piątek, 28 lutego 2014

OSOBOWOŚĆ POLE DANCE - Dorota Borkowska - "(...) w Polsce raczej nie mamy na tyle odwagi"

Dorota Borkowska - założycielka polskiego Warsaw Flight Club oraz blogu Aerial Hoopla - jak widzi pole dance w Polsce, o czym marzy, co by zmieniła - o tym wszystkim w wywiadzie dla Pole Dance Polska.

Natalia Maria Wojciechowska: Pani Doroto - na sam początek blogowy standard - jak rozpoczęła się Pani przygoda z pole dance? 

Dorota Borkowska: Zaczęło się przez zupełny przypadek. Ponieważ zawsze lubiłam tańczyć, często uczestniczyłam w różnych kursach i warsztatach tanecznych. Był m.in. taniec towarzyski, salsa, samba, dancehall, reaggaton, a nawet taniec brzucha czy tzw. sexy dance. Ponieważ chciałam spróbować czegoś zupełnie nowego, po prostu wpisałam w wyszukiwarkę: „kurs tańca…”, a w wynikach pojawiła się podpowiedź  „… na rurze”. Byłam zaskoczona: są takie kursy w Polsce? A czego właściwie uczy się na takim kursie? Moja wrodzona ciekawość kazała mi się oczywiście od razu zapisać na zajęcia i przekonać się o tym na własnej skórze. Tak więc w listopadzie 2010 trafiłam na swoje pierwsze zajęcia i... wciągnęło mnie to. 

NMW: Gdzie Pani zaczynała i czy obecnie uczy się Pani pole dance? 

DB: Moją pierwszą szkołą była Oh Lala w Warszawie. Po około roku nauki kupiłam sobie rurkę do domu i przez jakiś czas ćwiczyłam sama. Obecnie uczęszczam na zajęcia do Joanny Derybowskiej w PoleArt Studio. Oprócz tego ćwiczę taniec na kole w Aerial Dance Studio. 

NMW: Swojego czasu zainicjowała Pani Warsaw Flight Club - jak się potoczyły losy WFC i czy zamierza Pani w jakiejkolwiek formie kontynuować tę inicjatywę?

DB: Na pomysł założenia Warsaw Flight Club wpadłyśmy wraz z koleżanką, oczywiście wzorując się na Flight Clubie, który w Nowym Jorku założyła Aerial Amy. Flight Club miał być miejscem, w którym entuzjaści pole dance spotykają się w wynajętym studio po to, aby wspólnie poćwiczyć. Intencją pomysłodawczyni Flight Clubu było, aby idea ta rozprzestrzeniała się, tak więc od tamtej pory na całym świecie powstały lokalne wersje Flight Clubów. W zeszłym roku odbyły się dwie imprezy WFC: jedna w stylu karnawałowego party, a druga w plenerze, tzw. street poling. Obie imprezy były naprawdę udane, jednak zainteresowanie nimi nie było na tyle duże, abyśmy mogli spotykać się bardziej regularnie. Mam jednak nadzieję, że wkrótce nastąpi reaktywacja Flight Clubu. Grupa WFC na Facebooku liczy ponad 180 członków, więc mam nadzieję, że znajdzie się wśród nich parę osób, które faktycznie chciałyby coś zorganizować i zaangażować się w projekt w stopniu większym niż tylko „lajkowanie” wydarzenia. 

NMW: Czy nie odnosi Pani wrażenia, że w środowisku pole dance jest zbyt mało integracji i może to właśnie z tej przyczyny Flight Club na razie nie miał szans na rozkwit? Czy jednak przyczyna według Pani była inna? 

DB: Niestety muszę zgodzić się ze tym, że nasza społeczność pole dance jest słabo zintegrowana i mało zaangażowana. Widać to m.in. po tym, jak niewiele osób udziela się na forach dyskusyjnych czy przychodzi oglądać mistrzostwa. Mam wrażenie, że większość osób ogranicza się jedynie do chodzenia na zajęcia i to im w zupełności wystarcza. Nie czują potrzeby udziału w innych wydarzeniach. Celem Flight Clubu była właśnie integracja lokalnego środowiska pole dance (w tym wypadku warszawskiego), pozwalająca na spotkanie się osób ćwiczących na co dzień w różnych szkołach, jak również tych, które nie uczęszczają do żadnej szkoły, lecz ćwiczą same w domu, a takich osób również jest bardzo dużo. Nowojorski Flight Club rozwinął się do tego stopnia, że organizuje cyklicznie własne występy, tzw. Showcase. Moim marzeniem jest, aby w Polsce również odbył się taki Showcase, gdzie amatorzy, którzy nie chcą brać udziału w konkursach ani zawodach, mieliby szansę wystąpić. Możliwość wystąpienia bez względu na swój poziom zaawansowania, po prostu dla siebie i publiczności, a nie dla sędziów, oraz okazja do wyrażenia siebie bez bycia ocenianym przez konkursowe kryteria to główna zaleta takich pokazów. 

