środa, 27 listopada 2013

Warszawskie migracje instruktorów pole dance


Początek sezonu 2013/2014 przyniósł ze sobą wiele zmian na rynku pole dance w Warszawie. Pojawiły się dwa nowe studia pole dance, z innego miasta zawitała zaledwie jedna nowa instruktorka wcześniej nieznana w Warszawie, a warszawscy instruktorzy jak ptaszki odfrunęli z jednych szkół, by nagle znaleźć się na liście płac w innych szkołach. Nie byłoby by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że niektórzy z instruktorów nie powstrzymywali się przed publicznymi komentarzami np. na Facebooku, a osoby trzecie wcześniej kompletnie pomijane stały się powiernikami informacji wyniesionych ze studia przez instruktorów, a jeszcze inni instruktorzy przez długi czas planowali odejście, mówiąc o tym wszem i wobec, tylko zapomnieli o tym mało istotnym fakcie poinformować byłego już pracodawcę.




Patrycja Tazbir – z Oh Lala do Free Art Fusion

Patrycja Tazbir – jeszcze do niedawna instruktorka Oh Lala. Niejednokrotnie na konkursach pojawiała się razem z całą ekipą Oh Lala, która jej gorąco kibicowała. Potem Patrycja przestała występować na konkursach zarówno w Polsce, jak i za granicą, nie udzielała się medialnie, a w wakacje 2013 dowiadujemy się z Facebooka, tutaj bez zbędnych komenatrzy, że Patrycja rozpoczyna zajęcia we Free Art Fusion. Jak podchodzi do tego Marta Majchrzak – współwłaścicielka Oh Lala?

Jeśli chodzi o przejście Pati do FAFu, to wszyscy są zadowoleni z tego rozwiązania, odbyło się w przyjaznej atmosferze. Z naszej perspektywy to klasyczna sytuacja win-win, w ktorej obydwie strony zyskały na zastosowanym rozwiązaniu. Odejście Pati było uzgodnione z dłuższym wyprzedzeniem i zarówno my, jak i Patrycja, jesteśmy zadowolone z podjętych decyzji.

Patrycja publicznie nie komentuje swoich decyzji w żaden sposób, jest zadedykowana swojej pracy i stawia zpewne na swój rozwój osobisty, planując być może kolejne występy na konkursach.
Monika Moskwa – współwłaścicielka Free Art Fusion, w którym obecnie uczy Patrycja, w następujący sposób komentuje tę sytuację:

Sposób odejścia Patrycji z Oh Lala jest potwierdzeniem jej wysokiej kultury osobistej. Nie towarzyszyła mu ciężka atmosfera nakręcana wpisami w internecie. 


Aleksandra Kolczyńska – z Pole Dance Project do własnej wizji – studio InSpiral

Aleksandra Kolczyńska jeszcze do września 2013 była instruktorką Pole Dance Project i niewątpliwie wychowanką Pole Dance Project, która pod skrzydłami tego studio wykonywała pierwsze kroki jako instruktorka oraz zawodniczka, ale już po wakacjach 2013 okazuje się, że Aleksandra od dawna planowała otwarcie własnej szkoły i w październiku otworzyła Inspiral. Z informacji na stronie studio InSpiral nie wynika jakikolwiek związek Aleksandry z marką Pole Dance Project, pod którą wyrastała. Aleksandra zapytana, czy chciałaby swoje odejście jakkolwiek skomentować, odpowiada:

Nadszedł taki moment że chciałam stworzyć coś własnego, według własnej wizji i pomysłu.

Co ja mam na ten temat do powiedzenia jako twórca marki Pole Dance Project, której obecnie jednakże już nie firmuję swoim nazwiskiem ?

