Instruktor – Anna Bozhenko
Natalia Maria Wojciechowska: Jak
rozpoczęła
się
Twoja
przygoda
z
pole
dance?
Anna Binke: Za
dziecka
lubiłam
się
kręcić
na
trzepaku
:)
Tak
naprawdę,
od
dłuższego
czasu
zastanawiałam
się
nad
tym
sportem.
Problem
polegał
na
tym,
że
nie
znalazłam
towarzystwa
wśród
swoich
koleżanek
czy
znajomych,
które
podjęłyby
się
ze
mną
tego
wyzwania.
W
domu
oglądałam
dużo
filmików
na
YouTube
z
podziwem
patrząc
na
grację
i
siłę
osób
uprawiających
ten
sport,
aż
w
końcu
dojrzałam
do
tego,
aby
zapisać
się
sama.
W
internecie
szukałam
szkoły
pole
dance
i
w
Katowicach
natrafiłam
na
dwie.
Wykupiłam
karnet
na
jedno
wejście
i
postanowiłam
sprawdzić,
czy
temu
podołam. No
właśnie
-
zakochałam
się
od
pierwszych
zajęć. Od
lipca ubiegłego roku systematycznie uczęszczam na zajęcia.
NMW: Co
Cię
zachwyca
w
pole
dance
i
dlaczego
kontynuujesz
naukę?
AB: Pole
dance
łączy
w
sobie
wszystko,
czego
poszukiwałam.
Do
tej
pory
łatwo
się
nudziłam
na
innych
zajęciach
ruchowych.
Żadna
z
dostępnych
alternatyw
nie
pociągała
mnie
na
tyle,
abym
pozostała
przy
tym
dłużej.
Pole
dance
zawiera
w
sobie
wszystko
to,
co
powinno
być:
trening
siłowy,
zmysłowość,
piękno
ruchu,
taniec,
elementy
gimnastyki,
stretching.
Jest
po
prostu
doskonały.
Ponadto
jest
to
jedyny
sport,
który
wyzwala
we
mnie
tyle
endorfin.
Nie
wyobrażam
sobie
życia
bez
pole
dance.
NMW: Dlaczego
wybrałaś
szkołę
Nova?
Jak
wyglądał
proces
podejmowania
przez
Ciebie
decyzji?
AB: Proces
był
bardzo
prosty.
Wyszukałam
w
internecie,
czy
są
jakieś
szkoły
pole
dance
w
Katowicach.
Sprawdziłam
opinię
internautów
na
temat
szkół
i
trenerek.
Dogodność
dojazdu
i
godziny
kursów,
które
by
mi
pozwalały
na
systematyczny
trening.
Postanowiłam
wykupić
dwa
jednorazowe
karnety,
aby
sprawdzić,
gdzie
się
będę
lepiej
czuła.
Jednak
już
po
pierwszych
zajęciach
w
Novej
wykupiłam
tam
karnet
wakacyjny.
Indywidualne
podejście
mojej
trenerki
do
wszystkich
kursantek
oraz
dbałość
o
jakość wykonywanych
przez
nas
ćwiczeń
było
tym,
co
mnie
przekonało,
że
będę
się
tam
dobrze
czuła.
W
drugiej
szkole
nawet
nie
spróbowałam.
NMW: Jakich
rad
udzieliłabyś
osobom
szukającym
szkoły/klubu/miejsca
oferującego
zajęcia
pole
dance?
Na
co
powinny
zwracać
uwagę?
AB: Myślę,
że
to
bardzo
indywidualna
sprawa.
W
grę
wchodzi
wiele
czynników
zależnych
od
konkretnych
osób.
Oczywiście
przyjazne
warunki
panujące
w
szkole
dla
kursanta
też
są
istotne,
jednak
najważniejszym
czynnikiem
dla
mnie
jest
trener.
Osoba,
która
będzie
nas
uczyła,
zaszczepi
w
nas
pasję
i
chęć
do
nauki,
a
ponadto
będzie
dbała
o
nasz
rozwój
w
tej
dziedzinie.
NMW: Czego
oczekujesz
od
szkoły
pole
dance?
Na co według Ciebie właściciele
powinni
zwrócić
uwagę?
AB: Najważniejszą
rzeczą
jest
bezpieczeństwo
na
zajęciach,
czyli
dobry
sprzęt.
