poniedziałek, 21 października 2013

SYLWETKA ZAWODNIKA POLE DANCE - Jakub Kolasa

Z Jakubem Kolasą - tancerzem, choreografem, zawodnikiem pole dance, Mistrzem Polski Pole Dance 2013, zdobywcą 6. miejsca na Mistrzostwach Europy Pole Sport, właścicielem Sunset Girl Pole Dance Studio w Warszawie - rozmawiała Natalia Maria Wojciechowska.

Natalia Maria Wojciechowska: Na początek dość standardowe pytanie, ale zawsze fajnie jest poczytać, jak ktoś coś zaczynał – jak rozpoczęła się Twoja przygoda z pole dance?

Jakub Kolasa: Pole Dance zacząłem trenować tak naprawdę przez przypadek. Zajmowałem się wcześniej sportowo tańcem towarzyskim przez 6 lat, jazzem przez 3 lata oraz hobbystycznie dodatkowymi technikami, jak np. waackin' . Techniki, w których się prezentowałem na różnego rodzaju zawodach, wiązały się z pewnym uzależnieniem od innych, ponieważ nie występowałem jako solista, lecz jako partner lub członek formacji. Ten fakt w połączeniu z obciążeniem finansowym spowodował, iż porzuciłem te 2 style mniej więcej w marcu 2012 roku. W październiku tego samego roku natknąłem się na filmiki Jenyne Butterfly oraz Felix Cane na kanale YouTube. Byłem świadomy istnienia sportowego oblicza Pole Dance, niemniej jednak to, co ujrzałem  całkowicie przerosło moje oczekiwania. Pod wpływem chwili namówiłem koleżankę na próbną lekcję Pole Dance, traktując to jako możliwość nabycia zabawnego, jednorazowego doświadczenia. Już od pierwszych zajęć wiedziałem, że to dziedzina dla mnie. Jako wielbiciel wysiłkowych akrobacji i kontorsji ciała byłem przekonany, że w końcu odnalazłem technikę, która pozwoli mi wydobyć i zaprezentować cały swój potencjał, oferując jednocześnie niepowtarzalną zabawę.

NMW: Co spowodowało, że zdecydowałeś się na start w zawodach dopiero w roku 2013 i nie były to Mistrzostwa Mazowsza, tylko od razu Mistrzostwa Polski? Czy była to też poniekąd decyzja strategiczna?

JK: Szczerze przyznam, że start na Mistrzostwach Mazowsza był w moich planach i nawet
rozpocząłem przygotowania do tej imprezy. Niemniej jednak na tamten moment całe moje doświadczenie z Pole Dance zamykało się w 4 miesiącach treningów, rozpoczynając od poziomu najbardziej podstawowego. Miałem gotowy spis figur obowiązkowych, ale za to dzięki pracy i studiom - kompletny brak czasu na ich trenowanie. Ze względu na dostępność sali, moje przygotowania były ograniczone do porannych sobotnich treningów i sporadycznego uczestnictwa w regularnych zajęciach, podczas których dopracowywałem figury obowiązkowe zamiast programowych. Na 2 tygodnie przed Mistrzostwami podjąłem decyzję o rezygnacji ze startu ze względu na brak rzetelnego przygotowania. Wolałem skupić się na Mistrzostwach Polski, do których miałem zdecydowanie więcej czasu. Jestem z tej decyzji bardzo zadowolony. Kiedy tylko pojawił się katalog figur obowiązkowych na Mistrzostwa Polski, rozpocząłem treningi i sądzę, że jak na ówczesne 6 miesięcy styczności z tym sportem, można powiedzieć, iż byłem przygotowany najlepiej, jak na tamten moment mogłem być.

NMW: Kto jest dla Ciebie swojego rodzaju wzorem do naśladowania – rzecz jasna mowa tylko o pole dance.