Pole Dance Project przyjęło pod skrzydła Aleksandrę Kolczyńską, która przyszła z Oh Lala. Była kursantką Oh Lala, ale szukała nowych możliwości rozwoju, których nie dostrzegała w Oh Lala, jak wynikało z jej relacji. W Pole Dance Project znalazła to, czego szukała – była moją asystentką, potem instruktorką i zawodniczą. Pole Dance Project włożył w jej rozwój wiele starań i serca oraz wiedzy dotyczącej pole dance i nie tylko. Osobiście mnie dejście Oli już nie dotknęło, bo wydarzyło się w tragicznym dla mnie momencie życia, ale też nie było zaskakujące, ponieważ dowiadywałam się na wiele miesięcy przed powstaniem InSpiral wielu rzeczy na ten temat, rzeczy które chyba powinnam była usłyszeć od Aleksandry bezpośrednio i to rzeczy, które powinnyśmy rozstrzygnąć między sobą. Nadal jednak utrzymuję z Olą życzliwy kontakt, ponieważ wiem, że czasem wchodzą w grę emocje, wspólna przeszłość i na pewnym etapie brak wspólnego języka, co może dla niektórych stanowić na tyle trudną barierę do przebrnięcia, że zachowują sie w sposób, którego potem żałują.



Justyna Banasiak – tylko pole dance'owo z Free Art Fusion do InSpiral

Justyna Banasiak we Free Art Fusion zrobiła kurs instruktorski pole dance, a potem uczyła jedną grupę pole dance we Free Art Fusion dwa razy w tygodniu ( tak wynika z relacji osób trzecich) . Obecnie jest instruktorką pole dance w studio InSpiral. Justyna jako instruktorka pole dance z FAF była związana tylko przez chwilę i przeszła do kadry pole dance do InSpiral elegancko, bez komentowania czegokolwiek w sposób narażający byłego pracodawcę na jakiekolwiek nieprzyjemości. O jej dobrych relacjach z FAF może świadczyć jej stała obecność w FAF jako instruktorki, jednakże już nie pole dance. 


Joanna Sikorska – z Free Art Fusion do InSpiral

Tuż po otwarciu InSpiral w kadrze pojawia się ktoś jeszcze – Asia Sikorska – również instruktorka Free Art Fusion i co więcej jego wychowanka, która dzięki Free Art Fusion poznała pole dance i została tam wyszkolona. Dawna pracodawczyni Asi Monika Moskwa ma taki pogląd na migrację “Sikorki” oraz Katarzyny Wolskiej:

Odejście dwóch instruktorek z FAF, w tym Joanny Sikorskiej oraz Katarzyny Apolonii Wolskiej, odbyło się z woli obu stron. Free Art Fusion stanęło przed trudnym problemem - zakończenia współpracy z kluczowym klientem. Niehonorowanie kart Multisport spowodowało rozwiązanie wielu grup, które w większości prowadziły Katarzyna i Joanna. W zaistniałej sytuacji możliwe były dwie drogi:
- wspólna walka o zatrzymanie klientów,
- zakończenie współpracy.
Dziewczyny wybrały drugą opcję, FAF to zaakceptowało.
Niestety w tym przypadku nie obyło się bez niemiłych sytuacji i komentarzy, tym bardziej przykrych, że upublicznionych. Dziewczyny są po prostu inne niż Patrycja.



Jakub Kolasa  z Duende do własnego oddziału Sunset Girl Pole Dance Studio Warszawa

Jakub Kolasa – wychowanek Duende, który pod skrzydłami Weroniki Zdunek zdobył tytuł Mistrza Polski Pole Dance 2013, w październiku otworzył własny oddział Sunset Girl Pole Dance Studio w Warszawie. Fakt faktem nie był instruktorem Duende, ale był silnie utożsamiany z Duende i jego “odejście” niestety zaowocowało komentarzami negatywnymi w stronę Duende (poza otwarciem Sunset Girl Pole Dance Studio Warszawa), jak chociażby udostępnieniem za pomocą Facebooka oceny Duende (1 gwiazda na 5 możliwych) z komentarzem o złym zarządzaniu Duende. Jakub już wypowiadał się na ten temat w wywiadzie dla blogu POLE DANCE POLSKA, ale przytoczę jego wypowiedź raz jeszcze dla tych, którzy nie czytali wywiadu z Kubą:

