czwartek, 21 listopada 2013

Pole Dance Institute - wyraźny symbol nowej jakości na polskim rynku pole dance?

Ania Roman i Ada Bielecka, choć na rynku pole dance są mało komu znanymi świeżynkami, to już zdążyły zrobić we Wrocławiu wiele hałasu, ale nie o nic. Po latach nauki pole dance postanowiły uzyskać certyfikaty Vertical Dance u Karoliny Grzywaczewskiej w www.sunsetgirl.pl  i otworzyć szkołę pole dance być może na miarę nominacji do nagrody IPDFA. Kim są Ania i Ada? Jakie mają dalsze plany? I co jeszcze mają zamiar zrobić?

Natalia Maria Wojciechowska: Kim jest Ania i kim jest Ada? Jak się poznałyście?

Ania Roman: Jesteśmy przyjaciółkami, które poznały się cztery lata temu na weselu naszej wspólnej koleżanki. To Ada odkryła pole dance, zaczęła uczęszczać na zajęcia, potem zamontowała rurę u siebie  domu. Kiedyś podczas naszego wspólnego spotkania pokazała mi kilka figur – tak dla zabawy. Uprawiałam sport kilka razy w tygodniu i zaczęłam myśleć o zapisaniu się na zajęcia taneczne, które były moim niespełnionym dziecięcym marzeniem. Stwierdziłam że spróbuję. Bardzo się w to zaangażowałam i zaczęłam intensywnie trenować, oprócz treningów na rurze, biegałam, ćwiczyłam na siłowni. Efekty były dla mnie niesamowitą motywacją. Chciałam być najlepsza w grupie! To było dla mnie idealne połączenie – sport siłowy i taniec w jednym. Ada kilkakrotnie wspomniała mi o swoim pomyśle, o otworzeniu szkoły pole dance. Kiedy okazało się, że zajęcia, na które chodziłyśmy, nie były dla nas już rozwijające i tak naprawdę możemy same robić sobie treningi oraz że nasze umiejętności są już na odpowiednim poziomie, postanowiłyśmy razem otworzyć szkołę. To mnie całkowicie pochłonęło, obiecałyśmy sobie, że zrobimy wszystko, żeby stworzyć jak najlepsze warunki do ćwiczeń i rozwoju naszych kursantek.
Ada Bielecka: Jeszcze jako całkiem mała dziewczynka (3-4 latka) bardzo lubiłam tańczyć. Jak miałam siedem lat, mama postanowiła wykorzystać moje predyspozycje i zaprowadziła mnie na zajęcia z tańca – tak zaczęła się moja 11-letnia przygoda z tańcem towarzyskim, w którym zdobyłam klasę taneczną A. Niestety moja przygoda z tańcem zakończyła się w
momencie, kiedy poszłam na studia z przyczyn całkiem niezależnych ode mnie. W międzyczasie były różnego rodzaju zajęcia fitness i siłownia, ale w głębi duszy bardzo brakowało mi tańca. Któregoś razu natrafiłam w Internecie na filmik z występu Jenyne Butterfly – byłam niesamowicie oczarowana i pomyślałam, że też chciałabym spróbować, wiedziałam, że mi się to spodoba i że chcę dalej kontynuować swoją pasję do tańca. Zaczęłam wyszukiwać różne informacje na temat pole dance w Internecie i szukać miejsca, gdzie mogłabym nauczyć się tej dziedziny tańca – wtedy jeszcze mało kto słyszał o pole dance w naszym kraju. Ale udało się, zaczęłam uczęszczać na zajęcia, potem zamontowałam sobie rurkę w domu, żeby móc ćwiczyć jeszcze więcej. Początkowo znajomi i przyjaciele z dystansem podchodzili do mojej nowej pasji – to był jeszcze moment, kiedy mało kto słyszał o pole dance jako o dziedzinie sportu, a większość wręcz kojarzyła pole dance z klubami gogo. Tym bardziej motywowało mnie to do tego, żeby im pokazać, że się mylą. Któregoś dnia zafascynowana moimi nowymi umiejętnościami zaczęłam pokazywać Ani, czego się nauczyłam i zachęciłam, żeby też spróbowała – pokazałam jej kilka figur i muszę powiedzieć, że całkiem nieźle jej poszło. W efekcie zapisała się na zajęcia z pole dance i od tej pory razem dzieliłyśmy naszą pasję. Ja coraz częściej myślałam o tym, żeby otworzyć swoją własną szkołę pole dance, ale najpierw chciałam zdobyć odpowiednie umiejętności.