NMW: Jest Pani autorką bloga Aerial Hoopla - dlaczego założyła Pani ten blog i o czym on jest?

DB: Początkowo blog był wynikiem fascynacji tańcem na kole (aerial hoop), który właśnie odkryłam. Chciałam dzielić się swoją pasją oraz postępami, które robię. Później jednak stwierdziłam, że nie chcę ograniczać się jedynie do aerial hoop, lecz pisać również o innych rzeczach, które mnie interesują takich jak pole dance czy sztuka cyrkowa. Cały czas poszukuję nowych ciekawych aktywności. Zauważam też, jak bardzo różne formy tańca i akrobatyki powietrznej są ze sobą powiązane. 

NMW: Co Pani uważa za słabsze strony pole dance w Polsce? 

DB: Pole dance w Polsce nadal jest świeżą i dopiero rozwijającą się dziedziną. Jeśli chodzi o organizację zawodów i wydarzeń związanych z pole dance, nadal stawiamy swoje pierwsze kroki, więc wszystko dopiero przed nami. Powstaje coraz więcej szkół w całym kraju, nasi tancerze są coraz lepsi i zdobywają coraz więcej tytułów na międzynarodowych mistrzostwach. Potencjał jest więc duży. Jedynym słabym punktem jest brak silnej społeczności pole dance, o czym już wspomniałam powyżej. 

NMW: Czy obserwując pole dance w Polsce, narzucają się Pani jakieś przemyślenia?

DB: Z punku widzenia zwykłej kursantki uczęszczającej na zajęcia zauważam przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze pole dance w Polsce to właściwie wyłącznie pole fitness. Elementy taneczne czy choreografie na zajęciach pojawiają się rzadko, a jeśli już się pojawią, to raczej nie cieszą się entuzjazmem kursantek. Wszyscy chcą uczyć się tylko tricków! Oczywiście jak najwięcej tricków i jak najszybciej. Druga charakterystyczną rzeczą jest to, że świadomie wypieramy wszelkie elementy zmysłowe z pole dance, cały czas ostro podkreślając, że to, co robimy, nie ma nic wspólnego z go-go, klubami ze striptizem, itp. Natomiast w innych krajach popularne są szkoły takie jak np. S Factor czy Bobbi’s Pole Studio, gdzie kursantki tańczą na wysokich obcasach, uczą się seksowych choreografii i nikt nie czuje się z tego powodu zażenowany. W Polsce raczej nie mamy tyle odwagi. 

NMW: Jak dalej zamierza Pani rozwijać siebie w pole dance, czy ma Pani jakieś plany, marzenia?

DB: Oczywiście chciałabym tańczyć jak najdłużej się da. Chciałabym również rozwijać się w innych sztukach aerialowych, szczególnie w tańcu na kole. 

NMW: Czy zdarzyło się, aby w Pani stronę został skierowany niepochlebny komentarz tylko dlatego, że ktoś wie, że jest Pani związana z pole dance? 

DB: Raczej nie. Pole dance w tej chwili jest już tak popularny, że praktycznie każdy wśród swoich znajomych zna co najmniej jedną osobę, która ćwiczy. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, jak bardzo wymagający fizycznie jest ten sport. Często wręcz spotykam się z pewnego rodzaju podziwem. Kilku moich znajomych zachęciłam też do rozpoczęcia nauki. Niestety ze strony Panów zdarzają się czasami głupkowate komentarze i uśmieszki, dlatego w męskim towarzystwie raczej unikam tego tematu. Albo przyznaję się jedynie do tańca na kole, który już nie budzi takich skojarzeń. 

NMW: Co by Pani poradziła osobom, które dopiero myślą o rozpoczęciu swojej przygody z pole dance?

DB: Przede wszystkim należy się odważyć, zrobić ten pierwszy krok i po prostu spróbować. Pole dance na pewno nie jest łatwą techniką, ale za to daje niesamowitą satysfakcję, podnosi pewność siebie i wiarę we własne możliwości.

Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Doroty Borkowskiej

środa, 19 lutego 2014

SYLWETKA ZAWODNIKA POLE DANCE - Katarzyna Wieczorek

Katarzyna Wieczorek - instruktorka w szkole Pole Dance School - jednej z najbardziej znanych w regionie wielkopolskim. Utalentowana zawodniczka, która występowała na Mistrzostwach Polski Pole Dance oraz innych, mniej oficjalnych imprezach, zawsze prezentując pole dance jako sztukę i sport, a nie taniec przy rurze rodem z klubów nocnych. 

Natalia Maria Wojciechowska: Kasiu, na początek blogowy standard: jak zaczęła się Twoja przygoda z pole dance? 