JK: Jeżeli obydwoje rozumiemy "wzór do naśladowania" w ten sam sposób, jestem zmuszony odpowiedzieć, iż nikogo takiego nie posiadam. Ja przez wzór do naśladowania rozumiem osobę, u której podziwiam nie tylko wyraz artystyczny i kwestie techniczne, ale też osobowość, podejście do otoczenia i samego siebie, system motywacji i wiele, wiele innych - dosłownie osobę, którą chciałbym się osobiście stać.  Jest mnóstwo tancerzy, których podziwiam za to, co potrafią. Z tego powodu, podobnie jak każdy inny tancerz, inspiruję się ich twórczością i staram się pojedyncze elementy dopasować do własnego stylu. Niemniej jednak kieruję się zarówno w życiu, jak i w sporcie cenionymi przez siebie samego zasadami. Nie staram się nikogo naśladować.

NMW: Niedawno wziąłeś udział w Mistrzostwach Europy Pole Sport 2013 jako reprezentant Polski i zająłeś 6. miejsce na 10 występujących solistów – chcesz to jakkolwiek skomentować?

JK: Rozpocznę, odpowiadając na ukryte pytanie - jestem bardzo zadowolony ze swojego występu na Mistrzostwach Europy Pole Sport 2013 i, szczerze mówiąc, nie jechałem tam, żeby zająć wysoką lokatę. Wybrałem się na te zawody dla doświadczenia. Chciałem zobaczyć, jak wyglądają sportowe imprezy organizowane za granicą, sprawdzić poziom innych zawodników i ocenić swoje szanse na przyszły rok. Na czas Mistrzostw Europy trenowałem Pole Dance dopiero 11 miesięcy i prędzej oczekiwałem, iż zajmę ostatnie miejsce zamiast któregoś z pierwszych trzech. Tymczasem uplasowałem się na 6. miejscu, przegrywając jedynie 1 punktem z Rosjaninem z miejsca piątego, czego się w drodze do Pragi zupełnie nie spodziewałem. 

Po swoim występie zszedłem ze sceny z niemożliwym do usunięcia uśmiechem na twarzy. Przetańczenie podczas finału było moim najlepszym do tamtej pory, lepszym nawet od ostatnich treningów przed Mistrzostwami. Miała też miejsce dziwna sytuacja - kompletnie się nie stresowałem przed wyjściem na scenę, co  jest do mnie niepodobne. Przed swoją prezentacją na Mistrzostwach Polski lub Pole Dance Cup bardzo ciężko było mi opanować nerwy. Tym razem stresowałem się od tygodnia przed imprezą, a w jej dniu zaś odczuwałem dziwny spokój. Być może była to kwestia większego doświadczenia niż miałem na poprzednich zawodach, a może wynikało to z faktu, iż nie oczekiwałem niczego wielkiego, nieustannie wmawiając sobie, że inni zawodnicy i tak są o niebo lepsi ode mnie. Cokolwiek by to nie było, zadziałało na mnie bardzo pozytywnie. 

Największą nagrodą dla mnie były pochwały ze strony zupełnie nieznanych mi osób, zarówno zawodników, jak i widzów, a nawet sędziów, którzy akurat kategorii Solo Men nie sędziowali. Dla tego typu słów warto wkładać tyle pracy w swój rozwój.

NMW: Jakie są Twoje dalsze plany jako zawodnika pole dance?

JK: Nauczyłem się we wrześniu bardzo cennej lekcji. W Pole Sport należy dążyć do tego, by nie być tylko dobrym, ale ewidentnie lepszym od swojej konkurencji. Tak było w przypadku Dimitrija Fedotova i Guilherme Wandresena podczas Mistrzostw Europy Pole Sport 2013. Po obejrzeniu ich prezentacji nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości, iż pierwsze 2 miejsca będą należały do nich. Moim zdaniem całkowicie zdeklasowali resztę kategorii męskiej, zostawiając miejsca 3-10 daleko w tyle. Ich występy stały się dla mnie inspiracją do dalszych, jeszcze bardziej intensywnych treningów.

Jako zawodnik Pole Dance planuję brać udział w większej ilości imprez zagranicznych i podobnie jak zawodnicy przeze mnie wspomniani wcześniej, osiągnąć tak wysoki poziom, żeby nie pozostawiać nikomu wątpliwości, iż miejsce na podium będzie należało do mnie. To z kolei jest możliwe do osiągnięcia tylko i wyłącznie dzięki ciągłej pracy i nieustannemu udoskonalaniu swojego tańca. 

