk, która - choć ubrana bardzo skromnie w czarny dwuczęściowy kostium - dodała interesujący element: bodypainting na niemalże całej lewej stronie ciała (niestety tak obszerny bodypainting nie sprawdziłby się na Mistrzostwach Pole Dance, ponieważ przepisy jasno określają, że bodypainting nie może przekraczać 10% powierzchni ciała). Kamila nie tylko zastosowała taki kreatywny zabieg dodający artyzmu zwykłemu kostiumowi, ale również pokazała dużą płynność ruchów oraz figury jak pencil planche (zdjęcie obok), którą rzadko widuje się nawet na profesjonalnych zawodach. Brawa należą się nie tylko Kamili i Emilowi, ale wszystkim występującym, którzy, jak już wcześniej wspomniałam, zdobyli się na odwagę, by zaprezentować się przed wieloma osobami, pokazując swoją pasję oraz umiejętności.

Na sam koniec imprezy, tuż przed ogłoszeniem wyników, zebrani mogli oglądać występy instruktorek Duende i niestety tutaj pojawił się mały zgrzyt - pokaz Lucyny Szymańskiej - jednej z instruktorek Duende zasiadającej w jury. Zaprezentowała ona poziom wyraźnie niższy od poziomu uczestniczek kategorii Miss, co można uznać za niemile zaskakujące. Podczas sędziowania niemalże zapomniałam, że jestem sędzią, za co gratulacje należą się uczestnikom konkursu: zostałam wciągnięta w mini światy osób tańczących przede mną. Podczas występu Pani Lucyny, która wyraźnie męczyła się podczas przydługiego pokazu, wyrażając to głośnym i ciężkim oddechem, niestety poczułam się jak sędzia. Pani Lucyna ewidentnie nie była przygotowana do występu w żaden sposób – począwszy od kostiumu aż po choreografię, która się dłużyła i była nużąca oraz zdecydowanie mniej techniczna niż choreografie zaprezentowane podczas konkursu. No cóż, po prostu pokaz Pani Lucyny nie do końca można nazwać udanym i zastanawiam się, czy aby na pewno najlepszym pomysłem był pokaz osoby, która właśnie siedziała przez ponad 90 minut na krześle jako jurorka lub/i jest osobą nieprzygotowaną wystarczająco dobrze do występów przed publicznością?

Wróćmy jednak do konkursu, bo zapewne dla osób niezagłębiających się w pole dance wśród tych zgromadzonych na widowni wspomniany zgrzyt nie miał najmniejszego znaczenia i przy pozytywach w takim razie pozostańmy. Czyli tym, że instruktorki Duende – Monika Jedynak i Agata Jarzębowska - zaprezentowały bardzo wysoki poziom techniczny, co zrobiło na zebranych ogromne wrażenie i zostały nagrodzone zasłużonymi brawami za niemały wysiłek fizyczny, płynność ruchów oraz imponujące akrobacje. Dodatkowo napiszę, że Monika ku mojemu niemałemu zaskoczeniu pokazała się znacznie dojrzalej niż podczas Mistrzostw Mazowsza Pole Dance, serwując widzom bardzo udany pokaz taneczny, co było dla mnie osobiście wisienką na torciku, ponieważ uwielbiam obserwować rozwój zawodników pole dance i ich przemiany. Jak każdy chyba ja też uwielbiam być jako widz czy też sędzia zaskakiwana za każdym razem i na nowo odkrywać potencjał zawodnika.

Ogólnie Miss & Mister Pole Dance Duende to bardzo sprawnie zorganizowana impreza wewnątrzfirmowa, która promuje pole dance w sposób bardzo kreatywny i artystyczny z przesłaniem, że pole dance to sztuka, radość, fajna forma wysiłku fizycznego i to jest SUPER. Zdecydowanie fajnie byłoby oglądać Miss & Mister Pole Dance, ale już nie Duende, tylko zapowiadany przez Duende konkurs Miss % Mister Pole Dance Polska na deskach teatru lub po prostu w większej sali. Miejmy nadzieję, że tak kiedyś się stanie i że w szkołach pole dance będzie więcej takich imprez, które będą promowały sportowy i artystyczny taniec na rurze jako coś pięknego i że te imprezy będą jeszcze bardziej dostępne dla osób niezwiązanych z daną szkołą.