Katarzyna Wieczorek: Zaczęła się w chwili, gdy poznałam mojego partnera. To on zapoczątkował moją pasję. Wraz z kolegą otworzył szkołę Pole Dance School. Otworzyli ją, ponieważ stwierdzili, że takiego czegoś jeszcze nie ma w Poznaniu. Dużo moich koleżanek, w tym ja, marzyło o tańcu na rurze, ale nie miało odwagi, by iść do klubu go-go, a tylko w tych miejscach można było się wtedy tego tańca nauczyć, więc szkoła pole dance była z mojej perspektywy czymś bardzo trafionym. Mieliśmy dwie koleżanki, które tańczyły już od dawna w klubach, więc stwierdziliśmy: dlaczego by nie spróbować – szkoła lepiej się kojarzy niż klub. Zaczęliśmy prowadzić zajęcia, a ja od pierwszych swoich kroków przy rurce zakochałam się w pole dance.

Ćwiczyłam od poniedziałku do soboty po 5-6 godzin, bo ciągle było mi mało. Taniec w klubie i pole dance to dwa całkiem inne style tańca i już po paru lekcjach szukałam czegoś więcej niż tylko przysłowiowego kręcenia tyłkiem przy rurze. Od zawsze w moim życiu był sport  - jak nie sztuki walki, to właśnie taniec i chciałam czegoś więcej niż taniec rodem z klubów nocnych. Zaczęłam przeszukiwać internet w temacie pole dance i figur. Najpierw oglądałam filmiki, potem szłam na salę i sama próbowałam na próbach i błędach dochodzić, jak zrobić daną figurę. Nie chcieliśmy, by rura kojarzyła się z erotyką, tylko ze sportem, figurami, akrobacjami i obrotami. Zrezygnowaliśmy więc z koleżanek, bo oprócz wspaniałego tańca przy rurze (tańca erotycznego), nie miały do zaproponowania nic więcej, nie umiały tańczyć sportowo i akrobatycznie i w związku z tym sama zaczęłam prowadzić zajęcia i prowadzę je nadal. Wiem, jak jest ciężko samemu dochodzić do tego, jak zrobić figurę, dlatego cieszyłam się, że mogę pomóc dziewczynom w nauce tego tańca, pokazać im, że pole dance to nie tylko taniec, ale też fitness i że można to połączyć i na dodatek świetnie się przy tym bawić. Mogę dzielić się z nimi swoja pasją i wiedzą. Pole dance cały czas się rozwija, powstają nowe figury, więc nie można się znudzić jak przy innych stylach tańca, gdzie wciąż jest to samo. 

NMW: Nie ukrywam, że raz na jakiś czas, wspominając Twój występ z Mistrzostw Polski 2012 zastanawiam się, gdzie zniknęłaś? Co się z Tobą dzieje? Dlaczego nie pojawiłaś się na zawodach w roku 2013? 

KW: Tak, wiem, odpuściłam sobie ostatnie zawody, ale nie z własnej woli. Na mistrzostwach dowiedziałam się, nad czym muszę jeszcze popracować, wymieniłam się doświadczeniami z dziewczynami, co sprawiło, że postanowiłam jeszcze więcej popracować nad własnym stylem, poprawić błędy i dopiero wystartować w następnych mistrzostwach. Niestety przed II Mistrzostwami stwierdzono u mnie przekręcony mięsień czterogłowy, co wykluczyło mnie z zawodów. Kontuzja ta sprawiła, że musiałam/muszę od nowa uczyć się wszystkiego: sposobu rozciągania tego mięśnia, bo bez tego wykończenia przy figurach nie są doskonałe itd.

NMW: Czy planujesz powrót do uczestniczenia w zawodach pole dance? 

KW: Oczywiście i mam nadzieję, że czas pozwoli, choć nie czuję parcia na szkło i nie mam poczucia, że muszę zdobywać miejsca na podium, mam już to, o czym marzyłam -  szkołę, gdzie mogę dzielić się pasją i uczyć innych. Wychodzę z założenia, że teraz moje kursantki powinny zacząć jeździć na zawody i zdobywać miejsca na podium – bardziej bym się cieszyła ich sukcesami - jak to się mówi: czekam, aż uczeń przerośnie mistrza. Ale oczywiście będę jeździła na zawody, bo dają bardzo dużo. Pomagają dostrzec, nad czym trzeba jeszcze popracować.

NMW:Jakie masz pomysły na rozwój pole dance w swoim regionie?

KW: Chciałabym zorganizować zawody w Poznaniu, takie zawody między szkołami i  kursantkami bez żadnej rywalizacji. Takie ot zawody, podczas których dziewczyny mogłyby wymienić się doświadczeniami i tym samym promować pole dance i w końcu zwalczyć stereotyp, jaki idzie za tym tańcem. Chciałabym też wprowadzić zajęcia dla dzieci.