NMW: Istnieje wiele szkół pole dance - skąd przekonanie, że to właśnie Wasza szkoła będzie najlepszą? Bo raczej każdy powinien zakładać szkołę z takim właśnie przekonaniem.

Ania: Mam nadzieje, że każdy zakłada szkołę z takim przekonaniem, ponieważ tylko dążenie do doskonałości daje gwarancję jakości. Wiem, że nasza szkoła będzie najlepsza, ponieważ wychodzę z założenia, że zawsze jest coś do zrobienia i poprawienia. Sukces powinien dawać motywację do dalszego doskonalenia się, a nie okazję do odpuszczenia sobie. Mamy w planach po dwóch miesiącach kursu dawać możliwość oceny naszej pracy przez nasze kursantki. Będzie to ocena anonimowa i dostępna tylko dla nas, żebyśmy mogły zobaczyć siebie oczami naszych klientów. Poza tym obie już teraz angażujemy się w pracę nad pokazami artystycznymi. Ostatnio miałyśmy nasz pierwszy pokaz przed tak dużą publicznością (ok. 1000 osób) na gali MMA Fight Exlusive Night  na stadionie miejskim we Wrocławiu, co było dla nas niesamowitym przeżyciem i ogromną mobilizacją. Mam nadzieję, że te doświadczenia pozwolą nam w przyszłości szkolić także zawodniczki. 
Ada: Jesteśmy mocno zdeterminowane i jeżeli już coś robimy, to staramy się to robić jak najlepiej. Zaczęłyśmy przygodę z tym sportem z myślą o tym, aby cały czas podnosić nasze kwalifikacje, jak i umiejętności, rozwijamy siebie i ciągle doskonalimy. Chcemy przekazywać wiedzę w taki sposób, aby było to konstruktywne i motywujące.

NMW: Na rynku pole dance w Polsce nadal istnieje trend zatrudniania do prowadzenia zajęć pole dance osób bez jakiegokolwiek wcześniejszego przygotowania sportowego lub tanecznego, które dopiero zaczęły się uczyć pole dance lub nie uczyły się nigdzie i nie zdobyły doświadczenia w uczeniu innych czegokolwiek oraz nie mają żadnych certyfikatów mogących poświadczać umiejętności. Wy natomiast założyłyście szkołę po wieloletnich treningach pole dance i innych oraz po zdobyciu certyfikatów Vertical Dance. Mimo deregulacji (obecnie w Polsce nie trzeba mieć żadnych papierów do prowadzenia zajęć rekreacji ruchowych i sportowych) wy postawiłyście na dłuższą i trudniejszą drogę, która zakładała inwestycję w siebie, by móc uczyć innych. Dlaczego, skoro nie musiałyście?

