czwartek, 27 marca 2014

Wywiad z Moniką Landowską - "Czasami śmieję się, że pole dance spełnił moje marzenie o lataniu"

Monika Landowska – zwyciężczyni naszego karnawałowego konkursu na najfajniejszą stylizację KARNAWAŁ 2014.

Szkoła, w której Monika trenuje - Salsa Kings Gdynia

Instruktorka, z którą Monika trenuje - Daria Lisowska

Grip, którego Monika używa - Mighty Grip, poleciła mi go moja instruktorka i, jak dotąd, spełnia moje oczekiwania.

Ulubiony gadżet pole dance'owy Moniki - Nie mam specjalnie ulubionego gadżetu, ale myślę o zakupie zawieszki do łańcuszka, którą ostatnio przyuważyłam w Internecie i bardzo mi się spodobała.

Natalia Maria Wojciechowska
: Jak zaczęła się Pani przygoda z pole dance?
Monika Landowska: Moja przygoda z pole dance zaczęła się, kiedy postanowiłam poszukać alternatywy dla swoich dotychczasowych zajęć, tradycyjnego fitnessu. Zaczęłam szperać w Internecie i wtedy natknęłam się na wiele artykułów o tej dyscyplinie sportu oraz nagrań z pokazów, które mnie zachwyciły. Wybrałam się na lekcję pokazową do jednej ze szkół w Gdyni i byłam zachwycona. Zobaczyłam w pole dance niesamowity potencjał i nową formę ekspresji oraz dążenia do perfekcji, co dla mnie ma niemałe znaczenie. Najzwyczajniej w świecie zakochałam się. Zajęcia nie tylko pozwalały spalać zbędne kalorie czy rzeźbić ciało, ale były zdecydowanie ciekawsze od zwykłego aerobiku. Nic do tej pory nie dawało mi takiej satysfakcji i ogromu pozytywnego zmęczenia. Pole dance naprawdę mnie wciągnął. Zajęcia odbywały się raz w tygodniu, ale dla mnie było to stanowczo za mało, tak więc w krótkim czasie postanowiłam zakupić rurkę do domu i trenować niemalże codziennie. Potem szybko stało się to moim uzależnieniem.

NMW: Czy od początku mówiła Pani o pole dance i jego trenowaniu otwarcie w każdym środowisku, w którym się Pani znalazła? Jeśli tak - jakie były reakcje, jeśli nie - dlaczego?

ML: Ukrywanie jest dla tchórzy :) a pole dance to piękna dyscyplina sportowa. Od samego początku nie robiłam przed nikim tajemnicy z tego, co i gdzie ćwiczę. Wręcz przeciwnie, można powiedzieć, że czuję dumę z tego, że pokonuję bari­ery włas­nego ciała i z czystą przyjemnością zarówno opowiadam o tym każdemu, jak i lubię dzielić się umiejętnościami wyniesionymi z sali treningowej. Staram się odrzucać wszystkie stereotypy, jakie przychodzą na myśl na hasło "pole dance". Są to straszne ograniczenia, które nakładamy sami na siebie. A wiemy, że łatwiej się żyje, kiedy tych ograniczeń nie ma, bo wtedy wszystko staje się prostsze :) Reakcje osób, które słyszały bądź dowiedziały się, że trenuję pole dance, były zawsze miłe. Co prawda czasami było to zaskoczenie, niedowierzanie, ale zazwyczaj wiązało się to z pozytywnym odbiorem. Co więcej, udało mi się zarazić nie jedną osóbkę miłością do pole dance. 

NMW: Jak rodzina i znajomi odebrała Pani zaangażowanie w zajęcia pole dance?

ML: Znajomi i rodzina zawsze mnie wspierają oraz dopingują w tym, co robię, ponieważ wiedzą, jak bardzo mi na tym zależy. Dlatego i w tym wypadku nie było inaczej. Jestem im za to ogromnie wdzięczna :)  W końcu to głównie dzięki Nim udało mi się wygrać Wasz konkurs :)

NMW: Dlaczego zdecydowała się Pani na rozpoczęcie przygody z pole dance i dlaczego Pani kontynuuje?

ML: Zdecydowałam się na pole dance, ponieważ jest to bardzo przyjemny sposób na zdrowe i wysportowane ciało, a przy tym wszystkim jest dobrą zabawą i daje dużo wolności. Początki, wiadomo, były dość ciężkie, bo jest to bardzo wymagająca dyscyplina. Obtarcia, siniaki i odciski są normą, do tego  kiedy zaczęłam ćwiczyć, dowiedziałam się o istnieniu mięśni, o których dawno zapomniałam. Jednak po miesiącu treningów idą w niepamięć wszystkie niedogodności, podnosi się poczucie własnej wartości i pewność siebie. Mnie uzależniło to tak bardzo, że teraz nie wyobrażam sobie dnia bez chociażby krótkiego treningu w domu. Dodatkowo jestem dość upartą osobą i niesamowitą satysfakcję oraz dumę przynosi mi wykonanie trudnej akrobatycznej figury, która dotychczas wydawała się niemożliwa do osiągnięcia. Czasami aż ciężko mi uwierzyć, że moje ciało zdolne jest do takich cudów. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, ile pracy jest jeszcze przede mną, dlatego z cierpliwością i pasją cały czas kontynuuję moją przygodę.

NMW: Czy zdarzyło się, by ktoś negatywnie skomentował Pani pasję?

ML: Z czystym sumieniem i ku mojej uciesze mogę powiedzieć, że nigdy nie spotkałam się z żadną negatywną opinią na temat mojej pasji. Wręcz przeciwnie, jak tylko ktoś dowiaduje się, co trenuję, jest podziw, pochwały, same pozytywne emocje. Jest to strasznie miłe i daje niesamowitego kopa do dalszych treningów.

NMW: Czy ma Pani swoją idolkę/idola? Kogo i dlaczego?

ML: Moją idolką jest Oona Kivelä, ponieważ jest fenomenalna w tym, co robi, swoje skomplikowane akrobacje wykonuje w taki sposób, by wyglądały na proste i lekkie. A każdy, kto choć raz zetknął się z pole dance i spróbował swoich sił na rurce, wie, że jest to nie lada wyczyn, bezapelacyjny atrybut prawdziwego mistrza.

NMW: Jakie jest Pani największe pole dance'owe marzenie?

ML: Pole dance dał mi możliwość spełnienia już wielu moich marzeń... Czasami śmieję się, że spełnił moje marzenia o lataniu. Jednak takim wzbiciem, o którym marzę najbardziej, byłby udział w zawodach i oczywiście zajęcie tytułowanego miejsca.

NMW: Czego Pani życzyłaby sobie i innym osobom uprawiającym pole dance?

ML: Życzę zarówno sobie, jak i wszystkim uprawiającym pole dance, cierpliwości, wytrzymałości oraz satysfakcji płynącej z tańca jako artystycznej formy wyrażania swoich emocji.

Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Moniki Landowskiej