NMW: Kiedy czasem dopada Cię zmęczenie, frustracja, demotywacja - kto dodaje Ci sił? Może masz też swoją pole dance'ową idolkę, która Cię inspiruje? 

KW: Gdy czuje się zmęczona, dopada mnie frustracja lub demotywacja, jedynym lekarstwem dla mnie są moje dziewczyny/kursantki. One motywują, dają mi kopa do działań. Jesteśmy jak duża rodzina i wiem, że mogę na nich polegać. Gdy brak mi sił, zawsze mówią: "dasz radę, a jak nie, to najwyżej upadniesz, a przecież tyłek to nie szklanka". Zatem tak właśnie wspierają mnie, a ja je. Moimi idolami są Anastazja Skukhtorova i Evgeny Greshilov - Anastazia Skukhtorova ze względu na jej rozciągniecie, gibkość i umiejętności, płynność i całokształt, a Evgeny Greshilov, ponieważ kiedyś ćwiczył/tańczył break dance i podoba mi się to, że łączy właśnie pole dance z figurami siłowymi oraz elementami wcześniej wspomnianego stylu.

NMW: Czy czasem zdarza Ci się jeszcze słyszeć, że pole dance to taniec go-go, taniec erotyczny lub też taniec egzotyczny i czy kiedykolwiek odczułaś na sobie, że taka opinia o pole dance nadal jeszcze funkcjonuje?

KW: Na początku istnienia szkoły, gdy ją otwieraliśmy, pole dance nie był znany i  musiałam za każdym razem tłumaczyć, że pole dance to całkiem co innego niż taniec go-go. Znajomi od razu patrzyli na mnie dość dziwnie i krytycznie, dlatego też musieliśmy zrezygnować z dziewczyn, które na początku prowadziły zajęcia, ponieważ chcieliśmy uciec od tego typu skojarzeń. Za każdym razem powtarzam: "przyjdź na zajęcia, poczuj na własnej skórze, czym jest pole dance, a potem oceniaj". Teraz, gdy o pole dance stało się głośno, nie spotykam już ludzi nastawionych negatywnie, podchodzą do tego bardziej z ciekawością -  co to, jak to wygląda – czyli bardzo pozytywnie, ale nadal mężczyźni kojarzą to ze striptizem, mimo że coraz więcej z nich zaczyna zauważać różnicę pomiędzy tymi dwoma stylami tańca. Także w klubach go-go coraz więcej dziewczyn pokazuje stronę sportową pole dance, co podnosi wysoko poziom i ludzie chcą więcej niż tylko kręcenie tyłkiem. Stwierdzam, że pole dance sam się obroni, nie trzeba nic mówić, wystarczy, że się zatańczy.

NMW: Jakie są Twoje pole dance'owe marzenia?

KW: Marzę, by w każdym sercu był pole dance, aby pole dance stał się dyscypliną sportową, by każdy miał do niego dostęp, by zniknęły stereotypy. Jednakże przede wszystkim marzę. by nauczyć się wszystkich figur. jakie są w słowniku pole dance'owym.

NMW: Jakbyś miała szansę stanąć w twarzą w twarz z osobami, które anonimowo piszą komentarze w internecie na temat pole dance - chodzi o niepochlebne opinie, wręcz bardzo niepochlebne - co byś im powiedziała?

KW: Nic, po prostu im bym zatańczyła lub namówiła na spróbowanie na własnym ciele tego tańca i wtedy by mogli się wypowiedzieć, a jeśli nadal te osoby uważałyby, że pole dance to zło, zakończyłabym rozmowę/ kontakt. Każdy ma prawo do swoich opinii, jeśli oczywiście ma się pojęcie, o czym się mówi. Ja wiem, czym jest pole dance i na czym on polega i wiem, że nie robię nic złego, więc nie obchodzą mnie teksty niektórych osób w internecie. Szkoda czasu i siły, by się przejmować. Najbliższe mi osoby wiedzą, co robię, nie kryję się z tym i rozumieją to, widzą, że całe moje życie to pole dance i to mi wystarczy. Nie tańczę w klubach, nie rozbieram się - po prostu uprawiam fitness poprzez taniec na rurze. Występy pole dance to sztuka, a wiadomo, że nie każdy zrozumie sztukę.

