Berenika Nienadowska - od piątego roku życia trenowała akrobatykę sportową, startując w zawodach różnego szczebla - od regionalnych do ogólnopolskich - w tym cyklu Pucharu Polski oraz Mistrzostwach Polski Juniorów. Po przeprowadzce do Wrocławia zajęła się aerobikiem sportowym, w którym podczas Akademickich Mistrzostw Polski w 2010 roku zajęła III miejsce w kategorii trójek kobiet w grupie uniwersytetów. Równocześnie rozpoczęła naukę pole dance i to okazało się jej miłością. W akrobatycznym tańcu na rurze szkoli się od 2009 roku. Jest jedną z instruktorek szykujących aktorki do sztuki teatralnej 'Ziemia Obiecana'. Podczas Pierwszych Ogólnopolskich Zawodów Pole Dance 2011 roku zajęła trzecie miejsce. Dla niej pole dance to nie tylko taniec, to nie tylko akrobacje na wysokości, to przede wszystkim ciężka praca, która pomimo wysiłku i początkowych trudności - uzależnia. Dlatego też podczas zajęć nie tylko w najlepszy możliwy sposób stara się przekazać swoje umiejętności - chce zarazić pasją i optymizmem, chce pokazać, że każda sekunda, każda minuta wysiłku włożonego w naukę jest bezcenna i prędzej czy później przyniesie rezultaty. Nie ma dla niej nic cenniejszego i wywołującego większy uśmiech niż radość z wykonania nowej akrobacji podczas zajęć. Ostatnio Berenika po dłuższej przerwie wystąpiła na Mistrzostwach Polski Pole Dance w kategorii solistki debiutantki i zajęła pierwsze miejsce, a tuż potem wystąpiła na Mistrzostwach Europy Pole Sport, gdzie na 35 startujących ta debiutująca zawodniczka zajęła 17 miejsce, plasując się wyżej niż chociażby Valeria Bonalume - Mistrzyni Włoch 2011 i 2012.
Źródło notki biograficznej: www.sunsetgirl.pl
Natalia Maria Wojciechowska: Na początek standard - jak zaczęła się Twoja przygoda z
pole dance?
Berenika Nienadowska: Jak to przeważnie bywa, początek pole dance zbiegł się z
końcem mojej przygody z akrobatyką sportową. Do Wrocławia
przeprowadziłam się na studia i bardzo chciałam kontynuować swoją
sportową karierę. Niestety tak się złożyło, że w mojej
dyscyplinie, czyli trójkach kobiet, nie miałam jeszcze czego szukać
- nie było partnerek, które odpowiadałyby mi wiekiem i
umiejętnościami. Równolegle z poszukiwaniami klubu zaczęłam
trenować aerobik sportowy w sekcji Uniwersytetu Wrocławskiego. I
któregoś dnia, szukając choreografii do układu, trafiłam na film
Felix Cane - teraz już kultowy, z Mistrzostw Australii - i się
zakochałam. Bardzo mi się to spodobało, udostępniłam go na swoim
profilu na Facebooku - ktoś przysłał mi link do innego filmiku,
tym razem do pokazu Jenyne Butterfly, a ja zdałam sobie sprawę, że
patrząc na to, nie widzę pokazu z klubu go-go, tylko obserwuję
przepiękne połączenie tańca, akrobatyki, siły i jednocześnie
kobiecości. Jednocześnie we Wrocławiu stworzona została pierwsza
szkoła pole dance, a dzięki kilku osobom oraz zbiegom okoliczności
zostałam tam pierwszą instruktorką. Tak to się zaczęło i trwa
już od ponad czterech lat.
NMW: Ostatnio miałaś szansę po raz pierwszy wystąpić na
konkursie poza Polską - Mistrzostwa Europy Pole Sport - na które mogłaś
pojechać jako zawodniczka reprezentacji Polski dzięki zwyciężeniu kategorii
solistek debiutantek na Mistrzostwach Polski Pole Dance 2013 - jakie
wrażenia?
