Ada Bielecka i Ania Roman - właścicielki Pole Dance Institute we Wrocławiu. Niedawno PDI obchodziło pierwsze urodziny i z tej okazji Ada i Ania opowiedzą, jak zmieniło się ich życie od momentu otwarcia szkoły i jakie maja plany na drugi rok istnienia.
Natalia
Maria Wojciechowska: Już rok minął od otwarcia Pole Dance
Institute we Wrocławiu, czyli Waszej szkoły pole dance - jakie jest
Wasza pierwsza myśl z tym związana i jakie przemyślenia za nią
stoją?
Ada:
Radość i spełnienie. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się
zrealizować swoje marzenie i wreszcie robię to co kocham.
Moja
pasja jest moją pracą, a właściwie czuję się dzięki temu tak,
jakbym w ogóle nie pracowała- sprawia mi to ogromną przyjemność,
codziennie jadę z uśmiechem na zajęcia. Chciałabym podziękować
wszystkim, którzy mi pomogli w realizacji mojego marzenia.
Ania:
Bardzo się cieszę że nie rozpoczęłam pracy po studiach w swoim
zawodzie, tylko oddałam się pasji jaką jest Pole Dance. Ta decyzja
zmieniła moje życie w bardzo pozytywny sposób pod wieloma
względami. Oczywiście nie dokonałam tego sama i jest kilka osób,
które mi w tym pomogło. Jestem im bardzo wdzięczna. Czasami
człowiek potrzebuje tylko szansy, a ja ją dostałam.
NMW:
Czy jest tak, jak myślałaś, że będzie?
Ada:
Moje oczekiwania zostały w 100% spełnione, ale na pewno zależy nam
na dalszym rozwoju i mamy już palny na kolejny rok. Uważam, że
przez ten rok udało nam się zrobić bardzo wiele: zaprosiłyśmy na
warsztaty do naszego studia niesamowitą i szaloną Anastasię
Sokolovą, której siła i dynamika na rurce wręcz poraża.
Anastasia dała również pokaz swoich umiejętności w jednym z
wrocławskich klubów. Gościłyśmy także cudowną i delikatną
Marlo Fisken, która ma tak niesamowity flow, że można patrzeć na
nią godzinami, w swoim tańcu jest po prostu doskonała. Poza tym
związałyśmy się także z federacją MMA Fight Exclusive Night,
występowałyśmy na trzech galach FEN, gdzie mogłyśmy pokazać
szerszej publiczności, że pole dance to sport i piękna sztuka. Ale
przede wszystkim jestem najbardziej zadowolona z faktu że mamy stałe
kursantki, które udało nam się zaszczepić pasją do Pole Dance i
które ostatnio miały okazję zaprezentować swoje umiejętności,
biorąc udział w wewnętrznych zawodach naszego instytutu podczas
pierwszych urodzin Pole Dance Institute.
NMW:
Co byś zmieniła, poprawiła w PDI?
Ania:
Na pewno chciałabym żebyśmy miały dodatkową salę, która byłaby
przeznaczona na zajęcia z instruktorem, ale także na więcej godzin
open pole, tak aby nasze kursantki mogły doskonalić swoje
umiejętności także poza regularnymi zajęciami. Ze względu na
fakt, że mamy jedną sale, godzin opena jest mniej niż bym sobie
tego życzyła. Poza tym jestem zadowolona, uważam że wszystko
dobrze przemyślałyśmy.
NMW: Jakie są plany PDI na 2 rok istnienia?
Ada:
Oczywiście kontynuacja rozrostu naszej firmy i kolejne inwestycje.
Niedługo
otwieramy drugą salę, a co za tym idzie, będą dodatkowe zajęcia
i to nie tylko na rurce, ale nie chciałabym tutaj zdradzać
wszystkich naszych pomysłów. Na pewno chciałybyśmy zatrudnić
kolejną instruktorkę, choć nie łatwo jest znaleźć dobrego
trenera Pole Dance. Poza tym mamy w planie nagranie kolejnych filmów
promujących pole dance i pokazujących nasze umiejętności oraz
układy choreograficzne, oczywiście kolejne warsztaty oraz mam
nadzieję wreszcie udział w zawodach.
NMW: Co było największym zaskoczeniem i przed czym przestrzegłybyście chcących otworzyć własne studio?
Ada:
Jeżeli o mnie chodzi, to tylko pozytywne zaskoczenie. Mamy
bardzo dużo kursantek, a ich radość z nauki kolejnych tricków na
rurce to również moja radość. Dziewczyny w przeciągu kilku
miesięcy nauczyły się bardzo wiele i to jest dla mnie ogromna
duma. Uważam, ze jeżeli już coś robić, to tylko profesjonalnie i
z pasją.
