Malwina Ginter, zdjęcie: Made by Em |
Malwina Ginter - jedna z najbardziej znanych osób w polskiej branży pole dane. Lista jej tytułów stle się wydłuża, a ostatnio doszedł do tej długiej listy kolejny: laureatka II miejsca w kategorii profesjonalistki - Pole Art Polska. Każda osoba ze środowiska - ćwicząca, instruująca innych, posiadająca studio - zdecydowanie powinna kojarzyć tę pole dance'ową osobowość, która wyróżnia się chociażby emocjonalną intensywnością swoich występów.
Natalia Maria Wojciechowska: Malwino z dość dużymi sukcesami występujesz od wielu lat na polskiej scenie pole dance jednocześnie ją tworząc jako instruktorka pole dance i właścicielka(współ?) studia Esensai w Gdańsku, które coraz częściej zaskakuje warsztatami, nowymi zajęciami. Nie boisz się czasem, że już nie będzie dalszej drogi rozwoju, że nastąpi impas?
Malwina Ginter: Tak, Esensai w Gdańsku to moja szkoła. Realizuję w niej pomysły, warsztaty i inne atrakcje, w których ja jako tancerz chciałabym uczestniczyć. Całe życie to robiłam, więc wszystko co tworzę jest robione z pasji. Dlatego nie uważam, że coś może się skończyć. Całe życie się szkolę, podejmuję nowe wyzwania i myślę, że dopóki jest w tym pasja nigdy się to nie skończy.
NMW: Twój występ na Pole Art ja jako artystka baletu oraz międzynarodowy sędzia pole dance odebrałam jako najlepiej przygotowany, z oryginalnym pomysłem i dobrym wykonaniem zarówno technicznym jak i artystycznym. Opowiedz o kulisach powstawania tego układu - pomysłu na niego, zawartości emocjonalnej, użycia dość trudnego rekwizytu w postaci kajdanek na długim łańcuchu
MG: Bardzo dziękuję. Pomysł zrodził się tak naprawdę już 2 lata temu, ale wtedy jeszcze uważałam że nie jestem na niego do końca gotowa no i nie było w Polsce takich możliwości. Zainspirowałam się filmem “Piła”, a najbardziej przemawiała do mnie muzyka, którą uważałam za rewelacyjną, trzymającą w napięciu i emocjonalną. Najtrudniejszym wyzwaniem były właśnie łańcuchy, które uniemożliwiały mi tak naprawdę wykonania większości trików czy przejść. Były momenty, że wątpiłam czy dam radę, ale tak długo pracowałam nad tym, aż w końcu udało mi się stworzyć to czego oczekiwałam. W choreografii pomogła mi również Sergia Louise Anderson, dzięki której zrozumiałam jak przełożyć swoją wizję na scenę.
Malwina Ginter, zdjęcie: Made by Em |
NMW: Jeszcze chciałabym wrócić do Twojego rekwizytu, bo było to bardzo innowacyjne i odważne użycie tak skomplikowanego w "obsłudze" narzędzia. W swojej karierze widziałam wiele nieudanych występów pole dance ze zwykłymi szalami - nie bałaś się, że Twoje uzupełnienie wizji artystycznej stanie na drodze dobrego wykonania technicznego? I co byś poradziła osobom , które chcą użyć w swoim występie trudnego w obsłudze rekwizytu? Jak powinny wyglądać przygotowania?
MG: Tak zgadzam się, również oglądałam mnóstwo nieudanych występów z rekwizytem. Ja bardzo długo z moim pracowałam i spędziłam wiele godzin na sali, żeby mój rekwizyt był atutem, a nie przeszkodą. Wiedziałam, że będzie to bardzo ciężkie zadanie ale strasznie chciałam to zrobić i może dlatego miałam tyle “sił i wytrwałości”, aby nauczyć się z nim pracować.
Co bym poradziła innym? Na pewno wiele godzin na sali, żeby zastanowiły się co chcą przekazać tym rekwizytem i dopracowały każdy szczegół. Że praca z rekwizytem to nie tylko stworzenie choreografii tanecznej/pole dance, że jest to dwa razy więcej pracy! Trzeba być na to gotowym i świadomym.
NMW: Ok, nie mogę pominąć tego tematu, który poruszałyśmy niejednokrotnie w swoich czy to dziennych czy nocnych konwersacjach na FB - świetnie wyglądasz - jak to zrobiłaś? bo Twoja forma jest znacznie lepsza niż sprzed nawet paru miesięcy - czy to tylko ciężka praca fizyczna (pole dance) czy też jakaś wyjątkowa dieta?
MG: Cały czas trenuję pole dance, gdy zbliżają się zawody trenuję jeszcze więcej. Kocham słodycze, dlatego bez diety nie udało by się zrzucić kilku kilo.
NMW: Twoje występy, może nie każdy, ale jednak większość przyprawiają o ciarki - szczególnie pamiętam Twój występ na bodajże I Mistrzostwach Polski Pole Dance do muzyki z filmu "Rekwiem dla Snu" - co w Tobie drzemie takiego, że tworzysz takie układy - mroczne, ciężkie, ale jednocześnie artystycznie powalające
MG: Hmm ciężko powiedzieć, robię to co czuję i lubię, dlatego najchętniej występowała bym w pokazach PoleArt. Lubię, gdy taniec coś przekazuje nie jest tylko pokazaniem w sposób fitnessowy figur. Staram się robić wszystko z serca i cieszę się, że podoba się to innym.