BN: Wrażenia dość mieszane, jeżeli chodzi o atmosferę, innych
zawodników, to moje odczucia są bardzo pozytywne. Niezależnie od
kraju, konkurencji ludzie się integrowali, w przerwach między
występami razem wskakiwali na rurki, uczyli się nawzajem,
żartowali. Oczywiście zdarzały się wyjątki, na szczęście
nieliczne. Podobało mi się też to, że przygotowane było miejsce z trzema
podestami do rozgrzewki, żeby zawodnicy nie musieli stać w
niekończącej się kolejce do rurek przygotowanych na "scenie". Bardzo pozytywnie też oceniam wprowadzenie kategorii "babies
6-9", czyli dzieci od 6. do 9. roku życia ćwiczących na
rurce. Dokładnie w tym samym wieku zaczynają dzieci swoją przygodę
z gimnastyką artystyczną czy akrobatyką sportową. To pokazuje, że
pole dance to już nie tylko taniec na rurze, to przede wszystkim
gimnastyka na drążku. Organizacyjnie natomiast uważam, że można to było lepiej
rozwiązać, wszyscy zawodnicy w dniu startu musieli być na sali już
o 9 rano, tymczasem całość przesunęła się i występy zamiast
zakończyć się planowo o 21, kończyły się około północy.
Nietrudno sobie wyobrazić, jak czuły się solistki występujące
już na samym końcu. Nie mogę natomiast zbyt wiele krytykować,
ponieważ w regulaminie zawodów znalazł się podpunkt, który
zabrania negatywnego wypowiadania się na temat Mistrzostw, dlatego
część pewnych sytuacji muszę po prostu przemilczeć.
NMW: Z relacji wiem, że bardzo stresowałaś się przed występem
na Mistrzostwach Europy i Twój występ mógł być o 50% lepszy niż
był, gdyby nie ekstremalny stres, który wpłynął na jakość występu. Czy
coś z tym robisz? Ostatnio Stowarzyszenie ogłaszało szkolenie "Trening mentalny kluczem do tytułu Mistrza/Mistrzyni Polski", czy uważasz,
że takie szkolenia są potrzebne?
BN: Owszem, stresowałam się bardzo i nie ukrywałam tego ani podczas
zawodów, ani po nich, przyznaję się do tego otwarcie i wiem, że
mogłam zatańczyć lepiej. Jestem osobą, która zawsze wszystkim
bardzo się przejmuje i koniec końców mam stwierdzoną nerwicę
żołądka. Tuż przed wyjazdem mój stan zdrowia nieco się
pogorszył i to też spowodowało, że stresowałam się nie tylko
występem, ale też ewentualnym przyszłym leczeniem. Trzecim
czynnikiem, który spotęgował mój stres, był fakt, że w swojej
kategorii byłam drugą startującą, natomiast tuż przede mną oraz
tuż po mnie startowały dwie Czeszki, a wiadomo, że zawodnicy
startujący "u siebie" zawsze mają dodatkowe wsparcie w
postaci widowni. Jeżeli zaś chodzi o szkolenia mentalne, to nie jestem co do nich
przekonana - bo wierzyć w siebie należy zawsze, to zależy od
podejścia człowieka do samego siebie - szkolenie, choćby
kilkugodzinne, nie zmieni nastawienia i charakteru człowieka. Poza
tym co z tego, że ktoś w siebie uwierzy? Tytuł tego szkolenia to
"Trening mentalny kluczem do tytułu Mistrza" - w parze z
wiarą w siebie powinny iść treningi siłowe i taneczne, samo
myślenie "jestem mistrzem/mistrzynią" nie wystarczy.
NMW: Przed Mistrzostwami Polski 2013 wystąpiłaś na Zawodach we
Wrocławiu w 2011, ale potem zniknęłaś - co się stało? I co się z Tobą
działo?
BN: Cóż - zdrowie. Po zawodach we Wrocławiu byłam naładowana
pozytywną energią do treningów. Jak to bywa w takich sytuacjach,
chciałam się nauczyć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Skończyło się na tym, że odnowiła się moja dość poważna
kontuzja kręgosłupa jeszcze z czasów, kiedy trenowałam
akrobatykę, a co się z tym wiąże - wizyty u lekarzy, badania,
rezonanse. Na szczęście okazało się, że wciąż mogę trenować,
tylko teraz podchodzę do tego bardziej metodycznie i spokojnie.
NMW: Teraz, jeśli wystąpisz na Mistrzostwach Południa Polski 1.02.2014 w Legnicy lub/i Mistrzostwach Polski 31 maja 2014, będziesz
występowała jako solistka elite - stresujesz się tym, dostrzegasz w tym szansę
na podium i start w Mistrzostwach Świata Pole Sport?