Całe rzekome poruszenie spowodowane było przede wszystkim dość poważną dezinformacją. Wszyscy komentujący to zdarzenie byli przekonani, iż byłem instruktorem Duende, który "odszedł". Nic z tych rzeczy. Na dobry początek - nigdy nie prowadziłem zajęć w tej szkole tańca. Rozpocząłem tam swoją edukację pole dance na poziomie podstawowym. Następnie w celu przyspieszenia tempa swojego rozwoju zdecydowałem się na serię zajęć indywidualnych. Kiedy oznajmiłem, iż chciałbym zająć się tą dyscypliną na poważnie, startując na zawodach i prowadząc w przyszłości zajęcia, otrzymałem możliwość korzystania z sali w godzinach, kiedy trenowały instruktorki oraz uczestnictwa w zajęciach, gdzie nie było kompletu kursantek. W zamian za możliwość rozwoju, reprezentowałem to studio na zawodach sportowych, działając jako ich kolejne narzędzie promocyjne. 

W pewnym momencie swojego życia przestałem być zadowolony z wykonywanej pracy korporacyjnej. Czułem się zmęczony i nieusatysfakcjonowany, siedząc przed biurkiem 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu. Potrzebowałem czegoś, co mnie będzie fascynowało i motywowało do działania. Rozwiązanie było bardzo proste - instruktor pole dance. W czerwcu 2012 roku miałem rozmowę odnośnie możliwości prowadzenia zajęć w szkole Duende. Zależało mi na małej ilości grup, ponieważ nie chciałem odbierać godzin swoim koleżankom, które od lat tam uczą. Rozmowa zakończyła się obiecująco i zapowiadało się na to, że już w trakcie wakacji ruszą moje pierwsze grupy. Niemniej jednak minął lipiec, sierpień, nadszedł wrzesień i nasza rozmowa najwidoczniej odeszła w niepamięć. Nie ukrywam, było mi dość przykro, widząc, że kadra instruktorska szkoły się powiększa, całkowicie pomijając przy tym moją wcześniej zgłoszoną kandydaturę. 

Pewnego wieczoru, rozmawiając z Karoliną Grzywaczewską - założycielką marki Sunset Girl, poruszyłem temat mojego niezadowolenia z życia zawodowego i problemów z realizacją marzeń. Moim wieloletnim pragnieniem było posiadanie własnego studia tańca. Zawsze myślałem, iż będzie to szkoła specjalizująca się w technikach pokroju: jazz, modern jazz, hip hop, house itp. Ze względu na zmianę swojej "specjalizacji", wiadomym było, że nowym marzeniem będzie własna szkoła pole dance. Karolina po wysłuchaniu moich problemów zaoferowała rozwiązanie oparte na otwarciu warszawskiego oddziału marki Sunset Girl Pole Dance Studio. Pojawiła się szansa zajęcia się tym, co naprawdę kocham. Od razu zająłem się organizacją studia, kwestiami formalnymi i reklamą. Z tego powodu nie udawałem się już na treningi do studia Duende, zresztą możliwość ta została mi odebrana.

Jak na “odejście” Kuby oraz na całą sytuację na rynku pole dance zapatruje się właścicielka studio Duende – Weronika Zdunek?

Niniejsze zdarzenie otwiera moim zdaniem bardzo ważną i potrzebną dyskusję na temat etyki
konkurencji między szkołami, etyki relacji pomiędzy pracodawcą a instruktorami oraz trenerem, sponsorem a zawodnikiem. Mam nadzieję, że dzięki tej dyskusji uda się wypracować i zaszczepić w naszej społeczności standardy, na których skorzysta pole dance w Polsce oraz my wszyscy. 
Z poważnym brakiem lojalności instruktora wobec szkoły tańca zetknęłam się pierwszy raz, zanim założyłam własne studio tańca. Myślałam wtedy, że to niechlubny wyjątek i dlatego, zakładając 6 lat temu Duende Dance Studio, nie podejrzewałam, że aż tak często będę doświadczać braku lojalności, kłamstwa, kombinatorstwa i oszustwa.