Malwina Ginter, zdjęcie: Made by Em |
NMW: Coraz więcej osób, z którymi rozmawiam lub przeprowadzam wywiady mówi, że trenuje z Tobą
. Mówią o tym , gdy pytam się o ich kwalifikacje jako instruktorów - co oznacza poniekąd, że stałaś się symbolem dobrego instruktora. Jak się na to zapatrujesz? i Czy może to dobry moment na zrobienie autorskiego szkolenia dla przyszłych instruktorów?
MG: Cieszę się i jest mi bardzo miło. Przyznam, że mam w planach zrobienie takiego kursu gdyż coraz więcej osób mnie o to pyta. Jednak chciałabym, aby ten kurs był w pełni profesjonalny, ze wszystkimi potrzebnymi materiałami do nauki i pracy instruktora. Przygotowanie tego co bym chciała zajmie sporo czasu, ale będę pracować nad tym by udało się to w najbliższym czasie.
NMW: Jesteś osobą bardzo aktywną i aktywnie promujesz pole dance w kraju i swoimi występami na konkursach i mistrzostwach również i zagranicą. Co dalej z tą promocją pole dance? W zasadzie pole dance jest już wszędzie - w telewizji, w kolorowych magazynach, w radiu, w głowach osób, które wcześniej myślały, że pole dance to erotyczny taniec wykonywany nago w w klubach nocnych. Jak teraz powinna wyglądać promocja pole dance skoro ten etap wychodzenia z mroku, przynajmniej moim zdaniem, został zakończony?
MG: Tak! Też tak uważam, że już nieliczni myślą o pole dance jako tańcu erotycznym.Na pewno będę chciała promować pole dance poprzez organizowanie imprez, chciałabym w wakacje organizować coś w rodzaju zawodów Pole Battle, ale na plaży. Myślę, że to również dobra forma aby pokazać, że pole dance może być świetną zabawą nie tylko na salach treningowych.
NMW: Jaki jest Twój przepis na równowagę w życiu? Czy można o niej mówić u osoby, która stale jest w ruchu? Czy znajdujesz czas na relaks? Na życie rodzinne? Na przyjemności inne niż "latanie" na rurce?
MG: No właśnie z tym mam problem. Cały swój czas poświęcam pracy i treningom. Jednak teraz będę musiała troszkę zwolnić, bo we wrześniu wychodzę za mąż.
Malwina Ginter, zdjęcie: Made by Em |
NMW: Co robisz, gdy jest Ci smutno, źle, gdy masz gorszą formę psychofizyczną, co zdarza się w sumie częściej tym, którzy robią więcej i są bardziej zaangażowani w to co robię? Co poradziłabyś osobom, których dotyka taki spadek formy?
MG: Zmieniam trening Jeśli mam gorszy dzień to w zasadzie nie odbija się to na braku treningu tylko na zmianie jego formy. Relaksuję się tańcząc Myślę, że każdy powinien znaleźć swój własny sposób.
NMW: Czy weźmiesz udział w Mistrzostwach Polski Pole Sport nawet jeśli nie są one przepustką do Mistrzostw Świata Pole Sport w Londynie? I czy Ty w ogóle jako, według mnie dusza artystyczna odnajdujesz się w pole sport?
MG: Na obecny moment nie mam zamiaru brać udziału w tegorocznych Mistrzostwach Polski. Zdecydowanie bardziej wolę artystyczną i taneczną formę. Jednak kluczowym elementem mojej decyzji jest fakt, że regulamin pojawił się zbyt późno. Jeśli się zdecyduję to tylko w duecie, gdyż mamy choreografię i w tej kategorii nie trzeba robić dwóch układów w ciągu miesiąca. Ale decyzji jeszcze nie podjęłam.
NMW: Jakbyś przez noc mogła nauczyć się 5 nowych figur to byłyby to...?
MG: Ciągle uczę się nowych figur, ale nie mam takiej wymarzonej do której bym chciała dążyć za wszelką cenę. Wszystko staram się robić w swoim czasie na co jestem aktualnie gotowa.
NMW: Jakbyś przez jeden dzień mogła być dowolną tancerką pole dance i poczuć jak to jest robić to co ona robi, to weszłabyś w skórę....?
MG: Dobrze czuję się w swojej skórze i jestem zadowolona z tego co osiągnęłam i na jakim etapie w życiu jestem.
Malwina Ginter, zdjęcie: Made by Em |
NMW: Gdyby pole dance nie istniał to w jakim zawodzie mogłabyś się odnaleźć?
MG: Tylko TANIEC, jak nie Pole Dance to inny. Całe życie tańczyłam i mam zamiar to robić tak długo jak mi na to zdrowie pozwoli.
NMW: Co byś poradziła osobom, które często patrzą na innych i mówią sobie - "chciałabym być jak ona/on"?
MG: Trzeba znaleźć w sobie dobre strony, każdy ma inne! Trzeba je dostrzec i je doskonalić. Ale przede wszystkim czerpać przyjemność z tego co się robi.
NMW: I na sam koniec - siniakowa porada - jak Ty sobie radzisz z siniakami, otarciami na skórze i innymi nie za bardzo miłymi skutkami ubocznymi pole dance objawiającymi się na skórze?
MG: W tym momencie mam już niewiele siniaków i kompletnie nic z tym nie robię i nigdy nie robiłam (kiedyś ich miałam mnóstwo) Nigdy mi to nie przeszkadzało. Zdarzyło mi się jedynie raz użyć maści, gdy “przypaliłam” skórę robiąc dropa. I przez ranę jaką miałam nie byłam w stanie dalej ćwiczyć
.
Zdjęcia: Made by Em