Zdjęcia z prywatnego archiwum Katarzyny Wieczorek

sobota, 15 lutego 2014

Relacja Karoliny Grzywaczewskiej z Częstochowskiego Turnieju Pole Dance

Na odwiedzenie Częstochowskiego Turnieju Pole Dance zdecydowałam się w ostatniej chwili. Dobrze, że wcześniej wysłałam prośbę o wpis na listę gości, gdyż cała impreza była zamknięta, czyli wyłącznie dla tych, którzy wcześniej zapowiedzieli swoją obecność. Może takie rozwiązanie nie było najgorszym pomysłem, niewielka sala miała dużo ograniczeń związanych głównie z pomieszczeniem większej niż spodziewana liczby gości. W związku z tym, że widownia była bardzo liczna, nie każdy mógł swobodnie oglądać cały turniej, a szkoda, bo przecież właśnie po to widzowie przychodzą: by móc coś obejrzeć i wyrobić sobie zdanie na ten temat. Tymczasem niektórzy jedynie mogli starać się, by w ogóle cokowliek dojrzeć. Dobrze by było, gdyby następnym razem turniej był zorganizowany w miejscu przygotowanym na podobne imprezy. Wówczas każdy skupiłby się na tym, co najważniejsze, czyli prezentacjach zawodników.

Zawodniczki – tym razem same dziewczyny – występowały przodem do widowni, lecz tyłem do sędziów, co na pewno było bardzo niestandardowym i nie wiem, czy fortunnym rozwiązaniem. Każdy zawodnik startuje po to, aby:
  • pokazać swoje umiejętności;
  • być jak najlepiej, czyli jak najsprawiedliwiej ocenionym przez sędziów.
Sędziowie, oceniając zawodników zza ich pleców, na pewno mieli utrudnione zadanie, szczególnie oceniając wyraz artystyczny zawodników. Nie wiem, czy ocena wyrazu artystycznego w ogóle była w takim wypadku możliwa.
Jednakże zawodniczki zdały się w ogóle nie przejmować tym, gdzie jest przód, a gdzie tył i czerpały radość z faktu, że w ogóle zdobyły się na odwagę, by uczestniczyc w turnieju i pokazać się pierwszy raz (dla wielu był to pierwszy konkurs) od najlepszej poledancowej strony.

Absolutnym pozytywem był prowadzący - DJ Porsche, który okazał się być bardzo dobrze przygotowany, mówił jak osoba, która zna się na pole dance i zgłebiła temat przed prowadzeniem takiego rodzaju imprezy, jednakże nie mógł się zdecydować, czy pole dance to taniec “na” czy “przy” rurze, ale było to raczej zwykłe przejęzyczenie.

Zawodniczki były oceniane przez trzyosobowe jury:

- Agnieszkę Miś – oceniała technikę;
- Łukasza Wabnica – oceniał ogólną prezencję;
- Aleksandrę Kijeńską-Knop – oceniała elementy artystyczne.

Zawodniczki występowały w kolejności, którą widzowie losowali dla nich i od razu po losowaniu zaczynały swoje występy. Tutaj muszę zaznaczyć, że takie rozwiązanie nie jest najlepszym pomysłem, gdyż zawodniczki nie miały czasu na oswojenie się z kolejnością oraz na porządne rozgrzanie ciała przed występem.

Każda z zawodniczek po występie czyściła po sobie rurki, co mogło sprawiać bardzo dziwne wrażenie - już chyba wszystkie osoby związane z pole dance są przyzwyczajone do tego, że zawodnik to zawodnik, a osoba czyszcząca rurkę to pomoc techniczna i jedna funkcja na zawodach jakiegokolwiek rodzaju nie łaczy się z drugą.
Zawodniczki były podzielone wedle regulaminu na dwie grupy:

- poziom podstawowy:

1. Kasia Zielińska (2 miejsce)
2. Wioletta Marchewka
3. Dorota Kublicka (3 miejsce)
4. Joanna Barylska
5. Dominika Osińska (1 miejsce)

- poziom średnio-zaawansowany:

1. Karolina Chęcińska
2. Paula Kampinos (3 miejsce)
3. Joanna Badocha
4. Monika Pokusińska
5. Sara Namysło (1 miejsce)
6. Agnieszka Bąk
7. Paulina Sobczak (2 miejsce)

W trakcie przerwy, która nastąpiła po grupie zawodniczek na poziomie podstawowym, spec od coachingu miał swoje 10 minut. W tym czasie mówił o motywacji i w sumie był to fajny pomysł, tylko wykonanie kiepskie, ponieważ spec co chwila mówił "pul dance", a nie pole dance i w pewnym momencie widzowie (przynajmniej takie było wrażenie) nie wiedzieli, czy to żart, czy spec od coachingu zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy, czym jest pole dance i jak się wymawia tę nazwę własną.

Widzowie mieli jeszcze okazję uczestniczyć w konkursie z nagrodami Oriflame, a w trakcie narady sędziowskiej posłuchać wywiadów z kursantkami Snake Dance, do których prowadzący był perfekcyjnie przygotowany w przeciwieństwie do współrozmówczyń. Szkoda, bo znowuż pomysł bardzo fajny, tylko kursantki chyba nie odnalazły się w swojej roli na tyle by składnie odpowiadać na zgrabnie zadawane pytania.