Instruktorem fitness jestem już od ponad 10 lat. Zdarzało mi się zmieniać miejsce zatrudnienia i pracować w wielu klubach na raz, podobnie jak każdemu instruktorowi tańca i fitness. Zawsze podchodziłam do mojej pracy dojrzale, honorowo i z szacunkiem. Gdy odchodziłam z fitness klubu, by otworzyć własną szkołę, poinformowałam swojego pracodawcę z odpowiednim wyprzedzeniem, by mógł znaleźć kogoś na moje miejsce i pozostałam z każdym klubem w dobrych relacjach. 
Wiele lat temu, pracując jako instruktor fitness, zauważyłam, że kobietom bardzo przypadły do gustu zmysłowe elementy taneczne, którymi urozmaicałam zajęcia. Zaczęłam organizować własne warsztaty z sexy dance. Nikt wtedy niczego podobnego nie oferował. Z czasem dzięki ciężkiej pracy i szczypcie talentu warsztaty przerodziły się we własną szkołę.

Podobnie sytuacja wyglądała z pole dance. Jako pierwsza w Polsce już ponad 4,5 roku temu wprowadziłam do oferty zajęcia z tańca na rurze. Tej trudnej i wymagającej techniki nauczyłam się sama. Nikt już tego nie pamięta, ale 5 lat temu nie było w Polsce gdzie i od kogo się uczyć. Dlatego też zaczęłam nauczać i przygotowywać innych do prowadzenia zajęć z pole dance. 
Moim marzeniem było stworzenie wyjątkowego miejsca, gdzie spotykają się ludzie, którzy kochają taniec, sport i zdrowy styl życia. Mój przykład pokazuje, że można osiągnąć sukces, trzymając się zasad. Udało mi się to dzięki ciężkiej i uczciwej pracy, zachowując przy tym wysokie standardy względem moich klientów i pracowników. 

Jestem osobą, która chętnie pomaga innym. W swoim życiu wzięłam pod swoje skrzydła, wytrenowałam i wykształciłam wiele osób i to całkowicie nieodpłatnie. Dałam szanse na treningi, udzielałam porad i wskazówek - jako trener i szkoleniowiec (taka wiedza jest bardzo cenna i nikt na ulicy jej nie rozdaje). Wyszkoliłam w zakresie instruktorskim, dałam pracę i przekazałam ogrom wiedzy i to za darmo, z czystej chęci pomocy - bez podpisywania umów lojalnościowych, na zasadach wzajemnego zaufania. Przykra jest sytuacja, gdy ktoś docenia wsparcie i dobroć tylko w trakcie pomocy, a potem twierdzi np., że nauczył się wszystkiego SAM. 

Życzę wszystkim dobrze i nie mam nic przeciwko, jeżeli ktoś ma potrzebę dążyć własną drogą i poinformuje o tym fakcie z odpowiednim wyprzedzeniem. Inaczej jednak przedstawia się sytuacja, gdy ktoś odchodzi z dnia na dzień, nie informując o tym trenera/pracodawcy/nauczyciela i otwiera szkołę „w jeden dzień”. Takiej osobie, która znajduje miejsce na szkołę w ciągu jednego dnia, podpisuje umowę, zakłada stronę internetową i montuje rury - gratuluję niesamowitej organizacji i ponadprzeciętnych zdolności.

