środa, 19 lutego 2014

SYLWETKA ZAWODNIKA POLE DANCE - Katarzyna Wieczorek

Katarzyna Wieczorek - instruktorka w szkole Pole Dance School - jednej z najbardziej znanych w regionie wielkopolskim. Utalentowana zawodniczka, która występowała na Mistrzostwach Polski Pole Dance oraz innych, mniej oficjalnych imprezach, zawsze prezentując pole dance jako sztukę i sport, a nie taniec przy rurze rodem z klubów nocnych. 

Natalia Maria Wojciechowska: Kasiu, na początek blogowy standard: jak zaczęła się Twoja przygoda z pole dance? 

Katarzyna Wieczorek: Zaczęła się w chwili, gdy poznałam mojego partnera. To on zapoczątkował moją pasję. Wraz z kolegą otworzył szkołę Pole Dance School. Otworzyli ją, ponieważ stwierdzili, że takiego czegoś jeszcze nie ma w Poznaniu. Dużo moich koleżanek, w tym ja, marzyło o tańcu na rurze, ale nie miało odwagi, by iść do klubu go-go, a tylko w tych miejscach można było się wtedy tego tańca nauczyć, więc szkoła pole dance była z mojej perspektywy czymś bardzo trafionym. Mieliśmy dwie koleżanki, które tańczyły już od dawna w klubach, więc stwierdziliśmy: dlaczego by nie spróbować – szkoła lepiej się kojarzy niż klub. Zaczęliśmy prowadzić zajęcia, a ja od pierwszych swoich kroków przy rurce zakochałam się w pole dance.

Ćwiczyłam od poniedziałku do soboty po 5-6 godzin, bo ciągle było mi mało. Taniec w klubie i pole dance to dwa całkiem inne style tańca i już po paru lekcjach szukałam czegoś więcej niż tylko przysłowiowego kręcenia tyłkiem przy rurze. Od zawsze w moim życiu był sport  - jak nie sztuki walki, to właśnie taniec i chciałam czegoś więcej niż taniec rodem z klubów nocnych. Zaczęłam przeszukiwać internet w temacie pole dance i figur. Najpierw oglądałam filmiki, potem szłam na salę i sama próbowałam na próbach i błędach dochodzić, jak zrobić daną figurę. Nie chcieliśmy, by rura kojarzyła się z erotyką, tylko ze sportem, figurami, akrobacjami i obrotami. Zrezygnowaliśmy więc z koleżanek, bo oprócz wspaniałego tańca przy rurze (tańca erotycznego), nie miały do zaproponowania nic więcej, nie umiały tańczyć sportowo i akrobatycznie i w związku z tym sama zaczęłam prowadzić zajęcia i prowadzę je nadal. Wiem, jak jest ciężko samemu dochodzić do tego, jak zrobić figurę, dlatego cieszyłam się, że mogę pomóc dziewczynom w nauce tego tańca, pokazać im, że pole dance to nie tylko taniec, ale też fitness i że można to połączyć i na dodatek świetnie się przy tym bawić. Mogę dzielić się z nimi swoja pasją i wiedzą. Pole dance cały czas się rozwija, powstają nowe figury, więc nie można się znudzić jak przy innych stylach tańca, gdzie wciąż jest to samo. 

NMW: Nie ukrywam, że raz na jakiś czas, wspominając Twój występ z Mistrzostw Polski 2012 zastanawiam się, gdzie zniknęłaś? Co się z Tobą dzieje? Dlaczego nie pojawiłaś się na zawodach w roku 2013? 

KW: Tak, wiem, odpuściłam sobie ostatnie zawody, ale nie z własnej woli. Na mistrzostwach dowiedziałam się, nad czym muszę jeszcze popracować, wymieniłam się doświadczeniami z dziewczynami, co sprawiło, że postanowiłam jeszcze więcej popracować nad własnym stylem, poprawić błędy i dopiero wystartować w następnych mistrzostwach. Niestety przed II Mistrzostwami stwierdzono u mnie przekręcony mięsień czterogłowy, co wykluczyło mnie z zawodów. Kontuzja ta sprawiła, że musiałam/muszę od nowa uczyć się wszystkiego: sposobu rozciągania tego mięśnia, bo bez tego wykończenia przy figurach nie są doskonałe itd.

NMW: Czy planujesz powrót do uczestniczenia w zawodach pole dance? 

KW: Oczywiście i mam nadzieję, że czas pozwoli, choć nie czuję parcia na szkło i nie mam poczucia, że muszę zdobywać miejsca na podium, mam już to, o czym marzyłam -  szkołę, gdzie mogę dzielić się pasją i uczyć innych. Wychodzę z założenia, że teraz moje kursantki powinny zacząć jeździć na zawody i zdobywać miejsca na podium – bardziej bym się cieszyła ich sukcesami - jak to się mówi: czekam, aż uczeń przerośnie mistrza. Ale oczywiście będę jeździła na zawody, bo dają bardzo dużo. Pomagają dostrzec, nad czym trzeba jeszcze popracować.