NMW: Dobrze wiesz, że Twoja decyzja o odejściu z Duende spowodowała duże poruszenie i ciche pytanie, które tutaj zdajemy głośno- dlaczego odszedłeś z Duende i założyłeś warszawski oddział Sunset Girl Pole Dance Studio?

JK: Całe rzekome poruszenie spowodowane było przede wszystkim dość poważną dezinformacją. Wszyscy komentujący to zdarzenie byli przekonani, iż byłem instruktorem Duende, który "odszedł". Nic z tych rzeczy. Na dobry początek - nigdy nie prowadziłem zajęć w tej szkole tańca. Rozpocząłem tam swoją edukację Pole Dance na poziomie podstawowym. Następnie, w celu przyspieszenia tempa swojego rozwoju, zdecydowałem się na serię zajęć indywidualnych. Kiedy oznajmiłem, iż chciałbym zająć się tą dyscypliną na poważnie, startując na zawodach i prowadząc w przyszłości zajęcia, otrzymałem możliwość korzystania z sali w godzinach, kiedy trenowały instruktorki oraz uczestnictwa w zajęciach, gdzie nie było kompletu kursantek. W zamian za możliwość rozwoju, reprezentowałem to studio na zawodach sportowych, działając jako ich kolejne narzędzie promocyjne. 

W pewnym momencie swojego życia przestałem być zadowolony z wykonywanej pracy korporacyjnej. Czułem się zmęczony i nieusatysfakcjonowany, siedząc przed biurkiem 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu. Potrzebowałem czegoś, co mnie będzie fascynowało i motywowało do działania. Rozwiązanie było bardzo proste - instruktor Pole Dance. W czerwcu 2012 roku miałem rozmowę odnośnie możliwości prowadzenia zajęć w szkole Duende. Zależało mi na małej ilości grup, ponieważ nie chciałem odbierać godzin swoim koleżankom, które od lat tam uczą. Rozmowa zakończyła się obiecująco i zapowiadało się na to, że już w trakcie wakacji ruszą moje pierwsze grupy. Niemniej jednak minął lipiec, sierpień, nadszedł wrzesień i nasza rozmowa najwidoczniej odeszła w niepamięć. Nie ukrywam, było mi dość przykro, widząc, że kadra instruktorska szkoły się powiększa, całkowicie pomijając przy tym moją wcześniej zgłoszoną kandydaturę. 

Pewnego wieczoru, rozmawiając z Karoliną Grzywaczewską - założycielką marki Sunset Girl, poruszyłem temat mojego niezadowolenia z życia zawodowego i problemów z realizacją marzeń. Moim wieloletnim pragnieniem było posiadanie własnego studia tańca. Zawsze myślałem, iż będzie to szkoła specjalizująca się w technikach pokroju: jazz, modern jazz, hip hop, house itp. Ze względu na zmianę swojej "specjalizacji", wiadomym było, że nowym marzeniem będzie własna szkoła Pole Dance. Karolina po wysłuchaniu moich problemów zaoferowała rozwiązanie oparte na otwarciu warszawskiego oddziału marki Sunset Girl Pole Dance Studio. Pojawiła się szansa zajęcia się tym, co naprawdę kocham. Od razu zająłem się organizacją studia, kwestiami formalnymi i reklamą. Z tego powodu nie udawałem się już na treningi do studia Duende, zresztą możliwość ta została mi odebrana. 

NMW: Wracając do występów na zawodach – ile zajmuje Ci przygotowanie jednej choreografii oraz dopracowanie jej tak, byś był z siebie zadowolony?