Ogółem – jak na zabawę i bardziej charakter nie turniejowy, a charakter imprezy wewnętrznej/zamkniętej – była to udana impreza, która musiałaby zostać radykalnie ulepszona, by zasłużyć na miano Częstochowskiego Turnieju Pole Dance. Jednakże bardzo mnie cieszy fakt, że taki konkurs się odbył i że dzięki takim działaniom coraz więcej osób słyszy o pole dance. A, co najważniejsze, zawodniczki świetnie się bawiły i były bardzo zadowolone.

autor relacji:
Karolina Grzywaczeska
właścicielka marki Sunset Girl Pole Dance Studio
współtworząca markę Sun Pole

Poniżej relacja foto (zdjęcia z FB Snake Dance, czyli organizatora Turnieju: https://www.facebook.com/cntsnakeprofessional?fref=ts, do którego polubienia zachęcamy)


















piątek, 7 lutego 2014

Pole Sport na otwarciu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi

Wytrwale oglądałam całą ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich Sochi 2014 i czekałam na zapowiadany przez Kate Whitley (sekretarza IPSF - International Pole Sport Federation) oraz Poleranking (największy portal informacyjny o pole dance) występ Olgi Trifonovej (Olga Trifonova - laureatka pierwszego miejsca kategorii Juniorów podczas Mistrzostw Świata Pole Sport 2013 w Londynie oraz zwyciężczyni rosyjskiego talent show sprzed dwóch tygodni).





Jednakże im dalej w las, tym bardziej wydawało mi się mniej możliwe, że podczas przedstawiania historii mocarnej, nowoczesnej, pięknej z tradycjami Rosji będzie pokazany występ Pole Sport i to przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi. Zwiedziona informacjami krążącymi w sieci, które sama jak inni udostępniałam z taką samą nadzieją, iż są prawdziwe - nadal czekałam i czekałam aż do końca i aż do komunikatu głosu Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego wydobywającego się z głośników, który podziękował wszystkim za oglądanie ceremonii otwarcia. I tak oto właśnie występu Olgi Trifonovej się nie doczekałam, ale na co ja liczyłam...?




Mimo największej chęci, by Pole Sport był dyscypliną olimpijską lub chociażby był prezentowany na równi z gimnastyką artystyczną i innymi stylami tańca oraz sportu, chyba jeszcze wszyscy nie zdajemy sobie sprawy, jak dalecy jeszcze jesteśmy od tego, by Pole Sport był przedstawiony w jakikolwiek sposób podczas Igrzysk.


Ostatnio miałam okazję rozmawiać z przedstawicielami Sport Accord (przypominam, że zanim Pole Sport będzie się mogło stać dyscypliną olimpijską, musi uzyskać status dyscypliny uznanej przez chociażby Sport Accord - www.sportaccord.com) i mimo potwierdzonego w rozmowie ich stałego kontaktu z Międzynarodową Federacją Pole Sport, nie są w stanie powiedzieć, kiedy IPSF (Międzynarodowa Federacja Pole Sport) stanie się ich członkiem i kiedy po tym, jak stanie się ich członkiem, Pole Sport będzie uznany za dyscyplinę sportową. Dodatkowo Pole Sport nie stanie się dyscypliną sportową, jeśli IPSF nie będzie miało minimum 40 członków w postaci narodowych związków, federacji, stowarzyszeń przestrzegających w 100% wszystkich zapisów w regulaminach IPSF, które pozostają niekiedy jeszcze w niezgodzie z przepisami sportowymi w poszczególnych krajach, ponieważ IPSF dopiero tworzy przepisy i są to przepisy, które nadal ulegają doskonaleniu, wielu zmianom i są dalekie od ostatecznej wersji.


Miejmy jednak nadzieję, że IPSF wsparte przez działania organizacji narodowych, jak chociażby Stowarzyszenie Pole Sport Polska - www.polesportpolska.pl -  będzie coraz bliżej tego, by Pole Sport był dumną dyscypliną olimpijską, na miarę gimnastyki artystycznej, a nie strzyżenia owiec na czas. Kolejną szansą dla Pole Sport na igrzyskach będą igrzyska w Brazylii i tam, miejmy nadzieję (już miną kolejne dwa lata i będą to igrzyska letnie, a przez to bardziej stosowne do przedstawienia dyscypliny aspirującej do dyscypliny lekkiej atletyki), Pole Sport będzie tzw. showcase, czyli dyscypliną, która w przyszłości ma duże szanse na to, by stać się częścią igrzysk.