NMW:Jakie masz pomysły na rozwój pole dance w swoim regionie?

KW: Chciałabym zorganizować zawody w Poznaniu, takie zawody między szkołami i  kursantkami bez żadnej rywalizacji. Takie ot zawody, podczas których dziewczyny mogłyby wymienić się doświadczeniami i tym samym promować pole dance i w końcu zwalczyć stereotyp, jaki idzie za tym tańcem. Chciałabym też wprowadzić zajęcia dla dzieci.

NMW: Kiedy czasem dopada Cię zmęczenie, frustracja, demotywacja - kto dodaje Ci sił? Może masz też swoją pole dance'ową idolkę, która Cię inspiruje? 

KW: Gdy czuje się zmęczona, dopada mnie frustracja lub demotywacja, jedynym lekarstwem dla mnie są moje dziewczyny/kursantki. One motywują, dają mi kopa do działań. Jesteśmy jak duża rodzina i wiem, że mogę na nich polegać. Gdy brak mi sił, zawsze mówią: "dasz radę, a jak nie, to najwyżej upadniesz, a przecież tyłek to nie szklanka". Zatem tak właśnie wspierają mnie, a ja je. Moimi idolami są Anastazja Skukhtorova i Evgeny Greshilov - Anastazia Skukhtorova ze względu na jej rozciągniecie, gibkość i umiejętności, płynność i całokształt, a Evgeny Greshilov, ponieważ kiedyś ćwiczył/tańczył break dance i podoba mi się to, że łączy właśnie pole dance z figurami siłowymi oraz elementami wcześniej wspomnianego stylu.

NMW: Czy czasem zdarza Ci się jeszcze słyszeć, że pole dance to taniec go-go, taniec erotyczny lub też taniec egzotyczny i czy kiedykolwiek odczułaś na sobie, że taka opinia o pole dance nadal jeszcze funkcjonuje?

KW: Na początku istnienia szkoły, gdy ją otwieraliśmy, pole dance nie był znany i  musiałam za każdym razem tłumaczyć, że pole dance to całkiem co innego niż taniec go-go. Znajomi od razu patrzyli na mnie dość dziwnie i krytycznie, dlatego też musieliśmy zrezygnować z dziewczyn, które na początku prowadziły zajęcia, ponieważ chcieliśmy uciec od tego typu skojarzeń. Za każdym razem powtarzam: "przyjdź na zajęcia, poczuj na własnej skórze, czym jest pole dance, a potem oceniaj". Teraz, gdy o pole dance stało się głośno, nie spotykam już ludzi nastawionych negatywnie, podchodzą do tego bardziej z ciekawością -  co to, jak to wygląda – czyli bardzo pozytywnie, ale nadal mężczyźni kojarzą to ze striptizem, mimo że coraz więcej z nich zaczyna zauważać różnicę pomiędzy tymi dwoma stylami tańca. Także w klubach go-go coraz więcej dziewczyn pokazuje stronę sportową pole dance, co podnosi wysoko poziom i ludzie chcą więcej niż tylko kręcenie tyłkiem. Stwierdzam, że pole dance sam się obroni, nie trzeba nic mówić, wystarczy, że się zatańczy.

NMW: Jakie są Twoje pole dance'owe marzenia?

KW: Marzę, by w każdym sercu był pole dance, aby pole dance stał się dyscypliną sportową, by każdy miał do niego dostęp, by zniknęły stereotypy. Jednakże przede wszystkim marzę. by nauczyć się wszystkich figur. jakie są w słowniku pole dance'owym.

NMW: Jakbyś miała szansę stanąć w twarzą w twarz z osobami, które anonimowo piszą komentarze w internecie na temat pole dance - chodzi o niepochlebne opinie, wręcz bardzo niepochlebne - co byś im powiedziała?

KW: Nic, po prostu im bym zatańczyła lub namówiła na spróbowanie na własnym ciele tego tańca i wtedy by mogli się wypowiedzieć, a jeśli nadal te osoby uważałyby, że pole dance to zło, zakończyłabym rozmowę/ kontakt. Każdy ma prawo do swoich opinii, jeśli oczywiście ma się pojęcie, o czym się mówi. Ja wiem, czym jest pole dance i na czym on polega i wiem, że nie robię nic złego, więc nie obchodzą mnie teksty niektórych osób w internecie. Szkoda czasu i siły, by się przejmować. Najbliższe mi osoby wiedzą, co robię, nie kryję się z tym i rozumieją to, widzą, że całe moje życie to pole dance i to mi wystarczy. Nie tańczę w klubach, nie rozbieram się - po prostu uprawiam fitness poprzez taniec na rurze. Występy pole dance to sztuka, a wiadomo, że nie każdy zrozumie sztukę.

Zdjęcia z prywatnego archiwum Katarzyny Wieczorek