Ania: Niestety to przykre, że ludzie wykorzystują istniejące trendy, aby zarobić na tym jak najwięcej pieniędzy, oferując kiepską jakość. Niedawno otworzyłyśmy szkołę, a już zgłaszają się do nas kursantki z innych szkół, których opowieści mnie zadziwiają - np. zajęcia prowadzone bez materacy, rury w odległościach na wyciągnięcie nogi, zajęcia po 3 osoby na rurę, brak zwracania uwagi na kwestie podstawowe jak np. obciąganie palców u stóp czy postawa przy rurce! Nie mówiąc już o braku wiedzy o nazwach podstawowych figur, ponieważ instruktorka nimi nie operuje, albo (to jest dla mnie fenomen) wychodzi na papierosa podczas zajęć. Mogłabym jeszcze wymieniać, ale wiem, że tacy ludzie długo nie będą na rynku, bo klientki zaczynają mieć alternatywę. Cieszę się, że w Polsce wzrasta zainteresowanie tym sportem, bo dzięki temu podnosi się poziom świadczonych usług. Może w przyszłości i polskie nazwiska będą pojawiać się na szczycie na międzynarodowych zawodach. Chciałybyśmy, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się, czym jest pole dance, dlatego oferujemy jednorazowe gratisowe zajęcia, które do niczego nie zobowiązują. Wiele osób przychodzi z myślą, żeby zacząć trenować, niektóre z ciekawości, ale efekt jest ten sam – coraz więcej ludzi wie o naszej pasji. 
Ada: Zdecydowałyśmy się na zdobycie certyfikatów, ponieważ, myśląc o otwarciu swojej własnej szkoły pole dance, chciałyśmy podejść do tego profesjonalnie, zależało nam na tym, aby podnieść jakość świadczonych usług. Wiadomo, że umiejętności zdobywa się latami, ale umiejętność przekazania tej wiedzy, sposób prowadzenia zajęć – to zupełnie inna kwestia. Można być dobrym w jakiejś dziedzinie sportu, ale niekoniecznie jest to jednoznaczne z tym, że jest się dobrym nauczycielem. U nas w Polsce jeszcze nie ma takiego wymogu, aby posiadać certyfikaty instruktorskie, a większość instruktorek to samouki. My od samego początku założyłyśmy, że chcemy najpierw zdobyć odpowiednie kwalifikacje. Początkowo szukałyśmy takich kursów za granicą i właściwie wszystko już było dopięte na ostatni guzik, ale niestety moja kontuzja trochę pokrzyżowała nam plany, więc kiedy tylko pojawiła się taka możliwość w naszym kraju, od razu postanowiłyśmy z tego skorzystać. Dzięki temu szkoleniu zdobyłyśmy wiele cennych informacji, przede wszystkim pod kątem tłumaczenia techniki wykonywania figur krok po kroku, ale również - co ważne i, wydaje mi się, jeszcze bagatelizowane troszkę w naszym kraju – technik asekuracji przy tzw. invertach, czyli figurach odwróconych, jak i wiele innych ciekawych kwestii. Bardzo się cieszymy, że wzięłyśmy w nim udział.

NMW: Ostatnio miałam zaszczyt sędziować NAGRODY BRANŻY POLE DANCE IPDFA 2013 i jedną z kategorii była nagroda dla NAJLEPSZEGO STUDIO 2013. To było bardzo interesujące, ponieważ po raz kolejny zdałam sobie sprawę, jaka jest różnica pomiędzy Polską a resztą świata (oczywiście generalizuję). W Polsce liczy się kolor szkoły, czyli logo, rurki, kolor ścian, wszystko, co powierzchowne, w innych krajach widzę niepowtarzające się oferty: unikalny program szkolenia, unikalna nazwa zajęć, za którą stoi czyjeś doświadczenie i pomysł, programy stypendialne dla wybranych kursantów, wydarzenia, ale nie warsztaty, tylko np.: otwarte egzaminy kursantów na kolejny poziom. W Polsce ludzie również mają nieprzyjemną dla innych tendencję do ściągania od siebie nawzajem – pamiętam, jak kiedyś wprowadziłam w Pole Dance Project pewne zajęcia (zajęcia, za którym stał program opracowany przeze mnie i nazwa, którą sama wymyśliłam i nie była używana nigdzie – za granicą również) i nagle w innych szkołach pojawiły się te same zajęcia i co więcej niedługo później dowiedziałam się, że jedna z moich kursantek prowadzi te zajęcia. Jak się zapatrujecie na taki problem? I czy chcecie, aby Wasza szkoła wyznaczała trendy, a nie była jedną z wielu podobnych?