BN: Na szczęście zawody krajowe stresują mnie nieco mniej, dlatego
mam nadzieję, że tym razem nie będę odczuwać nerwów tak bardzo,
jak w Pradze. O podium myślę zawsze, jaki jest sens w ciężkich
treningach, spędzaniu na nich wolnego czasu, skoro mam jechać na
zawody i obstawiać siebie w ogonie? Jeżeli sama w siebie nie będę
wierzyć, to nikt nie zrobi tego za mnie. Co do startu na
Mistrzostwach Świata - mam dopiero 24 lata, przede mną co najmniej
kilka lat treningów i startów, dlatego uważam, że mam jeszcze na
to czas.
NMW: Dla osób interesujących się pole dance w Polsce jesteś
osobą rozpoznawalną i cenioną, a osoby zaczynające pole dance prędzej
czy później trafiają na Twój profil na FB zarówno ten prywatny,
jak i Fan Page - a tu, zamiast zawodniczk, i widzą fotomodelkę i to
fotomodelkę postrzeganą przez niektórych jako fotomodelkę erotyczną - jaki jest Twój punkt widzenia? I jaka jest historia okładki Playboya - pozowałaś do sesji Playboya?
BN: Na początek wyjaśnię najważniejszą rzecz - nigdy nie byłam,
nie jestem i zdecydowanie nie będę fotomodelką erotyczną.
Istnieje diametralna różnica pomiędzy zdjęciami aktowymi a
zdjęciami erotycznymi. Jestem fotomodelką aktową, bieliźnianą, a to są zupełnie
inne rodzaje zdjęć niż erotyczne. Po drugie - nie zajmuję się tylko tańcem, pozować do zdjęć
zaczęłam jeszcze w czasach, gdy trenowałam akrobatykę, dlatego
mam pełne prawo, żeby posiadać fan page jako fotomodelka. Poza
tym nie pozuję tylko do zdjęć aktowych, zwłaszcza na Facebooku
nie mogę takich zdjęć publikować, więc tym bardziej osoby
trafiające na mój profil nie oglądają tam "golasów".
Muszę też sprostować - nigdy nie pozowałam do Playboya - okładka
była nagrodą specjalną w edycji konkursu Fotoerotica, na który
zdjęcia wysyłał fotograf, któremu pozowałam. Po prostu okazało
się, że spodobałam się im w króliczej czapce. Kolejnym faktem jest też to, że na moim fan page'u publikuję
też filmy i zdjęcia związane z pole dance - na mój profil zagląda
dużo mężczyzn, a wiadomo, że to niestety głównie oni wierzą w
stereotyp tańca na rurze jako tylko i wyłącznie erotycznego
pokazu, dlatego przez takie publikacje staram się zmieniać ich
punkt widzenia i jak na razie, sądząc po ilości ponownych
udostępnień tych zdjęć i filmików, komentarzach oraz po
wiadomościach prywatnych, widzę, że małymi krokami mi się to
udaje. Oczywiście wiem, że całego świata nie zmienię, ale
zauważam różnicę w postrzeganiu tego tańca przez mężczyzn.
NMW: Udzielasz wywiadów do telewizji internetowych, magazynów
fitness, radia itd. robisz prawdziwą promocję siebie, ale oczywiście
zawsze związane jest to z pole dance, co jest super - czy ktoś Ci
aranżuje te wywiady? Sama się odzywasz do mediów? Jesteś proszona o wywiad
przez osoby szukające informacji o pole dance? Czy uważasz, że inni
zawodnicy powinni podchodzić do tematu autopromocji trochę bardziej
profesjonalnie - zwrócić większą uwagę na szukanie kontaktu z mediami, oryginalnych sposobów promowanie się w sieci itd.?