Do tego czasu, czyli tak naprawdę nie wiadomo do kiedy i czy w ogóle, starajmy się wspierać IPSF w ich działaniach. Jak możemy to zrobić? Jednym z wymogów IPSF względem organizacji starających się o uzyskanie statusu członka pełnoprawnego jest zwiększenie ilości członków do 150 w przeciągu dwóch lat od złożenia pierwszego wniosku. Zatem jeśli chcecie, by Pole Sport miał szansę, by stać się oficjalnie dyscypliną sportową, zajrzyjcie na stronę http://poledancesport.org/cz%C5%82onkostwo i zwyczajnie wyślijcie na adres info@polesportpolska.pl swoją deklarację. Dzięki członkostwu będziecie mieli możliwość decydowania o kluczowych sprawach związanych z Pole Sport oraz będziecie mieli różne zniżki, jak chociażby 10% zniżki na bilety na Mistrzostwa Polski Pole Sport i możliwość rezerwacji miejsc w pierwszych rzędach podczas w/w mistrzostw.


A tymczasem przypomnijmy sobie, jak Olga Trifonova reprezentowała Rosję na Mistrzostwach Świata Pole Port 2013 w Londynie:



poniedziałek, 3 lutego 2014

Częstochowski turniej pole dance - już 8 lutego !!!

Już wkrótce, bo 8 lutego odbędzie się "Częstochowski turniej Pole Dance Session vol.1". Jest to pierwsza tego typu inicjatywa dla osób początkujących oraz średnio-zaawansowanych - dla tych bowiem osób ten konkurs jest przeznaczony. Każdy chętny do wzięcia udziału w konkursie kursant jest mile widziany i nadal może się zgłosić do wzięcia udziału w zawodach. Więcej o wydarzeniu w wywiadzie z organizatorem - Arkadiuszem Skuzą

Natalia Maria Wojciechowska: Co spowodowało, że zdecydowali się Państwo na organizację takiej imprezy? 

Arkadiusz Skuza: Powodem organizacji turnieju jest promocja pole dance w naszym mieście oraz chęć motywacji do dalszych treningów przede wszystkim naszych kursantek, a także wszystkich uczestników turnieju. Ja od kilkunastu lat zajmuję się breakiem i zdaję sobie sprawę, jak zawody zawsze motywowały mnie do działania, dlatego postanowiłem zorganizować taki event. Jest to pierwszy taki turniej w Częstochowie. Takie turnieje bardzo motywują do rozwoju i częstszych treningów. Poza zajęciami otwieramy kilka razy w tygodniu salę do treningów wolnych, aby Panie trenowały. Zależy nam na rozwoju naszych uczennic.

NMW: Czy zawody są otwarte dla wszystkich chętnych widzów?

AS: Zawody będą zamknięte, tzn. publiczność będzie wpuszczana za pomocą wcześniejszego zgłoszenia się na "listę gości". Z uwagi na to , że to pierwszy taki turniej, chcemy go zrobić bardziej kameralnie, drugą sprawą jest to, że sala nie jest za duża, w związku z tym ilość miejsc dla publiczności jest ograniczona. Możliwe, że następny turniej zrobimy na większą skalę.

NMW: Dla startujących jury jest zazwyczaj najważniejsze, gdyż to od tych osób zależy tak naprawdę poziom imprezy, jej wiarygodność w środowisku; w jury Pole Dance Show Session zasiadają mało znane w środowisku osoby: Agnieszka Miś, Aleksandra Kijeńska-Knop oraz Łukasz Wabnic? Czy te osoby posiadają odpowiednie doświadczenie, by nawet podczas amatorskich zawodów oceniać startujące osoby, które powierzają swoje umiejętności ich ocenie?

AS: Tak jak wspomniałem, jest to nieduży turniej, który jest również bez udziału sponsorów. Robimy to bardziej dla zabawy i z chęci promocji, wszystko finansuję z własnych środków: nagrody, puchary, napoje itd., sprowadzenie profesjonalnych sędziów wiąże się z większym nakładem finansowym itd. Jeśli powstanie druga edycja - która jest w planach - wówczas zrobię to z konkretnymi sędziami. Każdy z sędziów ma swoje zadanie, Aga ocenia technikę, jakość i poziom wykonania elementów, figur, itp., Ola estetykę wykonania figur, dobór muzyki, muzykalność, natomiast Łukasz - ogólny wyraz artystyczny pokazów.

NMW: Czego będzie można spodziewać się podczas imprezy poza występami startujących - czy będą jakieś specjalne występy? Zaproszone gwiazdy?

AS: Chciałem zaprosić kogoś znanego z Polski, pytałem kilku osób, lecz niestety tym razem ten termin nie odpowiadał tym osobom, czekam jeszcze na dwie odpowiedzi, więc w tym momencie jest jeszcze szansa, że ktoś dobry i znany pokaże swoje umiejętności i zainspiruje uczestników. 

NMW: Czy impreza będzie może poprzedzona jakimiś warsztatami? 

AS: Warsztaty planujemy zrobić dopiero po turnieju, całkiem osobno.

NMW: Jak odbierany jest pole dance w Częstochowie? Czy przy okazji turnieju wzrosło zainteresowanie mediów?