Poniżej pełna fotorelacja, zdjęcia nieznanego autora – źródło https://www.facebook.com/DUENDE.DANCE.STUDIO?fref=ts

 Od lewej: Katarzyna Pająk (opieka medyczna), Agata Jarzębowska, Monika Jedynak, Lucyna Szymańska (jury)

 Marta Filewska (2. miejsce, kategoria Miss) 

 Mateusz Kloc (2. miejsce, kategoria Mister) 

 Kamila Pietraszuk (3. miejsce, kategoria Miss)

 Monika Jedynak (instruktorka Duende, członkini jury) 

 Paweł Borowski (3. miejsce, kategoria Mister ) 

 Magdalena Kowgird (1. miejsce, kategoria Miss 40+)

 Michał Prochocki (4. miejsce, kategoria Mister)

 Agata Jarzębowska (instruktorka Duende, członkini jury)

 Kate Ciborowska (1. miejsce, kategoria Mini Miss) 

Wspólne zdjęcie - Miss & Mister Pole Dance Duende 2013

 Kamila Pietraszuk (3. miejsce, kategoria Miss)

 Marta Filewska (2. miejsce, kategoria Miss)

 Mateusz Kloc (2. miejsce, kategoria Mister)

 Emil Witkowski (1. miejsce, kategoria Mister)

Kamila Pietraszuk (3. miejsce, kategoria Miss)

piątek, 6 grudnia 2013

SYLWETKA ZAWODNIKA POLE DANCE - Berenika Nienadowska


Berenika Nienadowska - od piątego roku życia trenowała akrobatykę sportową, startując w zawodach różnego szczebla - od regionalnych do ogólnopolskich - w tym cyklu Pucharu Polski oraz Mistrzostwach Polski Juniorów. Po przeprowadzce do Wrocławia zajęła się aerobikiem sportowym, w którym podczas Akademickich Mistrzostw Polski w 2010 roku zajęła III miejsce w kategorii trójek kobiet w grupie uniwersytetów. Równocześnie rozpoczęła naukę pole dance i to okazało się jej miłością. W akrobatycznym tańcu na rurze szkoli się od 2009 roku. Jest jedną z instruktorek szykujących aktorki do sztuki teatralnej 'Ziemia Obiecana'. Podczas Pierwszych Ogólnopolskich Zawodów Pole Dance 2011 roku zajęła trzecie miejsce. Dla niej pole dance to nie tylko taniec, to nie tylko akrobacje na wysokości, to przede wszystkim ciężka praca, która pomimo wysiłku i początkowych trudności - uzależnia. Dlatego też podczas zajęć nie tylko w najlepszy możliwy sposób stara się przekazać swoje umiejętności - chce zarazić pasją i optymizmem, chce pokazać, że każda sekunda, każda minuta wysiłku włożonego w naukę jest bezcenna i prędzej czy później przyniesie rezultaty. Nie ma dla niej nic cenniejszego i wywołującego większy uśmiech niż radość z wykonania nowej akrobacji podczas zajęć. Ostatnio Berenika po dłuższej przerwie wystąpiła na Mistrzostwach Polski Pole Dance w kategorii solistki debiutantki i zajęła pierwsze miejsce, a tuż potem wystąpiła na Mistrzostwach Europy Pole Sport, gdzie na 35 startujących ta debiutująca zawodniczka zajęła 17 miejsce, plasując się wyżej niż chociażby Valeria Bonalume - Mistrzyni Włoch 2011 i 2012. 

Źródło notki biograficznej: www.sunsetgirl.pl  

Natalia Maria Wojciechowska: Na początek standard - jak zaczęła się Twoja przygoda z pole dance?