BN: Jestem instruktorką oraz tancerką pole dance, która zajmuje się
fotomodelingiem, co wzbudza zainteresowanie, sama zresztą też
poruszyłaś ten temat. A jak wiadomo, tematy kontrowersyjne zawsze
będą przyciągać. Nigdy nie szukałam kontaktu z mediami, każda z
moich publikacji wynikała z tego, że to ktoś odezwał się do
mnie, przysłał mi pytania, zaaranżował wywiad. Co do ostatniego pytania - jeżeli ktoś jest zawodnikiem, trenerem, tancerzem - to powinien przede wszystkim skupiać się na udoskonalaniu swoich umiejętności. Oczywiście, jeżeli to ktoś garnie się do nas, pragnie zdobyć więcej informacji, to jak najbardziej jest to w porządku i niegrzecznie byłoby zostawiać pewne pytania bez odpowiedzi. Natomiast nie jestem zwolenniczką "parcia na szkło" za wszelką cenę. Jeżeli sprawdzamy się w tym, co robimy, to prędzej czy później ktoś sam się nami zainteresuje.
NMW: Jakie są Twoje najbliższe plany związane z pole dance/pole
sport?
BN: Na pewno nie zamierzam mówić ostatniego słowa. Wciąż się
uczę, doszkalam, udoskonalam to, co już potrafię. Nie mam
najmniejszej ochoty rezygnować ani z własnych pokazów, ani z nauki
innych.
NMW: Czy jest coś, co byś chciała zrobić ponownie, ale troszkę
inaczej albo w ogóle czegoś nie zrobić?
BN: Na żebrach mam wytatuowaną sentencję - be yourself, never
regret (bądź sobą, nigdy nie żałuj) - moje życie na razie układa się całkiem nieźle, choć
były w nim różne sytuacje. Pewne lekcje były bolesnymi nauczkami,
ale nie zrezygnowałabym z nich. Każda życiowa sytuacja mnie czegoś
nauczyła, ukształtowała. Jeżeli żałowałabym czegokolwiek, to
byłoby to równoznaczne z tym, że żałuję, jaką osobą jestem
teraz i co udało mi się przez to osiągnąć - a tak nie jest.
NMW: Na pewno wiele osób ciekawi Twoja dieta, ponieważ nie
można nie zauważyć, że masz ciało bardzo dopracowane i wypracowane, ale jak
niejednokrotnie podkreślasz na wpisach na FB - jest to efekt treningów i diety.
Zdradź chociaż troszkę z berenikowej magii i poradź coś tym, którzy
chcieliby wyglądać jak Ty, a jestem przekonana, że jest takich młodych
kobiet cała masa.
BN: Wyglądać jak ja? Lepiej nie, nie mogę znaleźć dopasowanej
sukienki zapinanej na plecach :) A tak całkiem poważnie - moje treningi to w większości zajęcia
na rurce, na siłowni skupiam się na poprawieniu wydolności
organizmu. Nie jestem trenerem personalnym i nie znam się na
układaniu idealnie dobranych pod organizm posiłków ani treningów
- staram się słuchać siebie. Jeżeli czuję, że mam nieco słabsze
nogi, to staram się je delikatnie wzmocnić, kiedy czuję, że spada
mi kondycja, wchodzę na bieżnię. Korzystam z sauny, od czasu do
czasu idę na basen. Moja dieta to też nie ściśle obliczone kalorie i pięć
posiłków dziennie. Po prostu unikam tego, co szkodliwe, zwracam
uwagę na etykiety produktów, odstawiam to, co w swoim składzie
zawiera glutaminian sodu lub fosforany. Nie jem białego pieczywa,
zamiast zwykłych makaronów używam pełnoziarnistych, ziemniaki
zamieniłam na ryż i kaszę. Mięsa nie panieruję, nie używam
oleju. Unikam chipsów i frytek. Unikam McDonalda, w KFC jem tylko
wtedy, gdy już nie ma innej możliwości. Czuję i widzę różnicę
w swoim wyglądzie i samopoczuciu. Owszem, zdarzają mi się wpadki,
nie wyobrażam sobie, żebym miała zrezygnować z żelków czy
orzechów laskowych w czekoladzie - ale wtedy wiem, że podczas
treningów będę musiała poćwiczyć nieco intensywniej.
NMW: Jak postrzegasz rynek pole dance we Wrocławiu? Ostatnio
otworzyła się szkoła Pole Dance Institute, z której właścicielkami
niedawno opublikowałam wywiad, czy wpłynęło to na ilość klientek/ów
studio, w którym Ty uczysz?
BN: Fajnie, że rynek pole dance się rozrasta, dociera przez to do
większej liczby osób, choć faktycznie rozdrobnienie może
powodować zmniejszenie ilości kursantek w poszczególnych szkołach.