AS: Pole Dance w Częstochowie stopniowo się rozwija, są w sumie 3 miejsca (z tego co się orientuję), gdzie można się uczyć. Jeśli chodzi o media, to mamy kilku patronów, z którymi stale współpracujemy

NMW: Snake Dance stosunkowo niedawno uruchomił zajęcia pole dance w swojej szkole i od razu staje się organizatorem ciekawego wydarzenia - to dopiero początek? Czy Snake Dance ma inne plany i pomysły na rozwój pole dance w Częstochowie?

AS: Tak, to prawda, jest to nowość w naszej Szkole, ja jestem otwarty na nowe style, otrzymywałem wiele telefonów z pytaniem o zajęcia pole dance, w związku z czym postanowiłem je uruchomić. Osobiście jestem głównym organizatorem od kilku lat wielu imprez związanych z tańcem break dance - również międzynarodowych, tj. Clash of The Titans, Bitwa w Świętym Mieście, pierwsze zawody break dance na mniejszą skalę robiłem już ok. 10 lat temu, zatem mam nadzieję, że ta impreza wypadnie również pomyślnie. Ja bardzo lubię działać, robić coś nowego, uwielbiam taniec (sam tańczę break dance 18 lat), uwielbiam organizację, cieszy mnie rozwój innych i radość, jaką czerpią z tańca, bardzo szanuję wszystkich, którzy chcą coś ciekawego robić ze swoim życiem, a nie tylko narzekają

Zapraszamy:

Pole Dance Show Session vol. 1, Miejsce: CNT Snake Dance , al.NMP 21, I piętro, w podwórku, Częstochowa, Termin: 8 luty 2014 r. Start: 16.00 Wstęp gratis, lista gości, zapisy: biuro@snake-dance.pl

sobota, 1 lutego 2014

Nowe studio pole dance w Warszawie - Hell Yeeah - już otwarte !!!

Studio Hell Yeeah we wspaniałej lokalizacji - ul.Dobra 53, Warszawa - tuż przy BUW-ie - wystartowało w dniu 18 stycznia. Przez cztery dni wszyscy chętni (ponad 150 osób) uczestniczyli w darmowych zajęciach:

- Pole dance - poziom 1-2 oraz 3-4;
- Extensio stretching.

Mogli dzięki temu poznać kadrę (przed każdymi zajęciami robili pokazy pole dance w bardzo różnych stylach),  zobaczyć studio, zapisać się na zajęcia, które są prowadzone w studio:

Pole Heaven Ballet - pole dance z elementami nauki baletu dla dzieci i dorosłych;
Pole Hell Show - pole dance z dużą ilością floor work;
Pole Heaven Jazz - pole dance z elementami jazzu;
Pole Hell Force - pole dance aerobowy z elementami treningu siłowego;
Pole Hell Womanity - pole dance z elementami sexy dance;
Pole Sport - 7 stopni do Nieba lub Piekła - czyli nauka pozycji pole dance z podziałem na poziomy;
Stretching Extensio - autorski program stretchingowy Natalii Marii Wojciechowskiej.

Studio całym charakterem - zajęcia i wnętrza - nawiązuje do Piekła i Nieba. Jest to pierwsze studio w Polsce z tak oryginalnym pomysłem na design , który idzie w parze z oferowanymi przez studio zajęciami.

Kadra Hell Yeeeah:

Michał Piwowarek - Pole Heaven Jazz, Pole Sport na wszystkich poziomach;
Aleksandra Kulikowska - Pole Sport na wszystkich poziomach;
Maria Rozbicka - Pole Hell Force i Pole Sport na poziomach 1-5;
Katarzyna Sasinowska  - Pole Hell Force i Pole Sport na poziomach 1-5;
Elżbieta Łojszczyk - Pole Hell Womanity i Pole Sport na poziomach 1-5;
Marlena Janus - Pole Sport na poziomach 1-3;
Iwona Drzymała - Pole Hell Show i Pole Sport na wszystkich poziomach;
Natalia Maria Wojciechowska - Pole Heaven Ballet (dla dorosłych i dzieci), Extensio stretching

to wyszkoleni profesjonalni tancerze i instruktorzy, którzy jeszcze przed otwarciem studio przeszli szkolenie Pole Dance Polska.

Więcej informacji na FB Hell Yeeeah oraz już wkrótce na stronie www.hellyeeeah.pl  - jeszcze w budowie.

ZAPISY i INFORMACJE: zapisy@hellyeeeah.pl , 884 604 604.

Poniżej fotorelacja z dni otwartych (zdjęcia autorstwa Michała Ozdoby - www.michalozdoba.com):



 Iwona Drzymała



Extensio stretching z Natalią M. Wojciechowską



 Marlena Janus



Zajęcia Pole Sport 1-2 na sali Hell



Aleksandra Kulikowska



Iwona Drzymała z kursantką



Michał Piwowarek i jego aniołki

Cała fotorelacja: