piątek, 13 grudnia 2013

"Wytrwałości, inspiracji i odwagi do przesuwania "poledancowych" granic" - tego życzy świątecznie Wiktoria Wosińska

Wiktoria Wosińska – zwyciężczyni mikołajkowego konkursu Pole Dance Polska "Pole Dance poza studio vol. 1" – zaraża swoim optymizmem i pasją. Co ją tworzy i inspiruje – przeczytajcie sami

Natalia Maria Wojciechowska: Na początek standardowo - jak rozpoczęła się Twoja przygoda z pole dance?
Wiktoria Wosińska: Taniec od zawsze był obecny w moim życiu. Próbowałam swoich sił w różnych stylach tańca od towarzyskiego po dancehall, ale za każdym razem czułam, że to nie jest to. Zawsze instruktorzy powtarzali mi, że każdy z tych tańców ma swój określony charakter. Zaczęłam szukać takiego stylu, w którym to ja będę mogła decydować o jego charakterze… Rozpoczęłam poszukiwania nowych inspiracji, trafiłam na artykuł poświęcony pole dance oraz filmik Anastasi Skukhtorovej – "Angel". Oglądałam go z niedowierzaniem i myślą, że też muszę tego spróbować. Później były już tylko poszukiwania szkoły, w której prowadzone są kursy tańca na rurze i pierwsze zajęcia ;).

NMW: Kiedy poczułaś taki moment, że już bez pole dance to raczej nie możesz iść dalej przez życie, no i jakie są objawy tej przyjemnej dolegliwości?
WW: W czerwcu skręciłam kostkę. Akurat w tym czasie zaczynałyśmy robić na treningach coraz to trudniejsze odwrócone figury: scorpio, gemini… Kiedy siedząc z nogą w szynie oglądałam filmik wspomnianej już Anastasi, zdałam sobie sprawę, że pole dance zajmuje w moim życiu bardzo ważne miejsce. Chyba już tak jest, że najbardziej doceniamy to, co utracimy, choćby nawet tak na chwilę. Do treningów wróciłam w połowie października, a dziś czuję się od nich uzależniona ;). To niesamowite, mogę mieć naprawdę zły dzień, ale jak tylko znajdę się na sali treningowej, zapominam o wszystkim. Wtedy liczy się tylko czas, jaki mogę z uśmiechem na twarzy poświęcić na doskonalenie moich umiejętności oraz pracę nad własnym ciałem.
NMW: Ile ćwiczysz? Jakie są Twoje plany? Jakieś konkursy? A może licencja instruktora? Czy po kolei - wszystko?
WW: Staram się ćwiczyć jak najczęściej. Średnio dwa/trzy razy w tygodniu po półtorej godziny. Jeśli z powodu innych obowiązków zdarzy mi się opuścić trening, nadrabiam go ćwiczeniami na wzmocnienie mięśni i  stretchingiem. Moim noworocznym postanowieniem (a także planem na najbliższą przyszłość) jest wygospodarowanie większej ilości czasu nie tylko na „rurkowe” treningi, ale także street workout oraz obowiązkowo na stretching. Konkursów nie wykluczam. Myślę, że jest jednak trochę za wcześnie, aby brać w nich udział.   