Berenika Nienadowska: Jak to przeważnie bywa, początek pole dance zbiegł się z końcem mojej przygody z akrobatyką sportową. Do Wrocławia przeprowadziłam się na studia i bardzo chciałam kontynuować swoją sportową karierę. Niestety tak się złożyło, że w mojej dyscyplinie, czyli trójkach kobiet, nie miałam jeszcze czego szukać - nie było partnerek, które odpowiadałyby mi wiekiem i umiejętnościami. Równolegle z poszukiwaniami klubu zaczęłam trenować aerobik sportowy w sekcji Uniwersytetu Wrocławskiego. I któregoś dnia, szukając choreografii do układu, trafiłam na film Felix Cane - teraz już kultowy, z Mistrzostw Australii - i się zakochałam. Bardzo mi się to spodobało, udostępniłam go na swoim profilu na Facebooku - ktoś przysłał mi link do innego filmiku, tym razem do pokazu Jenyne Butterfly, a ja zdałam sobie sprawę, że patrząc na to, nie widzę pokazu z klubu go-go, tylko obserwuję przepiękne połączenie tańca, akrobatyki, siły i jednocześnie kobiecości. Jednocześnie we Wrocławiu stworzona została pierwsza szkoła pole dance, a dzięki kilku osobom oraz zbiegom okoliczności zostałam tam pierwszą instruktorką. Tak to się zaczęło i trwa już od ponad czterech lat.

NMW: Ostatnio miałaś szansę po raz pierwszy wystąpić na konkursie poza Polską - Mistrzostwa Europy Pole Sport - na które mogłaś pojechać jako zawodniczka reprezentacji Polski dzięki zwyciężeniu kategorii solistek debiutantek na Mistrzostwach Polski Pole Dance 2013 - jakie wrażenia?

BN: Wrażenia dość mieszane, jeżeli chodzi o atmosferę, innych zawodników, to moje odczucia są bardzo pozytywne. Niezależnie od kraju, konkurencji ludzie się integrowali, w przerwach między występami razem wskakiwali na rurki, uczyli się nawzajem, żartowali. Oczywiście zdarzały się wyjątki, na szczęście nieliczne. Podobało mi się też to, że przygotowane było miejsce z trzema podestami do rozgrzewki, żeby zawodnicy nie musieli stać w niekończącej się kolejce do rurek przygotowanych na "scenie".  Bardzo pozytywnie też oceniam wprowadzenie kategorii "babies 6-9", czyli dzieci od 6. do 9. roku życia ćwiczących na rurce. Dokładnie w tym samym wieku zaczynają dzieci swoją przygodę z gimnastyką artystyczną czy akrobatyką sportową. To pokazuje, że pole dance to już nie tylko taniec na rurze, to przede wszystkim gimnastyka na drążku. Organizacyjnie natomiast uważam, że można to było lepiej rozwiązać, wszyscy zawodnicy w dniu startu musieli być na sali już o 9 rano, tymczasem całość przesunęła się i występy zamiast zakończyć się planowo o 21, kończyły się około północy. Nietrudno sobie wyobrazić, jak czuły się solistki występujące już na samym końcu. Nie mogę natomiast zbyt wiele krytykować, ponieważ w regulaminie zawodów znalazł się podpunkt, który zabrania negatywnego wypowiadania się na temat Mistrzostw, dlatego część pewnych sytuacji muszę po prostu przemilczeć.

NMW: Z relacji wiem, że bardzo stresowałaś się przed występem na Mistrzostwach Europy i Twój występ mógł być o 50% lepszy niż był, gdyby nie ekstremalny stres, który wpłynął na jakość występu. Czy coś z tym robisz? Ostatnio Stowarzyszenie ogłaszało szkolenie "Trening mentalny kluczem do tytułu Mistrza/Mistrzyni Polski", czy uważasz, że takie szkolenia są potrzebne?

BN: Owszem, stresowałam się bardzo i nie ukrywałam tego ani podczas zawodów, ani po nich, przyznaję się do tego otwarcie i wiem, że mogłam zatańczyć lepiej. Jestem osobą, która zawsze wszystkim bardzo się przejmuje i koniec końców mam stwierdzoną nerwicę żołądka. Tuż przed wyjazdem mój stan zdrowia nieco się pogorszył i to też spowodowało, że stresowałam się nie tylko występem, ale też ewentualnym przyszłym leczeniem. Trzecim czynnikiem, który spotęgował mój stres, był fakt, że w swojej kategorii byłam drugą startującą, natomiast tuż przede mną oraz tuż po mnie startowały dwie Czeszki, a wiadomo, że zawodnicy startujący "u siebie" zawsze mają dodatkowe wsparcie w postaci widowni. Jeżeli zaś chodzi o szkolenia mentalne, to nie jestem co do nich przekonana - bo wierzyć w siebie należy zawsze, to zależy od podejścia człowieka do samego siebie - szkolenie, choćby kilkugodzinne, nie zmieni nastawienia i charakteru człowieka. Poza tym co z tego, że ktoś w siebie uwierzy? Tytuł tego szkolenia to "Trening mentalny kluczem do tytułu Mistrza" - w parze z wiarą w siebie powinny iść treningi siłowe i taneczne, samo myślenie "jestem mistrzem/mistrzynią" nie wystarczy.