Zastanawiając się nad tematem lojalności pomiędzy pracownikiem a pracodawcą, trenerem a zawodnikiem, uczniem a nauczycielem, doszłam do pewnych wniosków. Te cechy były niegdyś spotykane u ludzi, którzy chcieli uchodzić za osoby reprezentujące sobą pewne wartości. Dziś takie cechy jak honor, uczciwość i wdzięczność przeszły na dalszy i drugorzędny tor. Jedyną pożądaną wartością jest pieniądz. I to właśnie zazdrość oraz chęć bycia bogatym (w pieniądze) rządzi działaniami ludzkimi i pcha w stronę nieuczciwości i oszustw. I niestety w takim przypadku żadne argumenty nie wytłumaczą zarówno nieuczciwego i fałszywego postępowania, jak i zdrady.

„Ktoś się u mnie uczył pół roku pole dance, a teraz otwiera „naprzeciwko” szkołę i namawia klientów, by przeszli do niego” - to sytuacja coraz częściej spotykana w środowisku pole dance’owym. Pozwala to myśleć, że ludzie nie wiedzą, co znaczy lojalność, nie znają zasad uczciwej konkurencji, postępują nietaktownie, są zakłamani i przebiegli w swoim postępowaniu. Nie trzeba mieć przecież podpisanych umów lojalnościowych, by być wdzięcznym, honorowym, taktownym, uczciwym i postępować wg zasad dobrego wychowania i z wysoką kulturą osobistą. 
Przystąpiłam do zarządu Stowarzyszenia Pole Dance Sport Polska po to, by budować i popularyzować pole dance w naszym kraju, ale również po to, by wyznaczać i wyznawać zasady uczciwej konkurencji. Przecież wszyscy chcemy, aby pole dance się dynamicznie rozwijał i dorównywał poziomem do światowego. Cieszę się, że w całej Polsce powstają coraz to nowe studia pole dance. 

Ale... 

W niektórych przypadkach - studia powstają czyimś kosztem i nie mają nic wspólnego z uczciwością i taktem. Tendencja ta charakteryzuje się tym, że: 
- „byle kto” otwiera szkółkę tańca: uczeń/klient/zawodnik bez doświadczenia, przygotowania i wiedzy instruktorskiej;
- otwiera się szkołę w bliskim sąsiedztwie innej, już istniejącej;
- rzuca się dumpingowe ceny, próbując ściągnąć do siebie klientów i psując przy tym rynek;
- wykupuje lub podkupuje się instruktorów i proponuje pieniądze za ściągniętych klientów... 

Zastanówmy się i odpowiedzmy sobie na pytania: czy tego właśnie chcemy? Czy takie działania przyczynią się do prężnego rozwoju pole dance w Polsce?!? 

Budujmy w Polsce zdrowy pole dance!!! Otwierajmy szkoły - uczciwą drogą!!!



Katarzyna Apolonia Wolska – z Free Art Fusion do Hook Studio

Katarzyna Apolonia Wolska znana do niedawna jako instruktorka Free Art Fusion zawsze intensywnie reklamowana przez FAF na Facebooku wraz z pojawieniem się problemów w FAF w dośc radykalny sposób zaczęła szukać innych możliwości zatrudnienia. O problemach zaistniałych w FAF związanych z Benefitem dowiedziałam się po raz pierwszy właśnie od niej. Potem już z Facebooka jak wszyscy inni dowiedziałam się, że Kasia, która wcześniej szukała możliwości zatrudnienia w InSpiral, jednak postanowiła związać się z Hook Studio i to tam teraz uczy kursantki  - te nowe i te FAFowskie.

Nie można nikogo winić za chęć zmiany w życiu zawodowym i za dokonanie tej zmiany. Te decyzje nie muszą się nikomu podobać, czy też być przyjemne dla pracodawców lub/i pracowników. Każdy przecież żyje własnym życiem, niepowtarzalnym i pięknym życiem. Jednakże patrząc na to wszystko z boku, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że czegoś brakuje w tych wszystkich relacjach. Czegoś, co spowodowałoby, że byłoby mniej niezręcznie i wszyscy byliby mniej zażenowani. Może mimo wszystko brakuje zwykłej rozmowy oraz... niekiedy bolesnej szczerości? A co będzie dalej? Czas pokaże.