Jedyna
rzecz jaka mnie zaskoczyła to chwilowe przetrenowanie, przez kilka
miesięcy miałam bardzo dużo zajęć, co spowodowało spadek siły
i ciągłe zmęczenie. Pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja,
ale teraz wiem jakie są możliwości mojego ciała.
Ania:
Miałyśmy to szczęście, że u nas w szkole nie było żadnych
negatywnych zaskoczeń. Na pewno mogę przestrzec przed otwieraniem
szkół Pole Dance bez odpowiedniego przygotowania. Liczy się przede
wszystkim jakość i każdy początkujący przedsiębiorca musi się
nastawić na odpowiednio wysokie nakłady, żeby tą jakość
uzyskać. Na pewno powinno się liczyć nakłady ponad ich
rzeczywistą wartość, ponieważ dochodzą jeszcze nieprzewidziane
wydatki. Warto być marzycielem ale też realistą. Jeżeli na rynku
jest miejsce na kolejną szkołę Pole Dance to zyski przyjdą z
czasem.
NMW:
Jak przez ten rok według Ciebie zmieniła się branża pole dance -
czy to jest zmiana na lepsze/gorsze?
Ada:
Uważam że, ciągle zmienia się na lepsze ponieważ zainteresowanie
tym tematem rośnie. Jest coraz więcej warsztatów, na których
można podnosić swoje kwalifikacje i umiejętności. Organizowane są
konkursy, turnieje oraz zawody mające charakter artystyczny. Takie
inicjatywy pokazują że taniec na rurze to nie tylko sport ale też
sztuka.
NMW:
Czy jesteś teraz bardziej zadowolona ze swojego życia niż byłaś
przed otwarciem studio?
Ania:
Jestem dużo bardziej zadowolona ze swojego życia pod wieloma
względami. Uważam, że człowiek powinien przede wszystkim żyć w
zgodzie z samym sobą i zajmować się rzeczami, które go
satysfakcjonują, wtedy życie staję się proste i radosne. Jestem
teraz kobietą która wysoko nosi głowę i potrafi cieszyć się
każdym dniem. Zdobyłam większą pewność siebie, ale też staram
się podchodzić do pewnych spraw z dystansem i pokorą. Do tych
wszystkich wniosków w dużej mierze przyczyniła się niezależność
jaką zdobyłam otwierając szkołę. Myślę że moje życie zmierza
teraz w dobrym kierunku.
NMW: Wy to - pole dance, pole sport, czy pole fitness? i dlaczego tak a nie inaczej?
Ania:
Na początku mojej przygody z Pole Dance był to dla mnie głównie
sport. Bardzo koncentrowałam się na technice i zdobywaniu nowych
umiejętności. Ćwiczenia na rurze były elementem mojego systemu
treningowego. Trenowałam też na siłowni i dużo biegałam.
Obecnie, Pole Dance to dla mnie piękny taniec, dzięki któremu mogę
wyrazić wszystkie swoje emocje, które nie zawsze potrafię okazać
werbalnie. Często zostaje wieczorami sama na sali żeby potańczyć.
Nie neguje żadnego stylu, uważam, że każdy może wyrażać siebie
w taki sposób na jaki ma ochotę. Oczywiście nadal robię treningi
typowo techniczne, ćwicząc różne przejścia i kombinacje, ale
zaczęłam bardzo koncentrować się na tańcu i szlifowaniu własnego
stylu.
Ada:
Zdecydowanie pole Dance. Tańczyłam od dziecka i uwielbiam
wyrażać swoje emocje właśnie w tańcu, nie lubię kiedy ktoś
narzuca mi sztywne reguły, tańczę tak jak czuję i to płynie
prosto z mojego serca. Oczywiście nie oznacza to rezygnacji z
techniki i zdobywania nowych umiejętności pod katem sportowym.
NMW: Czy jest coś co czasem sprawia, że myślisz - hmmm, mogłabym lepiej, leniuszek ze mnie?
Ania:
Ja mam niesamowity głód treningowy, jestem totalnie uzależniona od
sportu. Jeżeli nie mogę się ruszać, automatycznie źle się
czuję. Nie ma u mnie więcej niż 2 dni przerwy. Często znajomi
mnie za to strofują, bo mam skłonności do przesady. Tak samo jest
z prowadzeniem zajęć, zawsze daję z siebie wszystko na zajęciach,
bo zależy mi bardzo, żeby moje kursantki były zadowolone i
zmotywowane. Uważam, że takie podejście jest gwarancją sukcesu
dla naszej szkoły.
zdjęcia pochodzą z FB Pole Dance Institute , do którego polubienia zapraszamy