NMW: Przed Mistrzostwami Polski 2013 wystąpiłaś na Zawodach we Wrocławiu w 2011, ale potem zniknęłaś - co się stało? I co się z Tobą działo?

BN: Cóż - zdrowie. Po zawodach we Wrocławiu byłam naładowana pozytywną energią do treningów. Jak to bywa w takich sytuacjach, chciałam się nauczyć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Skończyło się na tym, że odnowiła się moja dość poważna kontuzja kręgosłupa jeszcze z czasów, kiedy trenowałam akrobatykę, a co się z tym wiąże - wizyty u lekarzy, badania, rezonanse. Na szczęście okazało się, że wciąż mogę trenować, tylko teraz podchodzę do tego bardziej metodycznie i spokojnie.

NMW: Teraz, jeśli wystąpisz na Mistrzostwach Południa Polski 1.02.2014 w Legnicy lub/i Mistrzostwach Polski 31 maja 2014, będziesz występowała jako solistka elite - stresujesz się tym, dostrzegasz w tym szansę na podium i start w Mistrzostwach Świata Pole Sport?

BN: Na szczęście zawody krajowe stresują mnie nieco mniej, dlatego mam nadzieję, że tym razem nie będę odczuwać nerwów tak bardzo, jak w Pradze. O podium myślę zawsze, jaki jest sens w ciężkich treningach, spędzaniu na nich wolnego czasu, skoro mam jechać na zawody i obstawiać siebie w ogonie? Jeżeli sama w siebie nie będę wierzyć, to nikt nie zrobi tego za mnie. Co do startu na Mistrzostwach Świata - mam dopiero 24 lata, przede mną co najmniej kilka lat treningów i startów, dlatego uważam, że mam jeszcze na to czas. 

NMW: Dla osób interesujących się pole dance w Polsce jesteś osobą rozpoznawalną i cenioną, a osoby zaczynające pole dance prędzej czy później trafiają na Twój profil na FB zarówno ten prywatny, jak i Fan Page - a tu, zamiast zawodniczk, i widzą fotomodelkę i to fotomodelkę postrzeganą przez niektórych jako fotomodelkę erotyczną -  jaki jest Twój punkt widzenia? I jaka jest historia okładki Playboya - pozowałaś do sesji Playboya?

BN: Na początek wyjaśnię najważniejszą rzecz - nigdy nie byłam, nie jestem i zdecydowanie nie będę fotomodelką erotyczną. Istnieje diametralna różnica pomiędzy zdjęciami aktowymi a zdjęciami erotycznymi. Jestem fotomodelką aktową, bieliźnianą, a to są zupełnie inne rodzaje zdjęć niż erotyczne. Po drugie - nie zajmuję się tylko tańcem, pozować do zdjęć zaczęłam jeszcze w czasach, gdy trenowałam akrobatykę, dlatego mam pełne prawo, żeby posiadać fan page jako fotomodelka. Poza tym nie pozuję tylko do zdjęć aktowych, zwłaszcza na Facebooku nie mogę takich zdjęć publikować, więc tym bardziej osoby trafiające na mój profil nie oglądają tam "golasów". Muszę też sprostować - nigdy nie pozowałam do Playboya - okładka była nagrodą specjalną w edycji konkursu Fotoerotica, na który zdjęcia wysyłał fotograf, któremu pozowałam. Po prostu okazało się, że spodobałam się im w króliczej czapce. Kolejnym faktem jest też to, że na moim fan page'u publikuję też filmy i zdjęcia związane z pole dance - na mój profil zagląda dużo mężczyzn, a wiadomo, że to niestety głównie oni wierzą w stereotyp tańca na rurze jako tylko i wyłącznie erotycznego pokazu, dlatego przez takie publikacje staram się zmieniać ich punkt widzenia i jak na razie, sądząc po ilości ponownych udostępnień tych zdjęć i filmików, komentarzach oraz po wiadomościach prywatnych, widzę, że małymi krokami mi się to udaje. Oczywiście wiem, że całego świata nie zmienię, ale zauważam różnicę w postrzeganiu tego tańca przez mężczyzn.

NMW: Udzielasz wywiadów do telewizji internetowych, magazynów fitness,  radia itd. robisz prawdziwą promocję siebie, ale oczywiście zawsze związane jest to z pole dance, co jest super - czy ktoś Ci aranżuje te wywiady? Sama się odzywasz do mediów? Jesteś proszona o wywiad przez osoby szukające informacji o pole dance? Czy uważasz, że inni zawodnicy powinni podchodzić do tematu autopromocji trochę bardziej profesjonalnie - zwrócić większą uwagę na szukanie kontaktu z mediami, oryginalnych sposobów promowanie się w sieci itd.?

BN: Jestem instruktorką oraz tancerką pole dance, która zajmuje się fotomodelingiem, co wzbudza zainteresowanie, sama zresztą też poruszyłaś ten temat. A jak wiadomo, tematy kontrowersyjne zawsze będą przyciągać. Nigdy nie szukałam kontaktu z mediami, każda z moich publikacji wynikała z tego, że to ktoś odezwał się do mnie, przysłał mi pytania, zaaranżował wywiad. Co do ostatniego pytania - jeżeli ktoś jest zawodnikiem, trenerem, tancerzem - to powinien przede wszystkim skupiać się na udoskonalaniu swoich umiejętności. Oczywiście, jeżeli to ktoś garnie się do nas, pragnie zdobyć więcej informacji, to jak najbardziej jest to w porządku i niegrzecznie byłoby zostawiać pewne pytania bez odpowiedzi. Natomiast nie jestem zwolenniczką "parcia na szkło" za wszelką cenę. Jeżeli sprawdzamy się w tym, co robimy, to prędzej czy później ktoś sam się nami zainteresuje.

NMW: Jakie są Twoje najbliższe plany związane z pole dance/pole sport?

BN: Na pewno nie zamierzam mówić ostatniego słowa. Wciąż się uczę, doszkalam, udoskonalam to, co już potrafię. Nie mam najmniejszej ochoty rezygnować ani z własnych pokazów, ani z nauki innych.

NMW: Czy jest coś, co byś chciała zrobić ponownie, ale troszkę inaczej albo w ogóle czegoś nie zrobić?

BN: Na żebrach mam wytatuowaną sentencję - be yourself, never regret (bądź sobą, nigdy nie żałuj) - moje życie na razie układa się całkiem nieźle, choć były w nim różne sytuacje. Pewne lekcje były bolesnymi nauczkami, ale nie zrezygnowałabym z nich. Każda życiowa sytuacja mnie czegoś nauczyła, ukształtowała. Jeżeli żałowałabym czegokolwiek, to byłoby to równoznaczne z tym, że żałuję, jaką osobą jestem teraz i co udało mi się przez to osiągnąć - a tak nie jest.

NMW: Na pewno wiele osób ciekawi Twoja dieta, ponieważ nie można nie zauważyć, że masz ciało bardzo dopracowane i wypracowane, ale jak niejednokrotnie podkreślasz na wpisach na FB - jest to efekt treningów i diety. Zdradź chociaż troszkę z berenikowej magii i poradź coś tym, którzy chcieliby wyglądać jak Ty, a jestem przekonana, że jest takich młodych kobiet cała masa.