Nie
za
duża
liczba
kursantów
– max
2
osoby
na
rurkę.
Oczywiście
sprzęt
pomocniczy
jak
materace,
maty
do
ćwiczeń,
ale
to
podstawa
we
wszystkich
studiach
pole dance.
NMW: Obserwujesz
newsy
ze
świata
pole
dance
w
Polsce
-
jakie
myśli
Ci
się
nasuwają?
Coś
być
zmieniła?
AB: Tak,
oczywiście.
Śledzę
najnowsze
nowinki
w
internecie
i
w
telewizji.
Niestety
skojarzenia
nie
zawsze
są
takie,
jak
bym
sobie
tego
życzyła.
Grono
ludzi
w
Polsce
uważa
w
dalszym
ciągu,
że
pole
dance
to
taniec
rodem
z
klubu go-go,
gdzie
półnagie
kobiety
wdzięczą
się
do
mężczyzn
za
pieniądze.
Sama
walczę
z
takim
stereotypem,
udostępniając
fotografię
na
swoim
profilu
z
aktualnych
postępów
we
własnej
pracy
nad
sobą.
Ludzie
reagują
różnie,
jednak
nie
uważam,
abym
robiła
coś
zdrożnego
lub
niewłaściwego.
To
piękny
i
szlachetny
sport,
który
wymaga
olbrzymiego
nakładu
pracy,
siły
i
samozaparcia.
Kontuzje,
mnóstwo
siniaków
nie
ułatwiają
sprawy,
a
treningu
nie
można
sobie
odpuścić.
NMW: Czy
jest
coś,
czego
Ci
ewidentnie
brakuje
w
Polsce
pod
kątem pole dance?
AB: Tak,
wiąże
się
to
z
poprzednim
pytaniem.
Brakuje
mi
tolerancji
względem
tego
sportu
dla
ludzi,
którzy
go
gorąco
propagują.
Takie
stereotypowe
myślenie
jest
bardzo
krzywdzące
dla
tych,
którzy
już
wiele
osiągnęli
i
dla
tych,
którzy
pragną
coś
w
tym
kierunku
zrobić.
NMW: Zmieniając temat: jak
myślisz,
dlaczego
w
szkołach
jest
zawsze
dużo
grup
początkujących,
a
grup
zaawansowanych
i
średnio
zaawansowanych
bardzo
maleńko?
AB: Odpowiedź
jest
prosta,
spowodowane
jest
to
czynnikiem
ludzkim.
Sport
nie
należy
do
najłatwiejszych,
jest
wymagający
– trzeba
nad
sobą
pracować, a
pojawiające
się
siniaki
są
dla
niektórych
odstraszające. Grup
początkujących
jest
dużo,
bo
pole
dance
robi
się
coraz
bardziej
popularny.
Na
początku
nie
trzeba
wiele
umieć
czy
posiadać
wielkiej
siły,
w
trakcie
treningów
pracuje
się
nad
tym.
Grup
średnio
zaawansowanych
i
zaawansowanych
jest
mało,
bo
uczestnicy
z
czasem
się
wykruszają.
Zostają
najwytrwalsi.
Tu
dochodzi
nam
drugi
czynnik,
jakim
jest
zarobek
szkoły
(studia).
Trudno
utrzymywać
grupę
np.
3-osobową,
gdy
na
początku
liczyła
12
osób.
Niestety,
to
takie
mniej
przyjemne
oblicze,
ale
powtórki
są
dobre
:)
NMW: Czy
masz
jakieś
pole
dance'owe
marzenie?
AB: Tak,
oczywiście,
że
mam
:)
Pierwszym
są
warsztaty
z
moją
pole
dance'ową
idolką
Oona
Kivela.
Mam
jeszcze
dwa
inne,
ale
te
pozostawię
tylko
dla
siebie
;)
NMW: Jakbyś
miała
wymyślić
hasło
reklamujące
pole
dance,
to
byłoby
to...
AB: Oj,
to
trudne
pytanie
:)
Może
tak
po
prostu
– Never
miss
a
chance
to
pole
dance
:)
Zdjęcia:
1. Dominika Cuda - www.sesjesportowe.pl
2. Łukasz Kotnis
3. Dominika Cuda - www.sesjesportowe.pl