JK: Czas przygotowania choreografii zależy stricte od wymogów danego eventu. Najłatwiej jest mi ułożyć sekwencje na rurze obrotowej oraz elementy podłogowe ze względu na swoje doświadczenie w innych technikach tańca. Najwięcej czasu zajęło mi ułożenie choreografii do Mistrzostw Europy. Wynikało to m.in. ze względu na wymóg układu w rozkładzie procentowym: 40% na jednej rurze, 20% pomiędzy, 40% na drugiej rurze - dokładnie w takiej kolejności. To sekwencje na rurze statycznej pochłonęły najwięcej mojej energii i czasu. Ciężko jest mi powiedzieć, ile czasu zajmuje mi dopracowanie choreografii tak, bym był z siebie zadowolony. Do tej pory nie miałem tak obszernych możliwości rozwoju, jakie mam teraz. Najlepiej zapytać mnie o to samo w przyszłym roku. :)

NMW: Czy wyobrażasz sobie sytuację, w której np. za rok występujesz na zawodach, a Twój podopieczni występują z Tobą? Czy uważasz, że tak to powinno wyglądać?

JK: Oczywiście, że wyobrażam sobie taką sytuację. Sądzę wręcz, że jest to nie do uniknięcia w
naszym kraju. Osoby debiutujące w zawodach prędzej czy później trafią do kategorii elite, gdzie będą zmuszone się zmierzyć ze swoimi instruktorami. Jeżeli ktoś zapisuje się na zajęcia z perspektywą startu na zawodach, bardzo chętnie udzielę tej osobie pomocy, by została jak najlepiej przygotowana. Tak, jak nam kiedyś powiedziała Marion Crampe - "It's all about the community". Środowisko Pole Dance się powiększa, ale jest wciąż dość niszowe w Polsce. Dlatego jestem zwolennikiem postawy wspierającej innych zawodników. Zawsze będę za nich trzymał kciuki, a jeśli nie uda mi się z nimi zwyciężyć, z nieudawaną radością uścisnę im dłoń i pogratuluję wygranej.

NMW: Obecnie na świecie pole dance wyraźnie zaczyna się dzielić na dwie frakcje – pole sport i pole art, jednakże to wciąż pole dance. Jak się zapatrujesz na ten podział? Czy uważasz, że to dobry kierunek?

JK: Jest to obligatoryjny kierunek dla dyscypliny posiadającej wielu zwolenników zarówno pro-sportowych, w znaczeniu: walczących o to, by Pole Dance nazywano oficjalnie sportem, najlepiej olimpijskim, oraz broniących sfery artystycznej Pole Dance. Nie widzę w tym nic złego. Uważam, że podział na Pole Sport i Pole Art daje nam jako jednostkom możliwość dokonania wyboru imprez, na których chcielibyśmy startować. Istnieje ogrom znakomitych tancerzy sportowych, którzy nie czują się pewnie w odsłonie artystycznej, ekspresji i uzewnętrzniania swoich emocji przed widownią. Istnieje też duże grono tancerzy artystycznych, którzy nie życzą sobie, by ich występ oceniano głównie przez pryzmat popisów siły i rozciągnięcia. Jest to jak najbardziej zrozumiałe. Cieszmy się zatem, że istnieją zawody zarówno sportowe, jak i artystyczne, ponieważ to finalnie my podejmujemy decyzję, dokąd chcemy się udać. Pamiętajmy, że sami musimy tego chcieć, nikt nas do startu nie zmusza. 

Jakub Kolasa jako młody zawodnik pole dance ma przed sobą na pewno jeszcze wiele startów na Mistrzostwach Polski, tudzież Mistrzostwach regionalnych pole dance w Polsce. Powstaje jednak pytanie: czy będzie miał z kim walczyć o najwyższy tytuł, czyli tytuł Mistrza Polski Pole Dance, który upoważnia do wyjazdów na imprezy międzynarodowe, jak Mistrzostwa Świata i Mistrzostwa Europy? Czy po raz kolejny na podium stanie sam z powodu braku zawodników pole dance w kategorii solistów? O tym przekonamy się na kolejnych Mistrzostwach - Mistrzostwa Południa Polski Pole Dance Sport już 1 lutego 2014 w Legnicy: http://poledancesport.org/mistrzostwa-pole-dance-sport/mistrzostwa-po%C5%82udnia-polski/regulamin-mistrzostw-poludnia-polski-pole-dance-sport