BN: Wyglądać jak ja? Lepiej nie, nie mogę znaleźć dopasowanej sukienki zapinanej na plecach :) A tak całkiem poważnie - moje treningi to w większości zajęcia na rurce, na siłowni skupiam się na poprawieniu wydolności organizmu. Nie jestem trenerem personalnym i nie znam się na układaniu idealnie dobranych pod organizm posiłków ani treningów - staram się słuchać siebie. Jeżeli czuję, że mam nieco słabsze nogi, to staram się je delikatnie wzmocnić, kiedy czuję, że spada mi kondycja, wchodzę na bieżnię. Korzystam z sauny, od czasu do czasu idę na basen. Moja dieta to też nie ściśle obliczone kalorie i pięć posiłków dziennie. Po prostu unikam tego, co szkodliwe, zwracam uwagę na etykiety produktów, odstawiam to, co w swoim składzie zawiera glutaminian sodu lub fosforany. Nie jem białego pieczywa, zamiast zwykłych makaronów używam pełnoziarnistych, ziemniaki zamieniłam na ryż i kaszę. Mięsa nie panieruję, nie używam oleju. Unikam chipsów i frytek. Unikam McDonalda, w KFC jem tylko wtedy, gdy już nie ma innej możliwości. Czuję i widzę różnicę w swoim wyglądzie i samopoczuciu. Owszem, zdarzają mi się wpadki, nie wyobrażam sobie, żebym miała zrezygnować z żelków czy orzechów laskowych w czekoladzie - ale wtedy wiem, że podczas treningów będę musiała poćwiczyć nieco intensywniej.

NMW: Jak postrzegasz rynek pole dance we Wrocławiu? Ostatnio otworzyła się szkoła Pole Dance Institute, z której właścicielkami niedawno opublikowałam wywiad, czy wpłynęło to na ilość klientek/ów studio, w którym Ty uczysz?

BN: Fajnie, że rynek pole dance się rozrasta, dociera przez to do większej liczby osób, choć faktycznie rozdrobnienie może powodować zmniejszenie ilości kursantek w poszczególnych szkołach. Uważam jednak, że każda szkoła ma coś innego do zaoferowania i klientki mają pełne prawo wyboru, gdzie jest im najwygodniej trenować. Osobiście nie zauważyłam dużej różnicy, większość moich kursantek to kobiety, które trenują u mnie już od jakiegoś czasu, podoba się im mój program, sposób, w jaki uczę, doceniają fakt, że poza zajęciami pole dance mają dostęp do siłowni, sauny oraz innych zajęć fitness. Poza tym pojawiło się dużo nowych, chętnych do trenowania dziewczyn, a to oznacza, że póki co większa ilość szkół nie powoduje zmniejszenia ilości trenujących, tylko rozpoczęcie przez kolejne kobiety przygody z pole dance.

NMW: Czy tylko uczysz w Sunset Girl Pole Dance Studio, czy - jak Jakub Kolasa w Warszawie - Ty jesteś właścicielką oddziału Sunset Girl Pole Dance Studio we Wrocławiu?

BN: Jestem wrocławską instruktorką Sunset Girl, którego filia mieści się w budynku siłowni Jupiter.

NMW: Jesteś zawodnikiem, który posiada swojego sponsora - Sun Pole - www.polesport.pl producenta sprzętu do pole dance - jak do tego doszło i na czym to polega?

BN: Tuż po moim występnie podczas II Mistrzostw Polski Pole Dance dostałam e-mail z propozycją sponsorowania mnie przez Sun Pole. Ucieszyło mnie to bardzo, w końcu coś takiego nie trafia się często. Odpisałam, zgodziłam się, podpisałam umowę, a teraz, gdy mam ochotę rozwijać się tanecznie, od wyjazdów na warsztaty pole dance po szycie strojów do występów, korzystam z pomocy finansowej mojego sponsora.

NMW: Czy kiedykolwiek ktoś dosłownie lub jedynie w przenośni wytykał Cię palcem i mówił o Tobie negatywnie tylko dlatego, że trenujesz "taniec na rurze"?

BN: Wiadomo, chyba żadna trenująca pole dance osoba nie uniknęła takich sytuacji. Owszem, zdarzały się przykre porównania, zdarzały się głupie żarty, ale otacza mnie grupa najbliższych mi osób, które znają mnie, wiedzą, co robię i ile wysiłku to wymaga i w takich sytuacjach nie zostawiają mnie samej.
Dość często te najbardziej idiotyczne i bolesne komentarze pochodzą od osób, które nawet jakby się je zabrało na trening i udowodniło, że nie potrafią się choćby wspiąć na rurkę, to i tak będą wiedzieć lepiej, wtedy wiem, że nie ma sensu kopać się z koniem. Pamiętam do tej pory sytuację, kiedy osoba, wydawało mi się dość nowoczesna, mój znajomy, po obejrzeniu filmu, który zamieściłam na swoim profilu, stwierdził, że "siniaki i po gwałcie zbiorowym się pojawiają, a skoro uważam, że pole dance to sport, to wprowadźmy też na olimpiadę seks na czas". Żadne argumenty nie trafiały, znajomość dość chłodno się zakończyła. Tak bywa, trudno.

