wtorek, 11 marca 2014

Pole dance kontra społeczeństwo - "Trzeba być naprawdę uprzedzonym"

Ostatnio po raz kolejny miałam okazję doświadczyć, a konkretnie usłyszeć, co nadal tak naprawdę o pole dance myśli część społeczeństwa polskiego i jak postrzega tę formę tańca. Stało się to przy okazji mojego niedawnego występu w telewizji oraz prowadzenia warsztatów baletowych dla dzieci m.in. ze szkoły baletowej przy ul. Moliera. To doświadczenie było trochę jak kubeł zimnej wody wylany prosto na głowę tuż po obudzeniu i skłoniło mnie do stworzenia cyklu postów zatytułowanego "Pole dance kontra społeczeństwo".


"Trzeba być naprawdę uprzedzonym"

Wiele osób ze środowiska baletowego ma do mnie nadal cichą pretensję, że porzuciłam balet na rzecz tańca na rurze. Ma również do mnie ukryty żal, że mówię o tym w mediach, że promuję pole dance jako sztukę równą baletowi i jednocześnie jako sport. No tak, bo jakim niby prawem?

Balet to przecież forma tańca wywodzącego się poniekąd od arystokracji, choć łatwo domyśleć się, że też przeszedł swoją - wcale nie tak chlubną - drogę i był na samym początku widowiskiem bardziej komicznym niż powszechnie cenionym (czyt. Historia baletu). Pole dance jest tańcem przez wielu uznawanym za taniec prostytutek i panien lekkich obyczajów. Jak już niejednokrotnie mówiłam i pisałam - tak też można patrzeć na taniec na rurze. Ja nie zaprzeczam - jest to taniec, który zyskał bardzo złą renomę przez miejsca, w jakich się pojawił. Przez skojarzenie z kobietą tańczącą z rurką pomiędzy nogami jest uznawany za taniec quasi erotyczny. Można jednakże na pole dance, a  raczej na użycie rurki podczas tańca, spojrzeć przez pryzmat niezanieczyszczony uprzedzeniami, czyli świeżym okiem.

Nie od dziś na scenach baletowych podczas najróżniejszych spektakli używa się dekoracji i rekwizytów. Jest to zabieg, który ma na celu przybliżyć widzowi pewną stylistykę, wprowadzić widza do świata przedstawianego na scenie, urozmaicić spektakl, dać pole do popisu tancerzom itd. Ja miałam okazję tańczyć w wielu spektaklach na scenie Opery w Hamburgu, Teatru Ateneum, Teatru Polskiego, Teatru Wielkiego, Teatru Rampa i miałam okazję widzieć podczas pracy wielu kreatywnych choreografów, którzy wykorzystywali rekwizyty i samą choreografię w sposób bardziej innowacyjny niż inni. W obecnych czasach, kiedy na scenie pojawiają się wykorzystywane przez tancerzy ukośne ściany, kraty, stoły, krzesła, łóżka, drążki, nie powinno nikogo dziwić, że drążki mogą być nie tylko poziome (drążek poziomy jest używany najczęściej podczas lekcji baletu, ale niejednokrotnie stanowił uzupełniane scenografii w spektaklu baletowym), nie tylko postawione skosem, mogą tez być w pionie.

Dla mnie taniec z użyciem gdzieniegdzie elementów na drążku pionowym, czyli poniekąd właśnie pole dance, nie różni się niczym od tańca z użyciem drążka poziomego. Ktoś mógłby zakwestionować mój punkt widzenia i zacząć mówić o tym, jaka jest geneza tańca na rurze, jak on jest postrzegany itd. Ale chwila, chwila - przecież nie mówimy o przeszłości, tylko o teraźniejszości, a i balet chociażby od początku XIX wieku do teraz przeszedł  znaczną transformację i nikt już nie tańczy baletu, jak tańczyło się nawet 30 lat temu. Można oczywiście postawić na ciągłe wracanie do tematu tańca na rurze z klubów nocnych, tak samo, jak można by postawić na kompletny brak rozwoju w sztuce baletowej. Tylko po co? Co to ma na celu? Jako gatunek stale coś zmieniamy, ulepszamy, poprawiamy, czyli stale idziemy do przodu. W niektórych tematach jak balet zrozumienie zmiany zajmuje nam mniej czasu, w innych ciut więcej, ponieważ jesteśmy zwyczajnie uprzedzeni. Uprzedzenia nie prowadzą do niczego pozytywnego, a jak historia udowadniała niejednokrotnie - prowadzą wręcz do czegoś negatywnego.

W świecie artystycznym powinno się szukać nowych form ekspresji, nowych form i sposobów na przekazanie emocji. W czym drążek poziomy miałby być lepszy od pionowego? Taki sposób myślenia nie jest obcy na zachodzie i może dlatego powstają takie balety jak "Magifique - Tchaikovski Suites", w których - choć zaledwie symbolicznie - to jednak pojawia się to, o czym mówię: drążek poziomy vs drążek pionowy. No cóż, tak, jak i dla twórców tego baletu, tak i dla mnie jest to kwestia punktu podparcia na podłodze.