Ania: Myślę, ze to kwestia czasu. Za kilka lat konkurencja będzie tak duża, że szkoły będą prześcigały się w swoich ofertach, a kopiowanie pomysłów innych nie będzie przynosiło efektu.  Mamy kilka ciekawych koncepcji. Na pewno co jakiś czas chciałybyśmy organizować wewnętrzne zawody dla naszych kursantek, z jakąś zachęcającą nagrodą oraz możliwością korzystania z sali bez ograniczeń w celu przygotowania układu. Mamy nadzieję, że będzie to dobry sprawdzian przed decyzją o wystąpieniu w zawodach ogólnopolskich, które organizuje Stowarzyszenie Pole Dance Sport Polska. W naszej szkole kładziemy silny nacisk na technikę wykonywania figur oraz łączenie ich ze sobą w choreografię. Pomysłów nam nie brakuje, ale wolałybyśmy ich na razie nie zdradzać.
Ada: Bardzo zależy nam na tym i robimy wszystko, aby dążyć do światowych standardów – dlatego też w naszym Instytucie kursantki będą zdawały wewnętrzny egzamin, aby rozpocząć naukę na kolejnym poziomie pole dance. Po zdanym egzaminie dostaną dyplom ukończenia danego poziomu, co, mam nadzieję, będzie dla nich motywacją do dalszej pracy. Zależy nam na tym, aby kursantki wiedziały, czego się uczą, znały nazwy poszczególnych figur z danego poziomu, ale przede wszystkim potrafiły je wykonać dobrze technicznie. Chcemy, aby nasze zajęcia były zarówno dla tych osób, które podchodzą do tego czysto rekreacyjnie i uczęszczają na zajęcia, aby wzmocnić i ujędrnić swoje ciało, a przy tym dobrze się bawić, jak i dla tych, którzy być może będą chcieli związać swoją przyszłość z pole dance i mieć osiągnięcia w tej dziedzinie sportu.

NMW: Jako instruktorki jesteście na rynku świeżynkami, czy chcecie dać się poznać poprzez występowanie na Mistrzostwach Pole Dance Sport i również w ten sposób wyrobić sobie rozpoznawalna markę?

Ania: Zgadza się, jesteśmy na rynku dopiero od dwóch miesięcy, ale od początku staramy się być profesjonalne i dużo od siebie wymagamy. Podczas pierwszych kilku zajęć obie nawzajem się obserwowałyśmy, żeby następnie podzielić się uwagami. Poza tym jesteśmy w trakcie tworzenia programu nauczania Pole Dance w naszej szkole, chcemy, żeby uczenie się kolejnych figur było jak najbardziej przemyślane pod względem fizycznym. Nie ukrywam, że cały czas dosłownie marzę o zawodach i jestem w trakcie intensywnej pracy nad kondycją i mocno skupiam się na rozciąganiu. Mam nadzieję, że uda mi się wystąpić w przyszłym roku. Występ na zawodach będzie znaczył dla mnie dużo więcej niż reklama szkoły, ale to dla mnie osobisty sprawdzian, dlatego chcę się dobrze przygotować.
Ada: Jak najbardziej, cały czas myślę o tym, żeby wystartować w zawodach - ale raczej po to, by samemu się sprawdzić. Uważam, że zadowolenie z zajęć naszych kursantek stanowi podstawę do wyrobienia sobie marki. Oczywiście udział w zawodach jest dla mnie  ważny i jeżeli tylko czas mi na to pozwoli, to bardzo chciałabym wystartować, ale najpierw chciałabym się do tego dobrze przygotować, intensywnie nad tym pracuję.

NMW: Dlaczego akurat POLE DANCE INSTITUTE? Wedle definicji słownika PWN:
1. «instytucja naukowo-badawcza, oświatowa, kulturalna itp.»
2. daw. «zakład o charakterze wychowawczym lub dobroczynnym»
Czy macie zamiar prowadzić badania naukowe nad pole dance? Jak się ma nazwa do waszych planów? Brzmi, jakby to nie miało być zwykłe studio pole dance.