NMW: Na sam koniec - czy jest coś, co chciałabyś poradzić swoim kursantkom i innym osobom rozpoczynającym pole dance'ową przygodę?

BN: Najważniejsza rada - nie bać się tego, co będą mówić inni. Ludzie zawsze znajdą sobie temat do plotek, bo łatwiej zająć się cudzym życiem niż własnym. Nam ma sprawiać radość to, czym się zajmujemy, bo jeżeli tylko nie krzywdzimy innych naszymi czynami, to co nas obchodzi cudze gadanie? Ja się tego uczyłam bardzo długo, zaczynałam, kiedy sytuacja pole dance w Polsce nie była w ogóle wypracowana. Głęboko wierzę w to, że każda kolejna grupa kobiet i mężczyzn rozpoczynająca swoją zabawę z pole dance będzie miała coraz łatwiej.

Zdjęcia:
Tomasz Krajewski
Studio10
Karolina Grzywaczewska
Alena Gurenchuk

piątek, 29 listopada 2013

Historia Pole Dance - część 1 - WSTĘP

Historia tańca sięga początków historii ludzkości. Taniec towarzyszył ludziom od zawsze, zapewne wcześniej niż jakakolwiek inna forma ekspresji i komunikowania się. Jest najstarszą piękną sztuką – przede wszystkim sztuką wyrażania siebie, swoich odczuć, uczuć, obaw, jest to również sposób na dodawanie sobie odwagi, radzenie sobie z bólem psychicznym i fizycznym. Taniec znajdziemy w każdej epoce i kulturze pod najróżniejszymi postaciami. Od tysiącleci ludzie przekazywali swoje opowieści poprzez taniec – używali go trochę jak języka migowego, używali go do wywoływania deszczu, do pobudzania płodności, do dawania podniety seksualnej, także aby spowodować wzrost urodzaju i zapewnić pomyślność łowów, itd. Wielu wojowników tańcem wzbudzało w sobie odwagę przed nadchodzącą walką, kobiety w tańcu okazywały smutek, radość, poddanie mężczyznom, siłę, odwagę. Człowiek bez tańca, czyli mniej lub bardziej świadomego używania ciała w połączeniu z umysłem, byłby pozbawiony jednego z najważniejszych aspektów życia.

Jak wyglądały najstarsze tańce - nie wiadomo. Powód jest prosty: taniec nie pozostawia po sobie śladów, które możemy dotknąć i dzięki nim odtworzyć ruchy tancerzy. Nawet najwierniejsze malowidła, potem obrazy, zdjęcia i nagrania nie są w stanie uchwycić ulotności tej sztuki. Możemy, poznając kulturę i historię najstarszych plemion, domniemywać, że sposób spędzania czasu i tryb życia mógł prowadzić do takich a nie innych form tanecznych, ale to jest wciąż tylko domniemywanie i choć rozwój cywilizacji, a co za tym idzie technologii, pozwala nam badać wiele istotnych rzeczy, to jednak
taniec w życiu człowieka tych najdawniejszych epok – epok, w których człowiek nawet nie wiedział jeszcze, że węgiel brudzi nie tylko ciało, ale też kamienne ścianki i można na nich pozostawiać znaki, rysunki itd. - pozostanie do końca tajemnicą. To jednocześnie czyni taniec najbardziej tajemniczą ze sztuk, tą najbliższą człowiekowi, ponieważ wykonywaną za pomocą jednego jedynego i najprawdziwszego instrumentu – ludzkiego ciała.