NMW: Jak na pole dance zareagowali Twoi najbliżsi? Jak im o tym powiedziałaś, albo może jak niektórzy - zaskoczyłaś ich pokazem?
WW: Mam bardzo dobry kontakt z rodzicami i bratem, zawsze mnie wspierają. Tak było i wtedy, kiedy dowiedzieli się, że zamierzam zacząć tańczyć na rurze. Prawda, tacie początkowo nie bardzo podobały się moje siniaki, przekonał się do nich zaraz po obejrzeniu pierwszego filmiku w moim telefonie. Znajomi reagowali różnie. Niektórzy słuchali z niedowierzaniem, inni byli pozytywnie zaskoczeni, a część stwierdziła, że to pokręcony pomysł. Przypomniała mi się dość zabawna sytuacja. Pewnego razu stałam z grupą znajomych pod uczelnią, wtedy jeszcze nie wiedzieli, że zaczęłam trenować pole dance. Rozmawialiśmy, kiedy nagle spojrzałam na zegarek i okazało się, że powinnam iść na trening. Pożegnałam się z nimi mówiąc, że uciekam na pole dance. Mieli niesamowite miny, jakbym mówiła do nich w obcym języku. Zapytali czym jest pole dance, odpowiedziałam; „No jak to nie wiecie?! Pole dance to taniec na rurze!”
.
NMW: Masz swoją idolkę, idola?
WW: Anastasia Sokolova oraz Anastasia Skukhtorova są dla mnie wzorami wytrwałości i odwagi do przekraczania wszystkich możliwych granic. Uwielbiam je za to, że łączą lekkość z niesamowitą siłą, profesjonalizm z wielką skromnością. Jeśli chodzi o polskie tancerki - Agata Jarzębowska jest dla mnie osobą, od której można się wiele nauczyć. Podczas ostatnich warsztatów pokazała mi, że warto do uczenia się nowych figur podchodzić ze spokojem i pokorą. Zwłaszcza kiedy próbuje się zrobić jade lub allegrę ;).
 
NMW: Gdzie ćwiczysz i kto Cię uczy? Dlaczego wybrałaś akurat tę szkołę i tego instruktora?
WW: Ostatnimi czasy ćwiczę w różnorodnych szkołach. Przygodę z pole dance zaczęłam w Novej w Katowicach pod czujnym okien Ani Bozhenko. Kiedy szukałam szkoły tańca, Nova była jedną z dwóch możliwości. Z biegiem czasu zaczęłam korzystać z otwartej sali w Sunset Girl Pole Dance Studio. Ostatnio do tych dwóch miejsc dołączyła jeszcze na mojej mapie Favela - z powodu wysokiej jakości sprzętu i częstego udostępniania wolnej sali swoim kursantkom. Mam przeczucie, że na tym się nie skończy!

NMW: Czy masz swoją ulubioną firmę produkującą rurki, akcesoria, talki itd.? Jakie i dlaczego?
WW: Myślę, ze nikogo, kto ma styczność z pole dancem, nie zaskoczę, mówiąc, że Sun Pole i X-Pole są moimi faworytami, jeśli chodzi o produkcję rurek. Z Sun Pole'a wolę rurki obrotowe, a z X-Pole'a statyczne. Magnezji nie udało mi się jeszcze kupić takiej, żebym była z niej w stu procentach zadowolona

NMW: Niejednokrotnie w środowisku przewija się motyw dziwnych komentarzy w stosunku do osób trenujących pole dance, czy Ty też spotkałaś się z niesprawiedliwym zachowaniem tylko dlatego, że trenujesz pole dance?

WW: Niestety tak, kilka razy znalazłam się w takiej sytuacji. Dzięki temu udało mi się znaleźć dobry sposób na pokazanie takim ludziom, że pole dance niewiele na wspólnego z zadymionymi klubami nocnymi. Kiedy podczas rozmowy o tańcu na rurze usłyszałam kilka niezbyt przyjemnych słów skierowanych w moją stronę, postawiłam mojemu rozmówcy ultimatum. Powiedziałam mu wtedy, że jeśli zrobi odwrócony krzyż, może myśleć i mówić o osobach trenujących taniec na rurze, co mu się podoba. Próbował raz, drugi, trzeci, czwarty, aż w końcu doszedł do wniosku, że to wcale nie jest takie proste, jak się wydaje. A przede wszystkim uświadomił sobie, że nie powinien oceniać czegoś, o czym nie miał zielonego pojęcia!

NMW: Czego pole dance'owego życzyłabyś sobie i innym na święta?
WW: Przede wszystkim odpoczynku w świątecznej atmosferze, aby nabrać sił na jak największą ilość treningów. Wytrwałości, nowych inspiracji, odwagi do przesuwania „pole dance'owych” granic.
NMW: Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcia pochodzą z archiwum osobistego Wiktorii Wosińskiej.