Uważam jednak, że każda szkoła ma coś innego do zaoferowania i
klientki mają pełne prawo wyboru, gdzie jest im najwygodniej
trenować. Osobiście nie zauważyłam dużej różnicy, większość
moich kursantek to kobiety, które trenują u mnie już od jakiegoś
czasu, podoba się im mój program, sposób, w jaki uczę, doceniają
fakt, że poza zajęciami pole dance mają dostęp do siłowni, sauny
oraz innych zajęć fitness. Poza tym pojawiło się dużo nowych,
chętnych do trenowania dziewczyn, a to oznacza, że póki co większa
ilość szkół nie powoduje zmniejszenia ilości trenujących, tylko
rozpoczęcie przez kolejne kobiety przygody z pole dance.
NMW: Czy tylko uczysz w Sunset Girl Pole Dance Studio, czy - jak Jakub Kolasa w Warszawie - Ty jesteś właścicielką oddziału Sunset Girl Pole Dance Studio we
Wrocławiu?
BN: Jestem wrocławską instruktorką Sunset Girl, którego filia
mieści się w budynku siłowni Jupiter.
NMW: Jesteś zawodnikiem, który posiada swojego sponsora - Sun
Pole - www.polesport.pl producenta sprzętu do pole dance - jak do tego doszło i na czym
to polega?
BN: Tuż po moim występnie podczas II Mistrzostw Polski Pole Dance
dostałam e-mail z propozycją sponsorowania mnie przez Sun Pole.
Ucieszyło mnie to bardzo, w końcu coś takiego nie trafia się
często. Odpisałam, zgodziłam się, podpisałam umowę, a teraz,
gdy mam ochotę rozwijać się tanecznie, od wyjazdów na warsztaty
pole dance po szycie strojów do występów, korzystam z pomocy
finansowej mojego sponsora.
NMW: Czy kiedykolwiek ktoś dosłownie lub jedynie w przenośni
wytykał Cię palcem i mówił o Tobie negatywnie tylko dlatego, że trenujesz "taniec na rurze"?
BN: Wiadomo, chyba żadna trenująca pole dance osoba nie uniknęła
takich sytuacji. Owszem, zdarzały się przykre porównania, zdarzały
się głupie żarty, ale otacza mnie grupa najbliższych mi osób,
które znają mnie, wiedzą, co robię i ile wysiłku to wymaga i w
takich sytuacjach nie zostawiają mnie samej.
Dość często te najbardziej idiotyczne i bolesne komentarze
pochodzą od osób, które nawet jakby się je zabrało na trening i
udowodniło, że nie potrafią się choćby wspiąć na rurkę, to i
tak będą wiedzieć lepiej, wtedy wiem, że nie ma sensu kopać się
z koniem. Pamiętam do tej pory sytuację, kiedy osoba, wydawało mi
się dość nowoczesna, mój znajomy, po obejrzeniu filmu, który
zamieściłam na swoim profilu, stwierdził, że "siniaki i po
gwałcie zbiorowym się pojawiają, a skoro uważam, że pole dance
to sport, to wprowadźmy też na olimpiadę seks na czas". Żadne
argumenty nie trafiały, znajomość dość chłodno się zakończyła.
Tak bywa, trudno.
NMW: Na sam koniec - czy jest coś, co chciałabyś poradzić swoim
kursantkom i innym osobom rozpoczynającym pole dance'ową przygodę?
BN: Najważniejsza rada - nie bać się tego, co będą mówić inni.
Ludzie zawsze znajdą sobie temat do plotek, bo łatwiej zająć się
cudzym życiem niż własnym. Nam ma sprawiać radość to, czym się
zajmujemy, bo jeżeli tylko nie krzywdzimy innych naszymi czynami, to
co nas obchodzi cudze gadanie? Ja się tego uczyłam bardzo długo,
zaczynałam, kiedy sytuacja pole dance w Polsce nie była w ogóle
wypracowana. Głęboko wierzę w to, że każda kolejna grupa kobiet
i mężczyzn rozpoczynająca swoją zabawę z pole dance będzie
miała coraz łatwiej.
Zdjęcia:
Tomasz Krajewski
Studio10
Karolina Grzywaczewska
Alena Gurenchuk