W kulturze europejskiej najwcześniejsze wiadomości o tańcu inne niż malowidła naścienne lub na przedmiotach użytkowych znajdziemy u Homera. Homer odwołuje się w Iliadzie do greckiej chorei (pieśń taneczna stanowiąca swoiste połączenie muzyki, pieśni poetyckiej i tańca, wywodzona od greckiej tradycji starożytnej). Do naszych czasów dotrwał także opis tańca króla Dawida przed Arką Przymierza ze Starego Testamentu. Taniec ma swoje korzenie nie tylko w kulturze i sztuce, ale też religii. Taniec towarzyszy nam od zarania dziejów aż do teraz. Co się zmienia, to rodzaj „obrządków” oraz technika tańca, która wraz ze wzrostem świadomości na temat ciała człowieka uległa radykalnej zmianie. Nawet w czasach obecnych, kiedy choree już nie mają miejsca, tak samo jak małe i duże Dionizje, to jednak człowiek każde możliwe zdarzenie w życiu podkreśla, celebruje tańcem. Bez tego środka ekspresji bylibyśmy znacznie ubożsi jako ludzie, jako społeczności, jako kultura.

Taniec pod każdą postacią niezależnie od tego, czy jest to ociekająca seksualnością rumba, wysublimowany balet klasyczny, ekspresyjny taniec współczesny itd., jest środkiem ekspresji. Przez wiele epok przewinęło się wiele sposobów pojmowania i odbierania każdego ze stylów tanecznych. Jedne style, choć ich początki miały miejsce w argentyńskich domach publicznych, obecnie są uznawane za najszlachetniejsze, te, które budziły podziw przez wiele lat, obecnie trochę jakby odchodzą w zapomnienie, stają się archaiczne – to jest tak naprawdę temat bardzo szeroki, temat związany z rozwojem cywilizacji, kultury, tego, jakie trendy są kreowane w danej epoce, w danym dziesięcioleciu. O każdym stylu tanecznym można powiedzieć coś złego i coś dobrego. Często zdarza
się tak, że niektóre środowiska społeczne akceptują coś, a czegoś innego już nie, że niektóre środowiska taneczne nie akceptują innych tancerzy, starając się udowodnić wyższość swojej sztuki. Te spory, które powstają na tle własnych przekonań, pozostaną nierozstrzygnięte, ale niezależnie od nich każdy styl taneczny w każdej epoce ma swoich sprzymierzeńców i wrogów, jak również rożne pojmowanie tej samej techniki tańca, stylu tanecznego w danych środowiskach związanych z każdym stylem tanecznym. To są podziały, które zawsze będą i jedynie pasja, miłość i szacunek pozwalają wyjść ponad te spory i postrzegać taniec jako cudowne zjawisko będące ponad sporami i ponad podziałami.

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych i budzących wiele wątpliwości i sporów stylem tanecznym ostatnich lat jest Pole Dance, czyli nie mniej i nie więcej niż taniec na rurze. Zaczęło być o nim głośniej pod koniec lat 90. XX wieku, kiedy to zaczął „wychodzić z klubów nocnych” na światło dzienne, jak ongiś tango z domów publicznych. Ten proces rzecz jasna poprzedziły lata ewolucji kultury. Ten proces można nazwać odzwierciedleniem postępów cywilizacji oraz konsekwencji cywilizacji, które można zarówno osądzić jako pozytywne, jak również jako negatywne, ale w sposób oczywisty na pewno jako nieodwracalne.

Zanim taniec na rurze stał się wspomnianym wcześniej Pole Dance, który dalej ewoluuje w różne
odmiany: Pole Art, Pole Fitness, Pole Sport, przeszedł długą drogę, a źródeł inspiracji można doszukiwać się w wielu kulturach oraz epokach. Może się nawet pojawić skojarzenie, że tancerki pole dance są czarownicami obecnych czasów, które - zamiast być palone na stosie przywiązane do słupa przed zebraną widownią - same stają, trzymając się metalowego teraz pala i uzewnętrzniają się przed zebranymi, wykonując niesamowite akrobacje niekiedy w stylu sportowym, niekiedy artystycznym, a niekiedy zmysłowym. Takich śladów w historii zapewne jest bardzo dużo, ale warto skupić się na tych, które mają bardziej bezpośrednie skojarzenia z tańcem na rurze i to o nich będzie mowa, jak również o obecnej formie i dalszej ewolucji ongiś uważanego za stricte erotyczny – tańca na rurze.

Zdjęcia:
http://wyborcza.pl/1,75400,14783897.html?v=1&pId=24525040&send-a=1
http://history-world.org/Dancing%20In%20The%20Middle%20Ages.htm
http://according-to-god.blogspot.com/2013/02/problems-with-religion-witch-burning.html
http://antiquitates.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?398611