Ania: Zdaję sobie sprawę, że nazwa Instytut jest intrygująca. Zresztą nie jest Pani pierwszą osobą, która o to pyta. Właśnie dlatego, że chcemy wprowadzać innowacyjne pomysły i obserwować reakcje otoczenia oraz dzięki temu zdobywać cenne doświadczenie, nazwa Instytut wydawała nam się najlepsza. Instytut to jednostka, która tworzy teorię, prowadzi badania naukowe w konkretnych założeniach, wyciąga wnioski i stwierdza fakty.  Dlatego nasza szkoła jest tak przyjazna dla klienta, ponieważ nie tylko chcemy podwyższać istniejące standardy, ale także tworzyć własne na bazie naszego doświadczenia.
Ada: Ponadto chciałyśmy, aby nasza szkoła miała oryginalną nazwę i kojarzyła się z  miejscem fachowym, specjalizującym się w pole dance, dysponującym wykwalifikowaną kadrą instruktorską. Bardzo byśmy życzyły sobie tego i dołożymy wszelkich starań, aby było to miejsce, gdzie będą rodziły się nowe talenty i szkoliły się przyszłe zawodniczki pole dance.


NMW: Co było dla Was najważniejsze podczas tworzenia Pole Dance Institute?

Ada: Obie jesteśmy pasjonatkami, jeżeli chodzi o pole dance. Naszym celem było przede wszystkim stworzenie takiej szkoły, w której same chciałybyśmy ćwiczyć, zarówno pod kątem funkcjonalności, estetyki, jak i jakości prowadzonych zajęć. Kierowałyśmy się własnymi spostrzeżeniami, podpatrywałyśmy inne instruktorki, zwiedzałyśmy różne szkoły pole dance, brałyśmy udział w wielu warsztatach z osobami z branży zarówno z Polski,  jak i z zagranicy. Myślę, że dzięki temu udało nam się stworzyć szkołę, o której marzyłyśmy.  
Ania: Tak naprawdę wprowadzenie w życie hasła, które wyświetla się zaraz po wejściu na naszą stronę internetową – "Profesjonalna szkoła pole dance". Ponadto słuchałyśmy naszych koleżanek, z którymi trenowałyśmy, ich uwagi i komentarze są dla mnie do dziś cenne. Nieświadomie bardzo nam pomogły. Zależało nam, aby sprzęt był odpowiednio dobrany. Długo zastanawiałyśmy się nad optymalną grubością rury i wybrałyśmy 45 mm, ponieważ wiemy, że takie standardy będą obowiązywały na zawodach. Każda z naszych rur jest statyczno-obrotowa, co umożliwia dziewczynom swobodne korzystanie z rur spinningowych. Postanowiłyśmy wydzielić także pomieszczenie do rozciągania, z którego można skorzystać po zajęciach. Zawsze mi takiego miejsca brakowało, gdy ja trenowałam. Bardzo dużo było tych najważniejszych elementów, które stworzyły zadowalającą całość. „Diabeł tkwi w szczegółach”. Obie mamy taki podejście, dzięki czemu świetnie nam się współpracuje.

Z Anią i Ada spotkamy się na blogu Pole Dance Polska jeszcze nie raz, gdyż nie ukrywam, że będę obserwować rozwój tej młodej, ambitnej firmy, którą Ania i Ada stworzyły. Mam nadzieję, że tak jak teraz stale będę z niekłamana przyjemnością wchodziła na stronę internetową i słuchała opinii na ich temat. Czy Pole Dance Institute będzie nominowany do nagród IPDFA? Czy uzyska certyfikat Stowarzyszenia Pole Dance Sport Polska? Tego nie wiadomo, ale jak się tak stanie, na pewno się o tym dowiecie.

Zdjęcia:
FB Pole Dance Institute
Agata Piątkowska